60.Skąd o tym wiesz

344 11 3
                                    

Pov Krystian
Kiedy przyszli do mnie Olgierd z Sandrą , miałem nadzieję, że mają że sobą Adasia, bo od kąd go pierwszy raz zobaczyłem, miałem ochotę go cały czas  przytulać. Jednak wiedziałem, że może to być nie możliwe, bo on jest za mały na tak częste wizyty w szpitalu. Gdy weszli do sali zobaczyłem, że moja narzeczona trzyma go na rękach, momentalnie podniosłem się i usiadłem na łóżku, mimo bólu, który jeszcze mi doskwierał.
K:Już myślałem, że się nie doczekam
Sa:ale już jesteśmy, jak się czujesz?
K:dobrze, na tyle dobrze, że mógłbym już iść do domu, tylko ci lekarze się poprostu nie znają.
O:Ty się kuruj dobrze, bo chłopaki mi nie dadzą spokoju jak nie zorganizuje ci wieczoru kawalareskiego
K:przecież to było normalne, że tego nie unikniesz. Sandra mogę go wziąść na ręce?
Sa:no pewnie, że tak - wziąłem Adasia w ramiona i przytuliłem do siebie, ten mały człowiek dawał mi tyle energii, że mogłem od razu ganiać za bandytami. Niewiem, ale wydawało mi się, że się zmieniłem, stałem się jakby bardziej wrażliwy.
K:co tam w domu?, jak sobie dajesz radę?
Sa:dopiero pierwszą noc spędziłam w domu, ale jest ok, Olo nam dużo pomógł
K:wiem i chyba nigdy się mu nie odwdzięcze
O:może będziesz miał okazję
K:no właśnie, tym, że zaręczył się z Panią Łucją to już nie raczył powiedzieć - spojrzałem na niego z wyrzutem,  przecież mógł chociaż coś wspomnieć
O:skąd o tym wiesz, co?!
K:w gazecie codziennej wyczytałem, nudziło mi się, to znalazłem jakąś taką i przeczytałem nagłówek. Oficer Interpolu Łucja Wilk wychodzi za aspiranta sztabowego Olgierda Mazura
O:aha, bardzo smieszne, Łucja do ciebie dzwoniła?
K:blisko, blisko
O:była tutaj!? Żartujesz?
K:nie, mieliśmy sobie coś do wyjaśnienia
Sa:to może ja mam być zazdrosna co?
K:o mnie i o Łucję? Sandra proszę cię o to akurat możesz być spokojna. My co najwyżej możemy się przyjaźnić, ale żebym ja poszedł z nią do łóżka to musiałaby mnie naćpać, upić i to porządnie.
O:Ty sobie uważaj, chyba, że chcesz po raz kolejny wylądować w szpitalu
K:haha.
Sa:kiedy wychodzisz do domu?
K: lekarz mówił, że chyba pojutrze. Chciałem jutro, ale się nie zgodził. Naprawdę teraz już marzę tylko o tym, żeby wrócić do was do domu
O:Ja ci dobrze radzę stary, odpocznij. Jak tylko wrócisz do domu, to będziesz miał pełne ręce roboty, dziecko to nie przelewki
K:wiem, ale wiecie co? Znam go od dwóch dni, a czuje, że wywrócił cały mój świat do góry nogami
Sa:mój też - chwilę później do sali weszło kilka kolejnych osób, Kuba, Michał Monika Stefan i Majka
K:co wy tu wszyscy robicie?
Mi:przyszliśmy Cię odwiedzić
K:A może ty przyszedłeś sprawdzić czy jeszcze żyje, bo czekasz jak będziesz mógł mi narzeczoną odbić, co?
Mi:zwariowałeś?! Wiadomo, że nie!, tamto to było dawno i nie prawda, pozatym ja już kogoś poznałem
K:żartuje przecież
Mo:kiedy indziej sobie o tym porozmawiacie...
K:szefowo...? Pojutrze z tąd wychodzę i tak pomyślałem kiedy mogę wrócić do pracy?
Mo:jak chcesz to jutro możesz, a tak na poważnie to masz dwa tygodnie urlopu, powinieneś spędzić trochę czasu ze swoją rodziną
K:Ale...
Mo:nie ma żadnego ale, Olgierd przez ten czas będzie z Michałem pracował
O:co? Przecież ja tego nie wytrzymam
Mi:idealnie, pomogę Ci kawalerski zorganizować. Krycha wszytko będzie dopięte na ostatni guzik
O:A nie mówiłem, przecież ja w psyhiatryku skończę
Sa:współczuję Olo, dobra chodźmy już, Krystian niech odpocznie
K:przyjdziesz jutro z Adasiem?
Sa:tak - gdy wszyscy wyszli, położyłem się i zasnąłem

Razem Aż po grób. cz 2 .Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz