Pov Krystian
Byłem padnięty po robocie, już sam niewiem kiedy się tak zmęczyłem, obudziła mnie dopiero Sandra, która weszła do sypialni, o dziwo nie starała zachowywać się cicho.
K:Która godzina?
Sa:po 13, Krystian ja z Majką jedziemy do sali weselnej, zostaniesz z Adasiem?
K:już jedziesz? Czy dasz mi jeszcze 5 minut?
Sa:wstawaj, mały narazie śpi, a jak się obudzi to w kuchni masz mleko, możesz mu je dać
K:no już dobra wstaję, tylko pamiętaj, że na 19 idę do pracy, wyrobisz się?
Sa:znowu masz nockę?
K:Tak, ale to już ostatnia, potem idę do pracy dopiero po weselu - po kilku sekundach zwlekłem się z łóżka, po Sandrze już nie było śladu w mieszkaniu, poszedłem do pokoju synka okazało się, że już nie spał
K:widzisz młody w co nas twoja matka wrobiła, poszła z ciotką na ploty, a ja o zajmowaniu się tak małym dzieckiem wiem tyle co ty o życiu, ale jakoś sobie damy chyba radę, to nie może być przecież takie trudne, co?...pamiętaj, że obaj jesteśmy facetami i musimy sobie pomagać, nie rób mi żadnych numerów...może by zrobił tak coś do żarcia? Co o tym myślisz?...No tak mogłem się tego spodziewać, nie odpowiesz mi jeszcze - kiedy już otworzyłem lodówkę, żeby wyciągnąć coś do jedzenia usłyszałem dzwonek do drzwi. - jak myślisz kogo to niesie, ja obstawiam wujka Olgierda - położyłem Adasia w wózku i poszedłem otworzyć drzwi, chwilę później zobaczyłem Zarebskiego, którego się w ogóle nie spodziewałem
K:szefie?... A co ty tutaj robisz?
Zar:Ile ten twój synek już ma? Dwa - trzy miesiące? A ty nawet nie zadzwoniłeś do mnie, żeby się pochwalić, to przyszedłem sam zobaczyć młodego Górskiego. Mogę wejść?
K:tak jasne wchodź - wpuściłem go do środka - przepraszam szefie, ale jakoś nie miałem do tego głowy, nawet nie było mnie przy nich jak się urodził
Zar:wiem, żartuje przecież i wcale nie mam do ciebie żalu, że nie zadzwoniłeś, o wszystkim słyszałem, wiem co się stało, a ty skończ już z tym szefem
K:przepraszam, ale to z pzyzwyczajwnia, chodź zobaczysz małego, przed chwilą sie obudził,... ale jak widać znów śpi
Zar:powinieneś się chyba cieszyć, że nie marudzi
K:oj czasami to aż za bardzo marudzi, możesz mi wierzyć.
Zar:Urodę ma po mamie, to coś innego musiał doatać po ojcu
K:że niby ja marudzę?
Zar:oj tak. Tutaj są jakieś drobiazgi dla małego, jak się obudzi to mu daj.
K:szefie nie musiałeś
Zar:nie musiałem, ale chciałem, a to dla ciebie, najlepsze whisky jakie udało mi się dostać
K:z chęcią bym się napił z tobą szefie, ale po pierwsze to idę do pracy na noc, a po drugie to siedzę sam z młodym...
Zar:spokojnie, jeszcze będzie okazja się napić
K:no właśnie, mam nadzieję, że będziesz na ślubie w sobotę? Nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię nie być
Zar:oczywiście, że będę
K:chcesz kawy?
Zar:herbaty się chętnie napiję - zrobiłem mu herbatę, sobie kawę i usiadłem przy stole - no to opowiadaj jak tam się wam pracuje z Moniką
K:z początku myślałem, że będzie gorzej, ale z biegiem czasu wszystko się jakoś unormowało i nie jest źle
Zar:to dobrze, Monika to świetna kobieta i wiem, że zależy jej przede wszystkim na was
K:no to akurat prawda, zatrudniła nawet nowych detektywów
Zar:to dobrze, przynajmniej odciąży was trochę, prywatnie, co tam u was?
K:hmm Sandra znowu wybaczyła mi zdradę, nie uwierzysz, ale zrobiłem to po raz kolejny na wieczorze kawalerskim. Michał ściągnął jakieś laski i stało się
Zar:Jesteś pewien, że Michał tego nie zaplanował?
K:mówisz szefie jak Olo, może i to zaplanował, ale ja powinienem był się pilnować
Zar:A tak pozatym to co jeszcze u was?
K:u mnie to już chyba wszystko wiesz, a Olo nie uwierzysz, ale spotyka się z Łucją i nawet się zaręczyli
Zar:mówisz poważnie? Jak ostatni raz z nim rozmawiałem, to się nie przyznał
K:no, a co ja miałem powiedzieć, mój najlepszy przyjaciel z moim wrogiem
Zar:Krystian...
K:no co taka prawda, naszczęscie jakoś się dogadaliśmy - pogadaliśmy tak jeszcze przez kolejne pół godziny, potem szef wyszedł, a ja wróciłem do syna, musiałem go jeszcze nakarmić.
CZYTASZ
Razem Aż po grób. cz 2 .
Cerita Pendekciąg dalszy pierwszej części opowieści o tym samym tytule