Niespodziewany gość

569 34 8
                                    

Zostali tylko oni. Harry Potter i Lord Voldemort. Ojciec i syn. Obrońca jasnej strony i Przywódca ciemnej. Żaden z nich nie atakował, patrzyli tylko na siebie i starali się zapamiętać jak najwiecej szczegółów z wyglądu tego drugiego. Doskonale zdawali sobie sprawę że któryś z nich musi zginąć. Ale żaden nie chciał tego tak naprawdę zrobić. Harry mimo wszystko nadal żywił jakieś uczucia do Czarnego Pana, a Voldemort nadal liczył na powrót swojego syna w szeregi Śmierciożerców. Obok Voldemorta stanął Avery i sklonil się nisko.
- Panie... Czy mamy go zabić? -
- Nie atakować dopóki nie wydam jasnego rozkazu. -
- Oczywiście panie. -
- Nikt nie ma prawa skrzywdzić mojego syna. -
- Ale... -
- Avery, jeśli nie podobają ci się moje rozkazy możesz je skrytykować. -
- Ależ skądże panie... -
- Wracaj na swoje miejsce i nie pokazuj mi się na oczy. -
***
Wszyscy uczniowie którzy przeżyli pierwszą część bitwy, wyszli na błonia aby zobaczyć walkę wybrańca z Czarnym Panem. Na początku grupy szła Minerwa wraz z Draco.
- Jest pani pewna że nic mu nie jest? -
- To oczywiste. -
- Ty chuju! -
Na początek grupy wybiegły dwie osoby.
- Jak śmiałeś tu wrócić ty nic nie warty karaluchu! -
- Pansy... -
- Nie próbuj mnie uspokajać Blaise! Wieki Draco Malfoy na początku ucieka a potem wraca i walczy po naszej stronie?! -
- Parkinson mogę coś powiedzieć?! -
- Nie! Módl się żeby Harry cię nie zabił. -
Zabini zabrał wściekłą dziewczynę od blondyna.
- Nie ma to jak miłe przywitanie... -
- Nie wiem czego innego się spodziewałeś. -
Dyrektorka przystanęła i zaczęła analizować scenę przed sobą. Kilkanaście metrów przed nimi stał Harry Potter a naprzeciwko niego stał Lord Voldemort.
- Co tu się dzieje do cholery? -
- Dobre pytanie... -
- Chyba Tom nie będzie walczyć z własnym synem? -
- To się okaże... -
Czarny Pan dostrzegł uczniów stojących za jego synem i wydał rozkaz.
- Atakować ale nie zabijać! -
Śmierciożercy zaczęli się teleportować aby po chwili pojawić się obok zdezorientowanych uczniów i walczyć z nimi. Minerwa starała się walczyć lecz jej starania niewiele by dały. Kiedy w stronę kobiety poleciała klątwa, dyrektorka była gotowa na cierpienie. Jednak nie poczuła nic. Tuż przed nią stał Harry Potter z wyciągniętą różdżką. Kilka metrów dalej leżał nieprzytomny Śmierciożerca.
- Ktoś jeszcze chce walczyć?! -

lamo-pegaz33  Proszę bardzo ^^
Kocham kiedy rozdziały kończą się taką sceną!

Little ChildOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz