Pov Olo
O:wchodzimy!?
Mo:a widzisz inne wyjście?!
O:nie
Mo:Krystian, będzie się musiał z tego tłumaczyć - Rozumiałem Monikę i to, że była zła na mojego partnera, wiem, że zawalił, ale widocznie musiał mieć jakiś powód, mam nadzieję, że przez tą całą akcję nie straci pracy. Chwilę później było prawie po akcji, no właśnie prawie...
O:puść go!
Pyr:spadajcie z tąd
O:nie pogarszaj swojej sytuacji!!!
Mo:nie wyjdziesz z pierdla jeśli do niego strzelisz!!
Pyr:a on nikomu już nie zniszczy życia
O:Posłuchaj mnie ja odkładam broń moi koledzy zrobią to samo jak chcesz możesz z tąd wyjść tylko zostaw go!
K:Pomyśl o swoim dziecku! Jeżeli chcesz go jeszcze kiedykolwiek zobaczysz to wyrzuć broń
Pyr:skąd o tym wiesz? Skąd wiesz o dziecku?!
K:wiem i nieważne skąd, pomogę ci w sądzie tylko się poddaj
Pyr:kłamiesz! Po co miałbyś to niby robić!?
K:niewiem, ale chcę. Nie rób głupot i odłóż broń
Pyr:najpierw cię zabiję, a potem stąd spieprzę
K:nie uda ci się to, ale jak jesteś pewien to strzelaj - po raz kolejny Krystian mnie zaskoczył, ale na szczęście się udało i Pyrkowski odrzucił pistolet, a my mogliśmy go wkońcu skuć i zabrać na komendę. To była trudna i pełna nie spodziewanych zwrotów akcji sprawa, całe szczęście dobrze się skończyła, a mój partner dostanie nie tylko ochrzan od Moniki, ale też ode mniePov Krystian
Po powrocie na komendę Olo poszedł przesłuchać Pyrkowskiego, a ja zostałem wezwany na dywanik do szefowej, spodziewałem się tego i wiedziałem, że to nie będzie miła rozmowa. Zapukałem do drzwi i chwilę później znalazłem się w środku.
K:szukałaś mnie?
Mo:tak, chyba nie powinno cię to dziwić, po tym co się stało
K:i nie dziwi - usiadłem na krześle przy jej biurku, ale nie dane mi było długo zostać w tej pozycji
Mo:wstań, bo nie pozwoliłam ci usiąść, masz mi coś wogóle do powiedzenia?
K:nie, zrobiłem co do mnie należało i nie będę ukrywał, uważam, że zrobiłem co mogłem i zrobiłem to dobrze.
Mo:nie zrobiłeś dobrze, następnym razem się poprostu zastanów dwa razy za nim coś powiesz
K:wszystko się udało, więc nie rozumiem dlaczego coś mi zarzucasz?
Mo:Po pierwsze to zignorowałeś moje polecenie i wróciłeś do klubu mimo, że moja decyzja była inna, a po drugie przebieg twojej rozmowy z Pyrkowskim też pozostawia wiele do życzenia
K:nadal nie mam sobie nic do zarzucenia, moim zdaniem przeprowadziłem akcje według swojego planu czym doprowadziłem do przyznania się i zatrzymania podejrzanego
Mo:a z kim uzgadniałeś ten swój plan?
K:sam, bo z wami nie dało się dogadać
Mo:możesz przestać zrywać takiego cwaniaka Krystian?
K:Ja nikogo nie zgryqam, ale jeżeli uważasz, że popełniłem błąd to wyciągnij z tego konsekwencje
Mo:Masz rację wyciągnę konsekwencje- no to teraz się przestraszyłem, przecież chyba mnie nie wywali - muszę cię ukarać naganą z wpisem do akt za niesubordynację i zlekceważenie poleceń przełożonego
K:Ty sobie jaja robisz!?
Mo:nie krzycz do mnie, bo nie ja nie jestem twoją koleżanką
K:przepraszam
Mo: jeśli chcesz możesz się odwoływać od tej decyzji, ale nie wskurasz zbyt wiele
K:taa, mogę już iść?
Mo:to jest ostatnie dostrzeżenie Krystian, następnym razem będę zmuszona zwolnić cię.
K:nie powtórzy się, bo ja w takim razie nie zamierzam się więcej starać, skoro mam być za to karany
Mo:Zrozum mnie, musiałam to zrobić, bo nie chcę się następnym razem martwić czy wrócisz cały.
K:jasne, przyznaj się poprostu, że wykorzystałaś tylko okazję, żeby się zemścić za tą akcję jak pojawiłaś się na komendzie, ja przeprosiłem, a ty nadal się mścisz
Mo:nic więcej nie mów tylko wracaj już do roboty - wyszedłem z jej gabinetu wkurzony i zamiast pójść do Olgierda wyszedłem na papierosa, cały ten i tak popieprzony dzień jeszcze bardziej zepsuł pewien telefon, którego niestety odebrałem.
CZYTASZ
Razem Aż po grób. cz 2 .
Short Storyciąg dalszy pierwszej części opowieści o tym samym tytule