Pov Olgierd
Od wyjścia Krystiana ze szpitala minęło już kilka tygodni, a dziś był bardzo ważny dzień dla mnie i Łucji, właśnie dziś braliśmy ślub. Od samego rana czekałem na Krystiana, który miał przywieść obrączki, ale on jak zwykle musiał się spóźniać, jeszcze jakby tego było mało, to musiałem się stresować tym że jego nie ma.
K: siemano, jak tam gotowy na więzienie!?
O: Jakie więzienie!? Krycha co ty gadasz, gdzie masz obrączki?!
K: ja? spokojnie, wszystko mam, ale usiądź sobie i odpocznij
O: Krycha ty coś brałeś?
K: nie, poprostu cieszę się twoim szczęściem przyjacielu mój drogi
O: ja ciebie chyba nigdy nie zrozumiem stary, naprawdę
K: To co, gotowy?
O: poczekaj, daj mi jeszcze pięć minut - On jest naprawdę nie możliwy, zniknął gdzieś na chwilę, tylko po to żeby kilka sekund później wrócić z wódką weselną, usiadł obok przy stole i nalał do dwóch kieliszków
K: To co na jedną nóżkę i na drugą, żeby się odstresować
O: Weź daj spokój, chodźmy już lepiej, bo zaraz się przez ciebie spóźnimy
K: No nie daj się prosić, sam zobaczysz odrazu zrobi ci się lepiej
O: no dobra, dawaj - napiliśmy się i nie powiem, ale Krsytian miał rację odrazu zrobiło mi się lepiej i byłem jakiś spokojniejszy. Zeszliśmy do naszego słuzbowego samochodu, bo akurat nim Krystian miał mnie zawieść pod kościół. Jadąc cały czas patrzyłem w podłogę myśląc o tym wszystkim, ale kątem oka zerknąłem na Krystiana, był blady jak ściana, a ja nie wiedziałem co się stało
O: Ale stary to jest mój ślub, co ty żeś tak zbladł
K: policja
O: no tak, my jesteśmy policja
K: kurwa Olo!, myśl! Nie widzisz, że kontrola trzeźwości jest
O: i co z t..., nie Krystian, błagam cię nie
K: kompletnie mi to wypadło z głowy, zapomniałem, że mam prowadzić - w pierwszej chwili pomyślałem, że to kolejny głupi żart z jego strony, tak samo jak z tym kawalerskim ale wydawał się być naprawdę przestraszony
O: jak się przyczepią i spóźnimy się przez ciebie na mój ślub, to obiecuję, że cię gołymi rękami uduszę
K: taa? Pieprzyć jak się spóźnimy, poczekają na nas ale ja mam po prawku, a tym bardziej po robicie
O: dobra zamknij się już, mam cię dość - podjechaliśmy bliżej do policjanta i Krystian zaczął dmuchać, swoją drogą ma rację i ma przesrane, ale to były tylko dwa kieliszki, przynajmniej taķą miałem nadzieję
Pol1: Proszę zjechać na pobocze i przygotować dokumenty
O: Brawo Krycha! Naprawdę brawo. Ile wypiłeś?
K: no dwa z tobą i dwa z Kubą i Adamem
O: Pojebało cię!? Ty już nie żyjesz stary! - wrzasnąłem tak, że chyba przez otwarte okno wszystko było słuchać
Pol1: dokumenty poproszę
O: Panowie odpuśccie mu, spieszy się nam na mój ślub, bądźcie ludźmi
Pol2: dokumenty - jeszcze tego brakowało, żebyśmy trafili na jakiś służbistów
O: Krycha, dociera do ciebie?! Gdzie masz papiery!?
K: Ty nim zazwyczaj jeździsz - byłem wściekły nie tylko na niego ale też na siebie, wyciągnąłem dokumenty od samochodu, ale ten debil siedział dalej i nie miał zamiaru się nawet ruszyć
O: Dowód i prawko gdzie masz?
K: no tutaj, czekajcie moment
O: błagam was panowie no puśćcie nas, przecież nie wydmuchał niewiadomo ile. Proszę, my też jesteśmy z...
K: zamknij się Olo!
Pol1: Proszę wyciągnąć kluczyki, a ja zaraz wracam
O: Krystian jesteśmy już spóźnieni, Łucja wydzwania, co mam jej powiedzieć?
K: niewiem, że zaraz będziemy, albo wymyśl coś - po chwili zauważyłem wracającego policjanta, nie wyglądał na szczęśliwego i zadowolonego
Pol1: starszy aspirant Krystian Górski, wydział kryminalny policji Warszawa?
K: no tak zgadza się
Pol1: jedźcie, ale jutro po weselu nie wsiadaj już za kółko, dobrze ci radzę - czym ja się martwiłem głupi ma zawsze szczęście i jak zwykle mu się upiekło. Spóźnieni około godzinę byliśmy pod kościołem i wreszcie już bez żadnych problemów mogłem złożyć przysięgę, na szczęście już wszystko później obeszło się bez komplikacji, mogliśmy teraz jechać i dalej świętować, a z Krystianem to ja sobie jeszcze pogadam
CZYTASZ
Razem Aż po grób. cz 2 .
Short Storyciąg dalszy pierwszej części opowieści o tym samym tytule