Harry ruszył pędem w kierunku gospody. Miał nikłą nadzieję że Ojciec rozpozna Hermionę. Jednak w tym samym czasie usłyszał krzyk. Krzyk Hermiony. Teleportował się przed wejście gospody. To co tam ujrzał wstrząsnęło nim. Dwudziestu śmierciożerców stało w kole a nad nimi unosiło się ciało Hermiony.
W moich żyłach zawrzała krew.
- Natychmiast ją zostawcie -
Smierciozercy spojrzeli w moim kierunku. Natychmiast Hermiona wylądowała na ziemi. A oni płaszczyli się przede mną. Jednak mój wzrok skupił się na nieruszającej się dziewczynie.
- Czym ją potraktowaliście -
- Panie... -
- Mówcie natychmiast! -
Jednak przerwał mi znajomy głos
- Kto pozwolił przerwać wam atak?! -
- Panie dostaliśmy rozkaz... -
- Oh tak niby od kogo?! -
Wystąpiłem na środek.
- Ode mnie! -
Ojciec popatrzył na mnie zaskoczony.
- Co ty tu robisz?! -
- Chyba mogę zapytać o to samo prawda?! -
- To moja sprawa gdzie atakują moje oddziały! -
- Oczywiście że tak póki nie atakują moich przyjaciół -
Wskazałem różdżką na Hermionę.
- Na tym to polegało Tak?! Na zabijaniu szlam! Ostrzegam cię jeżeli ona nie przeżyje to zabije wszystkich z tu obecnych! -
- Zaraz... powiedziałeś przyjaciół. A gdzie jest reszta? -
Dopiero teraz sobie przypomniałem o Lunie. Skierowałem różdżką na najbliżej mnie stojącego śmierciożercę
- Gdzie jest reszta ludzi z gospody?! -
- W środku mój Panie... -
Szybko wbiegłem do gospody i zacząłem szukać blondynki. Ludzie w środku patrzyli na mnie ze strachem. Jednak nigdzie nie mogłem zauważyć blondynki...A oto kolejny spokojnie Heri jeszcze troszkę pokłóci się z ojcem...
CZYTASZ
Little Child
FanficMój ojciec nauczył mnie nie żałować innych. Miałem w przyszłości zająć jego miejsce. Jednak ja nie nadaje się na tyrana. Chcę w spokoju dożyć swoich dni z miłością swojego życia. Oczywiście nic nigdy nie idzie po naszej myśli...