Pov Krystian
Sandra obudziła mnie koło dziewiątej, nie miałem siły się ruszać, ale też wiedziałem, że muszę iść do pracy. Wstałem i trochę się ogarnąłem, zadzwoniłem jeszcze do Olgierda, żeby przyjechał po mnie, a potem wróciłem do kuchni
Sa:gdzie ty się wybierasz?
K:jak to gdzie? Do pracy.
Sa:zwariowałeś?, jesteś chory i za dwie godziny zapisałam cię do lekarza
K:Sandra ja nie mogę iść teraz do lekarza, bo mamy porwanie dziecka muszę iść do pracy
Sa:ty już zawsze będziesz taki uparty!? ja już nie mam siły, śniadanie zjedz chociaż - Sandra poszła do sypialni, wziąłem kanapkę do ręki ale tak bolało mnie gardło, że nie bylem w stanie nic przełknąć. Godzinę później przyjechał Olo, w drodze na komendę rozmawialiśmy jeszcze o sprawie.
K:skoro ten Kamil od tygodnia był w Katowicach to nie porwał Amelki
O:ale mógł to komuś zlecić, może chciał ściągnąć ją do siebie i zabrać z dala od Warszawy
K:jakoś mi się to nie klei. Ty Olo, ale na komendę to miałeś w prawo skręcić
O:wiem ale na polecenie twojej żony mam najpierw odstawić cię do przychodni.
K:ja pierdole!, ile razy ja mam powtarzać, że nic mi nie jest!
O:W takim razie skoro nic ci nie jest to zachwilę wrócimy do roboty i po sprawie
K:właśnie o to mi cały czas chodzi!, ja już nie mogę mieć własnego zdania, skoro mówię, że nie to nie, ale wy wszyscy wiecie lepiej!
O:dobra już nie wymyślaj stary, na kilometr widać że jest coś nie tak. Ja nie będę ryzykować że zemdlejesz mi w środku dnia
K:Taaa zapomniałem, że ty jesteś policjantem i lekarzem w jednym
O:No to właśnie się dowiedziałeś i radzę się mnie słychać, bo jednak trochę dłużej żyje na tym świecie niż ty
K:Ale my mamy robotę do zrobienia
O:15 minut nam nie zaszkodzi Sprawdzą tylko czy wszystko jest w porządku, nie rozumiem dlaczego ty tak panikujesz!?
K:nie panikuje, ale też nie jestem dzieckiem i potrafię sam o siebie zadbać! - nie miałem siły już się z nim kłócić i tak wiedziałem że go nie przegadam. Pojechaliśmy więc do tej przychodni, lekarz mnie zbadał i stwierdził, że mam grypę. Jak dla mnie to nic strasznego, przecież każdy raz w życiu był chory
Lek: przepisałem tutaj panu antybiotyk, proszę też trochę odpocząć
K:dobrze i to wszystko, mogę już iść, spieszy mi się trochę
Lek:niech Pan jeszcze poczeka wypisze panu zwolnienie z pracy
K:nie ma takiej opcji, ja muszę dziś iść do pracy
Lek:z czterdziesto stopniową gorączką?
K:przecież mówię, że muszę, tak?!
Lek:wie pan z czym się wiąże nie leczenie grypy?
K:wiem, muszę skończyć sprawę, a potem obiecuję, że wezmę urlop i odpocznę
Lek:takie zachowanie jest nie odpowiedzialne. Jeżeli wystąpią powikłania to już nikt nie będzie cię pytał czy ty chcesz się leczyć!
K: mam ważną sprawę i muszę ja skończyć
Lek:dobrze, nie mogę do niczego pana zmusić. Proszę tylko nie zapomnieć o antybiotyku - wyszedłem od lekarza i wsiadłem do samochodu, Olo odrazu skierował wzrok na mnie
O:dawaj tą receptę!
K:po co?
O:pójdę ci to kupić, bo sam raczej tego nie zrobisz, prawda?
K:Jezu masz, masz!!! Zadowolony!?
O:zadowolony, chorobowego nie dał ci czy po prostu nie wziąłeś? - zanim jednak odpowiedziałem, odebrałem telefon od Leny i włączyłem na głośnomówiący
L:chłopaki ojciec dziewczynki pojawił się pod domem swojej żony i awanturuje się
K:to my też tam jedziemy - rozłączyłem się i zchowałem telefon - dalej twierdzisz, że mamy czas chodzić po aptekach!?
CZYTASZ
Razem Aż po grób. cz 2 .
Short Storyciąg dalszy pierwszej części opowieści o tym samym tytule