Rozdział 14 ( maraton cz.1 )

3.4K 250 18
                                    

Chcieliście maraton. Zgoda. Ostrzegam tylko, że po tym maratonie, będzie dość długa przerwa, bo narazie wypsztykałam się z pomysłów. No to zaczynamy!

- Loki pospiesz się! - zawołał Thor.
- Poczekaj!
- Nie ma czasu, zaraz tu będą!
- Beze mnie to ci się nie uda - przypomniałem, a blondyn natychmiast przystanął.
- Czemu z ciebie zawsze taka ślamazara? - mruknął.
- A czemu z ciebie taki tempak
Brat pokazał mi język i pobiegliśmy do sali tronowej.
- Jesteś pewien, że to wypali? - spytał.
- Nagle zacząłeś mieć wątpliwości?
- Nie! Tylko...
- Cykor z ciebie.
- Odwołaj to!
- Zamknij się i łap za sznur.
Ukryliśmy się za tronem i czekaliśmy, aż drzwi się otworzą.
- A wąż to nie przesada?
- To najlepsza część kawału - odparłem.
- Jak co, będzie na ciebie.
- Nie ma mowy! To ty wymyśliłeś, żeby zrobić im żart.
- Ale ty go zaprojektowałeś.
- Na pewno przyjdą?
- Obieca...
W tym momęcie usłyszeliśmy skrzypnięcie drzwi i stukot kroków.
- Teraz! - krzyknąłem.   
Thor pociągnął za sznur i całą czwórkę pokryła gęsta maź. Skupiłem się i wyczarowałem iluzję węża, który rzucił się na dziewczynę z przodu, przy jej głośnych piskach i zaraz zniknął.
- To nie jest śmieszne! - krzyczała oburzona Sif.
- To za przyklejenie nas do krzeseł - powiedziałem i razem z bratem wybuchliśmy śmiechem.
- A nam czemu się oberwało? - spytał żałośnie Fendral.
- Myślisz, że nie wiemy, że jej pomagaliście? - prychnął Thor- To wasze: Usiądźcie sobie, a my zaraz przyjedziemy... Sami jesteście sobie winni.
- Hogun przypomnij mi, by nigdy nie żartować z braci tempogłowych- zwrócił się do przyjaciela.
- Ej! - krzyknęliśmy jednocześnie.
- Serio nie znacie się na żartach.
- Tak? Chyba to nie my pływamy w mazi - zaśmiałem się, a brat szybko do mnie dołączył.
- Zemsta jest słodka - powiedzieliśmy jednocześnie.

***
- Halo ziemia do Lokiego- Thor machnął ręką przed moją twarzą.
- Przepraszam- mruknąłem- Zamyśliłem się.
- Raczej śniłeś na jawie - prychnął.
- Przypomniało mi się coś.
- Co?
Zaśmiałem się pod nosem.
- To nic takiego. Stare wspomnienie.
- Jakie Loki? Dawno nie byłeś taki wesoły. Trochę mnie przerażasz.
Ponownie się zaśmiałem.
- Przypomniała mi się nasza zemsta na Sif, Hogunie, Fendralu i Volstaggu.
- A co cię tak wzięło na wspominki? - spytał szczrząc się w uśmiechu.
Wzruszyłem ramionami.
- Samo przyszło. To pewnie przez to idiotyczne ludzkie święto, o którym tyle mówisz.
- Prima Aprilis- podsunął.
- Nie obchodzi mnie jak to zwą. To źle na mnie wpływa.
- Nie rozumiem cię. To święto psot, a to chyba twój żywioł?
- Ale ich żarty są żałosne. No proszę cię, kartka z napisem kopnij mnie na plecach? Zupełnie bez polotu, bez kreatywności.
- Nie każdy może być bogiem psot.
- To niczego nie zmienia.
- Niech ci będzie, a co do tej zemsty...Zapomniałem już kiedy ostatnio się razem bawiliśmy.
- To było dawno temu - przyznałem - i całe szczęście.
Gromowładny nieco się naburmuszył.
- Ty to wiesz jak zepsuć człowiekowi humor- mruknął.
- Thor! - zawołał ktoś z tyłu, a my odwróciliśmy się jednocześnie.
Biegła ku nam Sif.
- Co się stało? - spytał mój brat.
- Strażnicy wybrali się ponownie na Jotunheim, by sprawdzić czy Laufey dalej tam jest, jak kazałeś. 
- I co?
- Zniknął.
- Tak myślałem- mruknął.
- Ale zamiast niego znaleźli...
- Co znaleźli?
- Lepiej sam zobacz.
Pobiegliśmy za nią do strażników, którzy stali zbici w kupę i patrzyli na coś z niedowierzaniem.
- Co się stało? - spytał blondyn.
- To chyba...Asgardzka wojowniczka - powiedział jeden z Asów.  
Thor przepchnął się przez nich, ale ja nie miałem tyle szczęścia.
- Nie wierzę - wymamrotał.
- Przepuście mnie na brodę Odyna! - warknąłem, a strażnicy posłusznie się rozstąpili.
Ujrzałem leżącą na ziemi dziewczynę w Asgardzkiej zbroi i zapatrzyłem się nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
- Czy ją poznajesz? - spytał mnie brat.
- Sigyn - wychrypiałem.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz