12.Jest za młoda

329 12 2
                                    

Pov Sandra
Cieszyłam się, że cały dzień spędziliśmy z Krystianem i moją rodziną, było naprawdę fajnie i już wiedziałam, że na dobre zbliżyliśmy się do siebie z Krystianem, kochałam go i niewyobrażałam sobie, że mogę go stracić. Po obiedzie mieliśmy jeszcze chwilę czasu więc zabrałam Krystiana na spacer, ale on stał się nagle jakiś nie obecny i dziwnie zamyślony.
Sa:Dlaczego nic nie mówisz? Jak nie chcesz iść to możemy wracać do domu albo pojechać do Warszawy.
K:chcę iść, musiałem tylko coś przemyśleć, ale już jest ok
Sa:Krystian co ty znowu musiałeś przemyśleć?
K:to nic takiego naprawdę
Sa:aha czyli znowu wracamy do punktu wyjścia i znowu zaczynasz mnie okłamywać!?
K:nie okłamuje cię, musiałem pomyśleć o jednej sprawie, ale to już nie jest ważne
Sa:skoro nie jest ważne to może mi powiesz?
K:nie mogę ci powiedzieć, bo niechcę żebyś się zamartwiała
Sa:wiesz co skarbie?, mieszasz się najpierw mówisz, że to nie ważne, a potem nagle, że nie chcesz żebym się martwiła? czyli jednak ma to jakieś znaczenie.
K:zaufaj mi proszę
Sa:chciałabym, ale ja mam wrażenie że ty nie wiesz co chcesz dalej. Wszystko było ok dopóki nie przyjechaliśmy tutaj, a teraz to nie wiem czy ty się czegoś przestraszyłeś czy co?
K:kocham Cię i na tym zakończmy naszą rozmowę . Powiedz lepiej gdzie chodziłaś na wagary?, bo napewno chodziłaś.
Sa:nie mam ochoty, wracajmy do domu zabierzemy rzeczy i jedziemy do Warszawy
K:Sandra kochanie! - nie miałam ochoty dłużej go słuchać miałam wrażenie że znowu nie jest ze mną szczery - cholera Sandra!
Sa:idziesz czy będziesz tutaj dalej stał i myślał nad czymś co nie ma znaczenia - odwróciłam się od niego i poszłam przed siebie nie czekając dłużej na jego odpowiedź i tak zapewne usłyszałbym  kłamstwo, po chwili poczułam uderzenie w plecy, odwróciłam się i zobaczyłam jak Krystian się cieszy i podnosi kolejną śnieżkę
K:to co wojna?
Sa:nie, wracajmy już bo robi się zimno i ciemno, a do Warszawy mamy jeszcze kawałek drogi

Pov Majka
Byłam wściekła na Olgierda, że tak zareagował na wyjazd Zosi. Ona mówiła mi o tym wcześniej, ale bała się powiedzieć ojcu, bo wiedziała, że się nie zgodzi
M:Olo, pozwól jechać Zosi to mądra dziewczyna poradzi sobie
O:nie rozumiecie, że się martwię o nią, boję się, że wpadnie w jakieś złe towarzystwo
M:mówiłam ci już, że to mądra dziewczyna i wie co robi
O:A co jeśli na tej imprezie upije się albo zacznie brać narkotyki? wiesz jaka jest teraz młodzież.
M:Olo, ty nie możesz oceniać  córki przez pryzmat tego z czym się w pracy spotykasz
O:Ale...
M:nie ma żadnego ale, zacznij wkońcu oddzielać pracę od rodziny
O:a co jeśli wróci z brzuchem?! Jest za młoda na dziecko
Z:tato! Jak możesz tak myśleć!?
O:nie mów do mnie tym tonem! I nie zapominaj, że z ojcem rozmawiasz
Z:To ty przestań robić że mnie dziwkę- Zosię zabolały słowa Olgierda, miała rację nie powinien tego powiedzieć to jest jego córka, rozpłakała się i wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami
M:masz te swoje super pomysły, gratuluję Olo!. - wstałam z kanapy i poszłam na spokojnie z nią porozmawiać - Zosiu  poczekaj!

Razem Aż po grób. cz 2 .Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz