4. Przestałeś we mnie wierzyć?

567 14 2
                                    

Pov Krystian
Po tym jak się obudziłem w szpitalu, porozmawiałem z lekarzami, którzy powiedzieli mi, że trzy miesiące byłem w śpiączce, podobno miałem dużo szczęścia, że z tego wyszedłem. W tamtej chwili mało mnie to interesowało, bardziej ciekawy byłem co zmieniło się na komendzie, co u Sandry i Olgierda. Kiedy lekarze wyszli, weszła do środka Zosia zastanawiałem się co ona tutaj robi
K:Zosia? Ty nie w Londynie?
Z:przyjechałam na stałe do Polski 2 miesiące temu i mieszkam z tatą i Majką.Chodzę do szkoły w Polsce i chyba chcę już tutaj zostać, przy tacie.
K:teraz zamiast odpoczywać po szkole to siedzisz ze mną, serio wolisz to niż wyjść że znajomymi?
Z:jestem wolontariuszką i pomagam w tym szpitalu. Chce robić coś dobrego tak jak wy, a raczej nie ma mowy, żebym poszła do policji, bo tata w życiu się na to nie zgodzi
K:Zosia, przepraszam, że ci przerywam, ale podałabyś mi wody, strasznie zaschło mi w gardle
Z:poczekaj pójdę i coś ci kupię, bo tutaj nie ma, a tak poza tym to tata przyjechał, zawołam go
K:yhm

Pov Olo
Wszedłem nie zadowolony do szpitala i od razu przy szpitalnym sklepie wpadła na mnie Zosia
O:widzę że jesteś cała, to po co miałem przyjechać?
Z:chodź zaraz ci wszystko wytłumaczę - Zośka wzięła mnie za rękę i zaczęła ciągnąć
O:tylko nie zabieraj mnie do Krystiana dobrze wiesz, że nie chce tam narazie iść,może jutro.
Z:chodź i nie gadaj! - przechodziliśmy przez kolejne oddziały i wiedziałem, że co raz bardziej zbliżamy się do sali przyjaciela, wkońcu Zośka wciągnęła mnie do środka, a ja niewiedziałem co powiedzieć
K:No co się tak patrzysz? Nie przywitasz się?
O:jak to? Kiedy? Jak?
K:normalnie, jakąś godzinę temu. Nie usiądziesz?
O:poczekaj niech ja dojdę do siebie bo za bardzo nie wiem co się dzieje
K:Ale nie zemdlejesz?
O:nie, chyba - nie wierzyłem w to na co właśnie patrzyłem, i w to, że z nim rozmawiałem, myślałem, że zaraz naprawdę zemdleję, tak długo na to czekałem i tak się bałem.
K:mam iść po jakiegoś lekarza?
O:bardzo śmieszne wiesz? Bardzo - po chwili ciszy usiadłem wreszcie na krześle obok niego
Z:to ja was zostawię, pogadajcie sobie, Krystian tu masz wodę
K:dziękuję
O:jak się czujesz ?
K:jak nowo narodzony
O:to dobrze
K:co tam u Sandry?, znalazła sobie kogoś?
O:zwariowałeś?! Sandra czeka na ciebie, stary ona w przeciwieństwie do mnie nie straciła nadzieji, to ona była moją siłą napędową
K:przestałeś we mnie wierzyć?
O:nie wiem czy przestałem, ale tamta akcja...
K:nie wracajmy do tego, było mineło
O:Ale..
K:Olo temat jest skończony, nie mogliśmy tego przewidzieć,  a po za tym nawet gdybyśmy przewidzieli to i tak kamizelka głowy by nam nie ochroniła, mogło się też inaczej skończyć, dużo gorzej
O:Może i masz rację najważniejsze, że żyjesz i możemy porozmawiać
K:A co wogole z tymi śmieciami?
O:nie żyją, niewiem kto oddał strzał do nich ale mam ochotę go wycałować po rękach
K:haha idiota
O:No może i idiota, ale przynajmniej już nigdy nie wejdą nam w drogę  - zaśmialiśmy się co oznaczało że z młodym wszystko jest dobrze
K:Olo? Jaki my mamy wogole dzień bo tak trochę jakby nie jestem pewien
O:6 listopad
K:nie długo święta
O:No ponad miesiąc został... - spojarzłem na niego i widziałem wyraz twarzy, który swietnie znałem, znów coś kombinował - No dobra na co ty znowu wpadłeś?
K:muszę sie szybko ogarnąć wrócić  do roboty i...
O:może jeszcze dziś?
K:dziś to może już nie, bo pózno jest, ale wracając do tematu, w święta chcę  oświadczyć się Sandrze, albo lepiej w sylwestra... oczywiście jeżeli nadal będzie chciała ze mną być
O:No pewnie że tak, lepiej to ty trafić nie mogłeś
K:to wysil się przyjacielu i wynajmij jakis hotel na sylwestra w Zakopanym, chyba, że twoją córkę mam poprosić o pomoc?
O:stary wiesz ile teraz zabulimy za hotel w sylwestra i to w Zakopanym?
K:biorę to na siebie, ty poprostu coś znajdź
O:nie normalny jesteś
K:A ten pierścionek nadal masz ?
O:nie, sprzedałem myślałem, że już się nie sprzyda
K:co?!
O:żartuje przecież. Oczywiście, że go mam, czeka na ciebie

Razem Aż po grób. cz 2 .Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz