Brunet już nie wiedział co może zrobić. W jego głowie był już tylko jeden możliwy scenariusz. Jednak nie było pewne czy oboje wyjdą z tego cało...
- Draco. Uratuje cię. -
Brunet złapał mocniej blondyna w ramionach po czym się teleportował.
Oboje wylądowali tuż przed gmachem do zamczyska. Jego oczom ukazało mu się dobrze znane miejsce. Hogwart, szkoła magii i czarodziejstwa. Tylko tutaj chłopak mógł uwarzyć eliksir dla swojego przyjaciela. W lochach nikt nie mieszkał od śmierci Severusa Snape, a to właśnie tam znajdowały się wszystkie potrzebne składniki. Jednak na początku musiał wejść do szkoły, tak by nikt go nie zobaczył. W końcu co syn Czarnego Pana mógł by robić w szkole? Napewno nic dobrego. Sytuacji nie ułatwiał nieprzytomny blondyn uwieszony na jego plecach. Brunet wszedł powoli do szkoły, wszędzie było cicho i spokojnie. Cały gwar dobiegał z Wielkiej Sali w końcu była pora kolacji. Jednak nie pomyślał o jednym. W końcu zdjął główne zabezpieczenia w zamku, ale zapomniał o zabezpieczeniach wewnątrz. Kiedy tylko podszedł do wejścia do podziemi, z głębi rozległ się alarm. Harry słyszał tylko jak uczniowie panikują a nauczyciele biegną w jego stronę. Nie miał szans ucieczki. Kiedy kroki były już obok niego, wyciągnął różdżkę gotów bronić swojego przyjaciela aż do śmierci. Na prawdzie stała dyrektorka szkoły, Minerva Macgonagall.
- Proszę proszę czyż to nie młody Riddle? -
- Wolę żeby używała pani mojego nowego nazwiska. -
- Jakiego? -
- Jestem Harry Potter. -
- Minervo to jakieś kłamstwo prawda? -
- Nie wiem Filiusie. Musimy uciąć sobie pogawędke z panem Potterem. -
CZYTASZ
Little Child
FanfictionMój ojciec nauczył mnie nie żałować innych. Miałem w przyszłości zająć jego miejsce. Jednak ja nie nadaje się na tyrana. Chcę w spokoju dożyć swoich dni z miłością swojego życia. Oczywiście nic nigdy nie idzie po naszej myśli...