Harry wbiegł do Wielkiej Sali aby ostrzec kadrę nauczycielską o wsparciu dla Śmierciożerców.
- Minerwo! -
Kobieta przerwała opatrywanie rannych i popatrzyła na chłopaka.
- Co się dzieje? -
- Musimy wycofać wszystkich uczniów z błoni! -
- Dlaczego? -
- Nie przewidzieliśmy tego że mój ojciec weźmie ze sobą wsparcie. -
- Wsparcie? -
- Podpisał pakt z Draculą. Wampiry zaraz zaatakują uczniów a uwierz mi nie chcesz zobaczyć tego jak się będą przemieniać. -
- Jasna cholera! Ile mamy czasu?! -
Od strony lasu można było słyszeć tupot setek stóp.
- Za mało. -
- Nie damy rady zebrać wszystkich w bezpiecznym miejscu! -
- Spróbuj ukryć tyle osób ile się da, ja postaram się opóźnić atak wampirów! -
- Niby jak?! -
- Zrobię to co mi najlepiej wychodzi, wpakuje się w sam środek i trochę pozabijam. -
- Nie daj się zabić! -
- Postaram się! -
Chłopak wybiegł przed bramę szkoły i zaczął rzucać zaklęcia ochronne aby chociaż na chwile ochronić niewinnych uczniów od krwiożerczych bestii.
- To i tak nic ci nie da chłopczyku! -
Kilka metrów od niego stała już grupka wampirów.
- Odejdźcie stąd, a nikomu nie stanie się krzywda. -
- Słyszycie go? Myślisz że sam dasz radę nas pokonać nędzny śmiertelniku?! -
- Chyba nie wiecie z kim macie do czynienia... To nawet lepiej, może kiedy nauczę was pokory zrozumiecie że nie wolno zaczynać z Potterami! -
Wampiry nie zauważyły nawet kiedy zielonooki wyjął różdżkę i zaatakował. Harry wpadł w trans jedyne co robił to rzucał coraz to gorsze zaklęcia. Wampiry nie spodziewały się że w takim zwykłym chłopaku może kryć się taka siła i moc.
- To niemożliwe aby miał aż tak silny rdzeń! On musi nas oszukiwać. -
- Jesteś tego pewien? -
- To chyba oczywiste! Atakujecie ze mną czy zbyt się boicie? -
Żaden inny wampir nie kwapił się do walki z zielonookim.
- Jesteście żałośni! Sam pokonam tego gnojka i udowodnię że nie macie czego się bać! -
Wampir chciał już zaatakować szatyna lecz przerwał mu głos dochodzący z samego końca grupy.
- Stać. -
Wampiry na dźwięk tego głosu całe się spięły i zrobiły przejście dla swojego pana. Na sam środek małej armii przeszedł Dracula i obrzucił chłopaka zawistnym spojrzeniem.
- Proszę proszę Harry Riddle. -
- Obecnie jestem Potter dla twojej wiadomości. -
- To mało istotny aspekt, ważne że mogę cię zabić tu i teraz! -
- Zapraszam do walca hrabio! -
Mężczyzna warknął wściekle i zaatakował zielonookiego.
CZYTASZ
Little Child
FanfictionMój ojciec nauczył mnie nie żałować innych. Miałem w przyszłości zająć jego miejsce. Jednak ja nie nadaje się na tyrana. Chcę w spokoju dożyć swoich dni z miłością swojego życia. Oczywiście nic nigdy nie idzie po naszej myśli...