Minęły cztery miesiące a stan psychiczny Harrego nie poprawiał się. Chłopak nie chciał wychodzić z pokoju a o wyjściu na światło dzienne nie było mowy. Jego cera była wręcz biała. Włosy niegdyś bujne i gęste teraz odpadały na zapadnięte policzki. Na nic zdawały się groźby prośby i błagania. Chłopak siedział zamknięty w czterech ścianach. Najchętniej obserwował jeden punkt. Tom z Hermioną wmuszali w niego dwa posiłki dziennie. Nikt nie chciałby by oglądać jak ich bliska osoba umiera. Próbowali rozmów, eliksirów, zaklęć ale to nic nie dawało. Hermiona nie mogła już patrzeć jak jej przyjaciel umiera. Gdy tylko patrzyła na jego wynędzniałą twarz po jej policzkach zaczynały płynąć łzy. Tom starał się być silny. Nie poddawał się. Wiedział że nie pozwoli umrzeć swojemu synowi. Jednak widok jego syna w takiej postaci poruszał jego serce. Starał się rozmawiać z nim ale Harry już nawet nie odpowiadał. Jakby żył własnym życiem. Życiem bez rozmów i uczuć.
Chłopak oczekiwał na śmierć która nie chciała nadejść. Ostatnie słowa jakie do nich powiedział były na pogrzebie Luny. Nikt nie chciał jej chować ale Harry sam wykopał grób.
- Harry... To nie jest twoja wina... -
- Razem z nią do grobu poszła część mojego serca. Żegnaj Luno... -Dzisiaj taki smutny rozdział. Ale spokojnie depresja mu minie. Raczej...
W każdym bądź razie do jutra! Kocham Was misie! 💕🐻❤
CZYTASZ
Little Child
FanfictionMój ojciec nauczył mnie nie żałować innych. Miałem w przyszłości zająć jego miejsce. Jednak ja nie nadaje się na tyrana. Chcę w spokoju dożyć swoich dni z miłością swojego życia. Oczywiście nic nigdy nie idzie po naszej myśli...