88.Zostawił nas

291 11 2
                                    

Pov Krystian
Całą noc spałem na kanapie, rano jak tylko wstałem zajrzałem jeszcze do sypialni  Sandra z Adasiem smacznie spali, mogłem więc w spokoju wyjść do pracy. Na komendzie byłem dosyć wcześnie jak na mnie, bo zazwyczaj przyjeżdżałem z Olgierdem w ostatniej chwili, albo się spóźniałem. Usiadłem za swoim biurkiem, miałem tylko nadzieję, że dostaniemy dziś jakąś sprawę i choć przez chwilę będę mógł zająć czymś głowę. Po jakimś czasie przyszedł też Olo
O:siema, co ty tutaj robisz tak wcześnie?
K:A co nie mogłem przyjść wcześniej do pracy?, masz z tym jakiś problem?
O:nie, nie mam żadnego problemu, ale to trochę dziwne jak na ciebie.
Mo:chłopaki, dobrze  że już obaj jesteście - naszczęscie Kruczkowska przerwała rozmowę między nami, czułem, że zachodzi ona coraz dalej i za chwilę Olo zacznie zadawać niewygodne dla mnie pytania - jest nowa sprawa
K:nareszcie, już mam dość tych pieprzonych papierów
O:tak naprawdę to ty się cieszysz, że sprawę mamy czy może dlatego, że dziś później do domu wrócisz, bo wydaje mi się, że chodzi o to drugie
K:weź już przestań
Mo:A wy co znowu się o coś pokłóciliscie? Serio tak bardzo chcecie żebym zrobiła to co już powinnam zrobić ostatnio?
O:nie pokłociliśmy się. Powiesz nam coś  więcej o sprawie?
Mo:zaginęła czteroletnia dziewczynka
K:czteroletnia? To gdzie byli jej rodzice?!
Mo:matka zostawiła ją tylko na kilka minut, gdy wróciła dziewczynki już nie było. Janek jest na miejscu i wy też już tam jedźcie!
O: adres nam dasz?
Mo:tak, proszę tutaj macie wszystko zapisane. Ruszcie się! - pojechaliśmy we wskazane przez Kruczkowską miejsce, był to dom jedno rodzinny na obrzeżach miasta, po krótkiej rozmowie z Jankiem i ekipą obecną na miejscu, poszliśmy porozmawiać też z matką dziecka
O:dzień dobry, Olgierd Mazur i Krystian  Górski. Powie nam pani jak doszło do tego, że pani córka zniknęła?
Kob:dziś są jej czwarte urodziny, zrobiłam przyjęcie i ja poszłam tylko po napoje, a jak wróciłam to Amelki już nie było
K:A ojciec dziewczynki?
Kob:Kamil? Proszę was on zostawił nas jak Amelka miała pół roku. Stwierdził, że siedzenie w domu i rodzina mu się znudziły. W dniu kiedy wyjechał powiedział tylko, że musi odpocząć i więcej nie wrócił, a ja czekałam na niego, czekałam tyle lat.
O:mąż nie kontaktował się z Panią ani z córką?
Kob:właśnie kilka miesięcy temu dzwonił do mnie, chciał się spotkać z Amelką, ale się na to nie zgodziłam. Ja już powiedziałam Amelce, że jej ojciec nie żyje, tak było lepiej.
O:coś jeszcze w kwestii męża jest nam pani w stanie powiedzieć?
Kob:on był tutaj wczoraj, chciał spotkać się z Amelką i dać jej prezent urodzinowy, ale kazałam mu wyjść. Prosił mnie tylko o spotkanie z nią, obiecał, że nie powie prawdy i tego, że jest jej ojcem.
O:czy on byłby zdolny porwać dziecko?
Kob:niewiem, przez te kilka lat mógł się zmienić
O:dobrze, narazie pani dziękujemy. Za chwilę ktoś od nas założy pani podsłuch na telefon
Kob:ale po co?
O:nie możemy wykluczyć, że chodzi o okup
Kob:ale my nie mamy tyłu pieniędzy, żeby ktoś chciał je od nas wyłudzić
O:mimo wszystko to konieczne
K:Jeszcze jedno, czy córka chodzi do jakiegoś przedszkola?
Kob:tak, ja muszę pracować i zostawiam Amelkę w żłobku tutaj na ulicy Markowskiego
O:w takim razie dziękujemy pani narazie jak tylko coś ustalimy, to poinformujemy panią o wszystkim

Razem Aż po grób. cz 2 .Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz