Pov Olo
Po przyjeździe na komendę weszliśmy odrazu do gabinetu Kruczkowskiej, tak naprawdę to od kilku dni żyliśmy pomiędzy jej gabinetem, a obserwacją i nawet mało czasu spędzaliśmy w swoim pokoju
Mo:czy któryś z was może mi wyjaśnić, dlaczego się rozłączyliście!? Dlaczego do cholery zlekceważyliście moje polecenie?!
O:Rozmawialiśmy z Igorem, wiemy, że w tym czasie nas obserwowali. Wieczorem jedziemy za nim do ich nowej siedziby, zobaczymy jak to się tam potoczy i być może uda nam się dziś zamknąć sprawę
Mo:Pytałam was o coś!
O:odrazu wbijamy się do środka, jeżeli nie będzie tam Wojtasa, to napewno go ściągną. Na bank będzie chciał przyjechać
Mo:Olgierd!
K:przeczekamy tam, a jak pojawi się szef to ich wszystkich zgarniemy, a Wojtas prędko z pierdla nie wyjdzie
Mo:Ja już naprawdę nie mam do was siły, wy mnie kiedyś wykończycie!
O:poinformuj ateków, żeby byli przygotowani, w środku może być jednak grubo
Mo:czy wy kiedykolwiek mnie posłuchacie!?
K:jak tylko skończymy to będziemy grzeczni, szefowo. Obiecuję
Mo:nie denerwuj mnie Krystian, bo wcale nie jest mi do śmiechu
O:nie masz się czego bać, naprawdę wszystko się dobrze skończy
Mo:mam nadzieję
K:dziewczyny dzwoniły do ciebie? Mówiły co u nich?
Mo:tak, wszystko jest w porządku i są już na miejscu. Nie odzywały się do was?
O:No niestety nie, są wściekłe
Mo:Jest jeszcze jeden problem
O:jaki znowu?
Mo:media siedzą mi nad głową w związku z tą strzelaniną i za chwilę jak się domyślam dobiorą się też do was, co prawda wewnątrzni robią wszystko, żeby wasze dane nie wypłynęły, ale może być już za późno
O:jeszcze ich kurwa tutaj brakowało
K:dobra Olo spadamy, trzeba się dobrze przygotować. Mamy tylko jedną szansę i nie możemy tego spierdolić
Mo:uważajcie i jak tylko ustalicie gdzie mają nową melinę poinformujcie mnie, razem z wewnętrznymi i atekami będę zabezpieczać akcję
O:jak musimy
Mo:Ja doskonale wiem, że wy byście najchętniej poszli tam sami, ale nie tym razem, ja wam na to nie pozwolęPov Krystian
Przed ponownym przejęciem obserwacji, poszliśmy jeszcze do baru coś zjeść, już naprawdę byliśmy głodni. Niestety ale o tej godzinie, lokal był pełny wzięliśmy jakiegoś kebaba i usiedliśmy na ławce w parku. Odpaliłem papierosa gdy nagle poczuliśmy czyjeś dłonie na swoich ramionach, zerwaliśmy się na nogi odrazu wyciągając broń
Zar:chłopaki spokojnie, to tylko ja
K:Jezu szefie, ale nas przestraszyłeś
Zar:Przepraszam, nie chciałem. Zauważyłem was przez przypadek, myślałem, że pogadamy
K:to my przepraszamy, za naszą reakcję
Zar:to co dowiem się wkońcu czemu jesteście tacy nerwowi?
O:no to teraz już bez owijania w bawełnę, na czyje polecenie tutaj jesteś?
Zar:co!?
O:Sandra z Łucją czy Monika?
Zar:Co to za sprawa? - Olgierd obejrzał się dookoła sprawdzając czy nie ma nikogo w pobliżu
O:Wojtas
Zar:Pogieło was!? To nie zrównoważony gangster. W co wy się do cholery wpakowaliście!?
K:Już kończymy szefie, zamkniemy tego typa i będzie po sprawie
Zar:Jedno wam powiem raz z nim zadarliście, a od niego już nie da się uciec
O:nie przesadzaj Piotr, to już naprawdę koniec
Zar:Tylko, że to wy, a nie ja boicie się każdego nie spodziewanego ruchu, twoja ręka Krystian, to też ich robota prawda?
K:szefie znasz nas i wiesz, że sobie poradzimy
Zar:masz rację!, znam was ale w życiu bym się nie spodziewał, że możecie być tak nieodpowiedzialni! Czy wam nie zależy na dziewczynach!? Krystian dziecko masz!
O:Szefie, my już naprawdę musimy jechać, może wyskoczymy gdzieś razem jutro?
Zar:możeJuż nie długo sprawa się wyjaśni, ale jak myślicie czy wszystko pójdzie dobrze i nikomu nic się nie stanie czy może dojdzie do tragedii?
CZYTASZ
Razem Aż po grób. cz 2 .
Short Storyciąg dalszy pierwszej części opowieści o tym samym tytule