Pov Łucja
Cały wieczór czekałam w mieszkaniu na Olgierda i co raz bardziej zaczynałam się denerwować tym, że ciągle nie wraca, a nawet nie odbiera telefonu. Próbowałam też dodzwonić się do Krystiana, ale tam również ciągle włączała się poczta i z żadnym z chłopaków nie miałam kontaktu. Zaczęłam coraz bardziej panikować i kilka godzin później miałam już jechać na komendę dowiedzieć się ci się stało, ale późno w nocy Olgierd wkońcu wrócił do domu, wyszłam do przedpokoju, żeby odrazu dowiedzieć się co się stało. Zamarłam kiedy go zobaczyłam, był wyczerpany, a jego oczy przepełnione były bólem i łzami
Ł: Olo, dlaczego nie odbierasz telefonu? Ja myślałam, że coś się stało
O: bo się stało, ale nie chce mi się narazie o tym gadać. Pózniej ci opowiem, zostaw mnie samego
Ł: porozmawiaj ze mną teraz
O: nie ma o czym, nic już nie ma
Ł: Olgierd! - wszedł do salonu i zrezygnowany usiadł na kanapie, nalałam wody do szklanki i usiadłam obok niego, wziął ode mnie szklankę i napił się wody
Ł: powiedz co się stało?
O: Straciłem najlepszego kumpla, to się stało!
Ł: znowu się pokłóciliście!? Olgierd wiesz jak jest, zobaczysz nie długo się pogodzicie. Sam wiesz ile razy się kłóciliście i zachwilę wszystko wracało do normy. Krystian nie potrafi być długo zły
O: Ktoś nam groził, poszliśmy z tym do Moniki i ona dała nam ochronę. Chcieliśmy tylko napić się piwa po robocie... Łucja...
Ł: do czego ty zmierzasz!?
O: oni go zabili! Rozumiesz!? Zastrzelili go - Dopiero kiedy dotarło do mnie co on powiedział, poczułam, że ja też zaraz się popłaczę, coraz trudniej było mi powstrzymać łzy
Ł: przecież to nie możliwe, Olgierd co ty gadasz!?
O: to moja wina. Mogłem się uprzeć i nie pozwolić mu wrócić do samochodu, nigdy sobie tego nie wybaczę!
Ł: Olo, nie mogłeś tego przewidzieć
O: Ja naprawdę robiłem wszystko, żeby mu pomóc, ale nie dałem rady. Rozumiesz, nie potrafiłem mu pomóc! Umierał mi na rękach!
Ł: mówiłeś, że mieliście ochronę. Gdzie oni wtedy byli?! Dlaczego Nie reagowali!?
O: Michał twierdzi, że nic nie widział, dopiero jak usłyszał strzał, ale wtedy ja też wybiegłem, próbowałem jeszcze go reanimować, ale to nic nie dało. Nie mogłem nic zrobić
Ł: Mam nadzieję, że Monika wyciągnie z tego konsekwencje, bo jeśli nie to ja się tym osobiście zajmę
O: co z tego? Jak Krystian już nie żyje! Nikt mu tym nie wróci życia
Ł: Sandra już o wszystkim wie?
O: Byłem u niej, jest załamana. Łucja my musimy jej teraz pomóc, ona nie może zostać z tym sama. Obiecałem Krystianowi, że się nimi zajmę
Ł: oczywiście, że jej pomożemy, nie martw się tym. Sandra i Adaś nie zostaną sami, są dla nas jak rodzina
O: za tydzień nasz ślub, Łucja Krystian miał być świadkiem, powiedz mi jak to będzie teraz wyglądało - Powiedział to i się rozpłakał, w tamtym momencie było tylko jedno rozwiązanie
Ł: Olo, w tej sytuacji musimy przełożyć ślub na inny termin
O: dziękuję, że ty to powiedziałaś, nie dałbym rady teraz bawić się, kiedy jego nie ma
Ł: Kocham Cię
O: Ja Ciebie teżPov Sandra
Kiedy Olgierd pojechał do siebie, ja położyłam Adasia spać, on cały czas płakał i szukał Krystiana, a ja sama nie mogłam sobie z tym poradzić. Musiałam udawać przed nim, że nie jest mi trudno. Ciągle miałam wrażenie, że to jest kolejny głupi żart i Krystian za chwilę wejdzie do domu i wszystko będzie jak dawniej, ale z każdą kolejną minutą traciłam już nadzieję. Próbowałam zasnąć, ale to nie było proste, przeglądałam nasze wspólne zdjęcia, a łzy kapały na wyświetlacz telefonu. Nie mogłam się pogodzić z tym, że jego już nie będzie, nigdy nie wróci. Chciałam jeszcze przez chwilę, jeszcze raz się do niego przytulić, poczuć jego zapach i bicie serca. Po mojej głowie ciągle krążyło czy on miał świadomość tego co się dzieje, czy myślał wtedy o nas?
CZYTASZ
Razem Aż po grób. cz 2 .
Short Storyciąg dalszy pierwszej części opowieści o tym samym tytule