Pov Olo
Reanimowałem go już od dłuższego czasu, ale bezskutecznie. Dopiero po kilku minutach zaczął oddychać i delikatnie podniósł głowę do góry
O: połóż głowę, nie podnoś się
K: zajmij się Sandrą i Adasiem, proszę
O: Krystian, ej! Nie śpij. Sam się nimi zajmiesz słyszysz - nie odpowiedział mi już tylko znów jego serce przestało bić, nie miałem już siły, byłem wykończony, ale musiałem zrobić wszystko, żeby go uratować, on musiał żyć. Niewiem ile czasu minęło, być może niewiele, ale mi dłużyło się strasznie, dookoła otaczał nas tłum gapiów, miałem wrażenie, że cały czas patrzą mi ręce. Michał stał oparty o samochód, wiem, że nie mogłem tak myśleć, ale miałem wrażenie, że on zrobił to specjalnie. W końcu przyjechało pogotowie i to ratownicy przejęli ode mnie reanimację, przez chwilę mogłem spokojnie złapać oddech. Patrzyłem jak walczą o jego życie, ale nie było żadnej reakcji, a ja strasznie się bałem. Sandra powinna wiedzieć, ale ja nie miałem odwagi zadzwonić i jej o tym powiedzieć. Zamknąłem na moment oczy, dosłownie na moment kiedy poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu, odwróciłem się w stronę osoby stojącej obok
Lek: Przykro mi, ale nie możemy zrobić nic więcej
O: nie rozumiem! Ratujcie go!, on musi żyć!
Lek: naprawdę zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy
O: To jest nie możliwe! Spróbujcie jeszcze raz, napewno żyje!
Lek: jest mi naprawdę przykro, ale już nic się nie da zrobić. Dostał w serce, nie miał najmniejszych szans
O: to nie możliwe, nie możliwe - powtarzałem w kółko, nie mogłem uwierzyć w to co się stało, mieliśmy tylko wypić piwo i wrócić do domu, a teraz... to nie tak miało być. Kilka minut później przyjechali też Adam z Agnieszką i technikami, była z nimi również Monika
Mo: jak to się stało?
O: niewiem, nie pamiętam
Mo: To napewno ci co wam grozili!, dorwiemy ich Olo, już nigdy nie wyjdą z pudła
O: ale Krystianowi to życia nie wróci!
Mo: Sandra wie?
O: jak ja mam jej to powiedzieć, co?!
Mo: Jeśli chcesz to poproszę Majkę, żeby jej o tym powiedziała
O: nie! Ja to muszę zrobić, obiecałem mu
Mo: poczekaj ktoś pojedzie z tobą
O: zostawcie mnie! - Ruszyłem przed siebie w stronę samochodu, ale wtedy na drodze stanął mi Michał
- Przepraszam
- Zabiłeś go! Rozumiesz!? To ty go zabiłeś
- nie mów tak, bo mi też nie jest z tym łatwo, wiem, że zawaliłem
- powiedz to jego synowi i żonie, powiedz im, że zawaliłeś!
- przysięgam, że ja naprawdę nic podejrzanego wcześniej nie zauważyłem - złapał mnie za rękę, a ja już nie wytrzymałem uderzyłem go i upadł na ziemię, odrazu podbiegł do nas Adam i dobrze, że mnie odciągnął bo bym go zabił. Teraz musiałem zostać sam i ułożyć sobie w głowie jak mam powiedzieć o wszystkim Sandrze
CZYTASZ
Razem Aż po grób. cz 2 .
Short Storyciąg dalszy pierwszej części opowieści o tym samym tytule