Rozdział 30

1.7K 142 18
                                    

Powoli życie na Asgardzie zaczęło wracać do normy. Nie mieliśmy żadnych wieści o ataku Garma, Thor nie wyczuł niczego dziwnego na żadnej z planet i...Sigyn przepadła na dobre. Niby mógłbym usunąć kamuflaż, by Heimdall odnalazł dziewczynę, ale to było zbyt ryzykowne. Nie mogłem tego zrobić.
Thor wyjechał na kilka dni podpisać przedłużenie pokoju w jednym z królestw, a władzę w Asgardzie pozostawił w moich rękach. Wiedziałem, że to jego sposób na potwierdzenie słów o tym, że zamierza oddać mi koronę, ale w tej chwili nie specjalnie mi to przeszkadzało. Potrzebowałem się czymś zająć. Usiadłem na złotym tronie trochę niepewnie, a gdy Hugin i Munin wlecieli nieporadnie przez okno i usiedli na oparciu, odchyliłem się lekko do tyłu. Przynosili wieści z Midgardu. Podobno różni ludzie ginęli w tajemniczych okolicznościach. Niechętnie przeniosłem się tam w przebraniu, by sprawdzić co i jak. Faktycznie z zeznań świadków (uznanych za niezrównoważonych)  wynikało, że ich przyjaciele, bądź członkowie rodzin, znikali w tajemniczej czarnej chmurze dymu. Na podłodze i ścianach ich mieszkań znalazłem również granatowy osad i...piasek. Moje obawy się nasiliły, bo znałem  osobę, która w taki właśnie sposób porywała i zostawiała te same ślady.  Dla pewności przeszukałem Asgardzką bibliotekę. Gdy poszedłem wiecznym ogniem ożywić Surtura, zmniejszyłem ją do kieszonkowej formy i w ten sposób przetrwała Ragnarok. Było tam tylko parę wzmianek o takich tajemniczych zaginięciach i tylko jedna osoba zostawiająca granatowy osad i piasek. Mój stary znajomy, który tak jak większość żywych istot, próbował pozbawić mnie życia, teraz zaatakował Midgard.
- Jakieś wieści? - spytała Valkiria.
Tym razem jej wejście mnie nie zaskoczyło. Odkąd Sigyn zniknęła, byłem czujny jak dawniej. Przynajmniej jeden plus tej sytuacji.
- Ludzie w Midgardzie giną w czarnej chmurze dymu- streściłem - A ja chyba znam sprawcę tego zamieszania.
- Tak? Kto to?
- Teraz ci nie powiem. Chcę mieć pewność.
- Rozumiem, ale jeśli okarze się, że to ta osoba, o której myślisz, to wiesz jak ją powstrzymać?
- Jeśli to ta osoba, o której myślę, to nie jest dobrze - mruknąłem. 

***

Thor właśnie był oprowadzany po pałacu króla Alfheimu, gdy jego uwagę przykół strażnik, który bacznie mu się przyglądał. Natychmiast rozpoznał ciemne, przepełnione dumą, onieśmielające spojrzenie, w którym czaiła się groza i lekkie szaleństwo oraz iskierki rozbawienia. Tak. Oczy tego człowieka były istną mieszanką uczuć i jedyną częścią po, której można było go rozpoznać.
- Przepraszam przyjacielu- zwrócił się do króla kłaniając się lekko - Trochę słabo się poczułem. Wyjdę na zewnątrz, by odetchnąć i zaraz wrócę - zapowiedział.
Elf skinął głową na znak zgody i gromowładny odszedł kawałek. Natychmiast złapał strażnika za koszulę i uderzył nim o filar. Iluzja zniknęła i teraz stałem przed nim  lekko skrzywiony, ale ze śmiejącymi się oczami.
- Nie tak mocno bracie- wychrypiałem.
- Co ty tu robisz! Jak, król dowie się, że żyjesz, to od razu zadba by długo to nie potrwało.
- Dalej jest zły o ten incydent sprzed 2000 lat? - wyszczerzyłem się- Mógłby już o tym zapomnieć.
- Uwiodłeś jego córkę, która była zaręczona - warknął.
-  Stare dzieje.
Blondyn wreszcie mnie póścił i odsunął się kawałek.
- Co się dzieje? - spytał.
Natychmiast spoważniałem.
- Musisz wracać- odparłem- W Midgardzie znikają ludzie.
- Jak to? 
- Światkowie twierdzą, że niknom w czarnym dymie, a na miejscu znalazłem piasek i granatowy osad.
- Nie brzmi to dobrze - mruknął- Ale od kiedy tak bardzo interesują cię Midgardczycy?
- Uwierz, mało mnie obchodzi, że przepadają bez śladu, ale...
- Ale znasz sprawcę- domyślił się.
- Mam pewne podejrzenia i jeśli okażą się prawdą to nie będzie ciekawie.
- Kto to?
- Myślę, że władca pamięci - mruknąłem.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz