- Ktoś jeszcze chce ze mną walczyć?! -
Wśród śmierciożerców zapadła cisza, niektórzy z popleczników Czarnego Pana wymieniali między sobą spojrzenia. Jednak nikt nie wyszedł aby się pojedynkować z Wybrańcem.
- Tak też sądziłem. Jesteście bandą piesków które boją się swojego pana. -
Chłopak odwrócił się i popatrzył na dyrektorkę.
- Nic ci nie jest? -
- To było głupie zachowanie Potter. -
- Głupota to moje trzecie imię. -
- A myślałem że Marvolo. -
Kilka metrów przed nim stał Czarny Pan.
- Harry... -
- Tak tato? -
- Wróć ze mną do domu. Proszę. -
- Wiesz dobrze że nie mogę. Tu jest moje miejsce. -
- Co teraz zrobimy? -
- Nie odpuścisz czarodziejom? -
- Przecież znasz odpowiedź. -
Zielonooki zacisnął swoją lewą dłoń w pięść. Nie chciał zacząć płakać na oczach wszystkich.
- To się nie musi tak skończyć... -
- Doskonale wiesz że kiedyś musiało by się to stać. Ten świat jest za mały na nas dwóch. -
- Nie chcę z tobą walczyć... -
- A ja nie chcę cię zabić. -
Po policzku szatyna poleciała jedna łza.
- Jak mógłbym zabić własnego ojca?! -
- Ja nie mogę zabić swojego syna. Ale muszę to zrobić, wybacz mi Harry. -
Voldemort wyciągnął różdżkę po czym rzucił klątwę w stronę syna. Chłopak szybko oprzytomniał i uskoczył. Tym razem była pora zielonookiego na rzucenie klątwy, jednak chłopak tego nie zrobił.
- Zabij go Harry do cholery! -
Gdy szatyn zlokalizował osobę od której usłyszał te słowa natychmiast rzucił na nią zaklęcie mrożące.
- Niech nikt nie podchodzi! To jest moja walka, to się musi tak skończyć! Tak jak mówi przepowiednia... Pamiętasz ojcze? -
- Jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć gdy drugi przeżyje... -
- Muszę to zrobić. -
- Wiem Harry. -
Chłopak wycelował w swojego ojca po czym rzucił zaklęcie.
- Avada Kedavra! -
Błysk zielonego światła oślepił na kilka sekund szatyna.
Jednak chłopak był pewien że zaklęcie zadziałało. Poczuł jak jego serce staje na kilka sekund w miejscu, poczuł jak traci z siebie cząstkę własnego ojca. Poczuł że z tym światem pożegnał się ktoś wielki. Lord Voldemort był martwy. Wojna się zakończyła...Tak... Znowu płacze, ja to mam dziwne hobby w życiu.
CZYTASZ
Little Child
FanfictionMój ojciec nauczył mnie nie żałować innych. Miałem w przyszłości zająć jego miejsce. Jednak ja nie nadaje się na tyrana. Chcę w spokoju dożyć swoich dni z miłością swojego życia. Oczywiście nic nigdy nie idzie po naszej myśli...