112. Żeby tam nie jechał

247 12 3
                                    

Pov Łucja
Około północy Olgierd wrócił do domu, postanowiłam z nim chwilę porozmawiać
Ł:nareszcie jesteś
O:musiałem jeszcze odwieść Krystiana do domu i trochę nam zeszło
Ł:A Sandra?
O:Sandra wzięła wolne, zabrała Adasia i pojechała do swoich rodziców
Ł:A Krystian jak to znosi?
O:szczerze to mam wrażenie, że do niego to jeszcze nie dotarło, dopiero jak się pewnie obudzi rano to zrozumie co się stało
Ł:może to głupio zabrzmi, bo ciebie coś łączyło z Majką, ale mam wrażenie, że to wszystko przez nią
O: o czym ty mówisz?
Ł: Majka wpłynęła na decyzję Sandry, Olgierd jak przyjechałyśmy na komendę to strasznie chciała nastawić ją przeciwko Krystianowi, zasugerowała nawet, że pomoże jej w rozwodzie, obawiam się, że ona wkońcu zmanipuluje Sandrę
O:Dlaczego ty mi mówisz o tym dopiero teraz? Łucja jeżeli przez nią rozpadnie się ich małżeństwo, to będzie to tak samo moja jak i jej wina
Ł:czemu niby twoja, przecież ty nic nie zrobiłeś?
O:no właśnie nic nie zrobiłem, powinienem zareagować, porozmawiać z nią. Rozstaliśmy się, a ona niewiem czy z zazdrości próbuje zniszczyć życie mojego najlepszego kumpla
Ł:to nie jest twoja wina
O:Jutro na komendzie porozmawiam, nią. Tak nie może być

Pov Krystian
Rano kiedy już wszystkie emocje opadły  i obudziłem się sam w pustym mieszkaniu, zrozumiałem jaki głupi byłem, że teraz muszę się postarać, żeby Sandra na nowo mi zaufała. Pojechałem więc do teściów bo, tam się własnie zatrzymała, miałem nadzieję, że uda nam się porozmawiać, albo chociaż tylko przez chwilę zobaczyć syna.
K:Dzień dobry jest Sandra?
MS:Jest, ale ona niechce z tobą rozmawiać
K:niech mi Pani da tylko chwilę, proszę
MS:nie, to była decyzja mojej córki, kazała cię nie wpuszczać
K:Ludzie do cholery to jest moja żona, mam prawo z nią porozmawiać!
TS: nie rozumiesz co powiedziała moja żona, Sandra tego nie chce, nie rozumiesz?!
K:proszę, 5 minut
TS:jedź z tąd i zostaw naszą córkę i wnuka w świętym spokoju!
K:o co wam chodzi!?
TS:jedź z tąd chyba, że mam ci pomóc!
K:pogieło pana!? Żarty się skończyły, chce zobaczyć swojego syna! albo mnie pan wypuści, albo wejdę siłą - byłem spokojny, ale w tamtym momencie straciłem nad sobą kontrolę próbowałem przedrzeć się obok niego i wejść do środka, ale on mnie wypchnął zpowrotem na zewnątrz, mogłem mu przywalić ale kolejne problemy nie były mi potrzebne
TS:spadaj stąd, bo zadzwonię na policję. Nikt cię tutaj nie zna i nikt ci nie pomoże, już nie będzie kolegów
K:nie odpuszczę dopóki nie zobaczę Adasia, rozumiesz!? - spojrzałem mu prosto w oczy, a on rzucił mi pod nogi obrączkę Sandry, zabolało, bardzo zabolało - zawołaj moją żonę, chcę, żeby ona mi to powiedziała
TS:Masz pół minuty żeby opuścić mój dom inaczej naprawdę zadzwonię po policję
K:to sobie dzwoń!, mam prawo zobaczyć swoje dziecko czy się to tobie podoba czy nie! - Ojciec Sandry zamknął mi drzwi przed nosem, jednak nie miałem zamiaru odpuszczać, zostałem tam waląc w drzwi

Pov Olo
Następnego dnia rano zdziwiła mnie nie obecność Krystiana, ale myślałem, że po wczorajszej akcji zaspał i dlatego się spóźnia. Moje wątpliwości rozwiała dopiero Monika
Mo:Olo!, jedź do rodziców Sandry, zadzwonili po policję
O:iii?
Mo:wezwali policję, bo Krystian się tam awanturuje. Jedź tam i ogarnij sytuację zanim zawiną go na komendę
O:przecież tyle razy wczoraj powtarzałem temu idiocie, żeby tam nie jechał
Mo:nie gadaj tylko jedź!

Razem Aż po grób. cz 2 .Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz