Pov Olgierd
Kiedy zaczęło się wesele,a my zjedliśmy obiad. Krystian siedział przy stole, ale wydawał się być jakiś inny zamyślony, nawet wołanie jego syna do niego nie docierało, mimo tego, że Adaś ciągle łapał to za rękę on sięgał po kolejny kieliszek, Sandra siedziała tylko z boku i przyglądała sie temu co on robi
A: Tato! Tato chodź na chwilę! Tato!
O: Krycha!
K: co jest?
O:dziecko cię woła, nie słyszysz!?
K: Co chciałeś Adaś?
A: nic już, chciałem żebyś pobawił się że mną balonami
K: poczekaj, chodź zjedz ciacho i pójdziemy
A: już nie chce, sam pójdę - spojrzałem tylko na niego, chciałem z nim porozmawiać ale tutaj było głośno
O: chodź pogadamy na zewnątrz
K: O czym chcesz gadać?
O: o życiu, chodź już i nie marudź - wyszliśmy na taras, Krystian pierwsze co zrobił to odpalił papierosa
K: to o czym chciałeś gadać?
O: Ty mi lepiej powiedz dlaczego się tak zachowujesz? Co się dzieje?
K: co tutaj robi Michał?! Wiesz jak do niego podchdzę, myślałem, że jesteśmy kumplami
O: przyszedł z Leną, to co miałem zrobić, wyrzucić go!?
K: niewiem, może tak by było lepiej. Olo jak on ma tutaj być to ja lepiej pójdę już
O: jesteś moim świadkiem, powinieneś tutaj być, a nie iść sobie bo masz jakiś głupi kaprys i jesteś obrażony
K: Niechcę dać się sprowokować, rozumiesz!? On znowu zaczyna kleić się do Sandry!. Jak tak dalej pójdzie to!...
O: nie krzycz, nerwy w niczym ci nie pomogą stary. Sandra kocha ciebie i Adasia, jesteście rodziną, a jak teraz wyjdziesz to dasz Michałowi szansę, zrozum to wreszcie
K: może masz rację.
O: wracamy?
K: poczekaj, daj mi skończyć palić i możemy wracać - kilka chwil później dołączył do nas Kuba z Adamem, stanęli obok z butelką wódki
Ku: aspiranci co wy na to, żeby się na chwilę stąd zawinąć?
O: mam uciec , z własnego wesela? Z wami?
Ad: no chodź, tutaj nie daleko płynie sobie rzeka, siądziemy, czegoś dobrego się napijemy. Zobaczysz nie będziesz żałował
O: Krycha?, idziemy?
Ad: no nie daj się prosić, tak rzadko razem gdzieś wychodzimy, może jak jest okazja to wreszcie pora ją wykorzystać?
K:nie ma problemu, możemy iść. Przynajmniej na Michała nie będę musiał patrzeć, choć przez chwilę - poszliśmy i usiedliśmy na jakoś kamieniach, chłopaki otworzyli butelkę i trochę się napiliśmy. Minęła dłuższa chwila, kiedy wróciliśmy na wesele, weszliśmy do środka. Krystian stanął nagle w drzwiach, odwróciłem się i zobaczyłem w jego oczach wściekłość
K: Zabiję go! Zabije! - chwyciłem go za ramię, chcąc go zatrzymać!
O: Krycha!, to nie ma sensu, słyszysz!?
K: dlaczego on się bawi z moim synem!? Nie ma prawa go dotykać!
Ku: dobra młody, uspokój się!
K: puść mnie Kuba za nim naprawdę zrobię się wściekły
Ad: chodź, musisz się uspokoić
O:Krystian to nie ma sensu
K: puśćcie mnie! - naprawdę ciężko było go uspokoić, rzucał się a ja już nie miałem siły to trzymać, gdybym go teraz puścił napewno doszłoby do bójki. Goście gapili się na nas, a ten idiota Michał podszedł bliżej...
CZYTASZ
Razem Aż po grób. cz 2 .
Historia Cortaciąg dalszy pierwszej części opowieści o tym samym tytule