Rozdział 19

622 67 17
                                    

Poratujcie komentarzami w potrzebie 😢... 😂

Miejsce w którym się znaleźliśmy, nie zmieniło się nic, od czasu gdy byłem tu ostatnim razem, a to, zdawać by się mogło, było całe wieki temu.
- Witaj Loki. Witajcie Thorze i Midgardczyku - odezwał się głos.
- Pokaż się kreaturo - warknąłem.
Potwór posłusznie wyłonił się z cienia, a jego zdeformowane ciało sprawiło, że mojego brata przeszedł dreszcz.
Liczyłem na taką reakcje, ale skrzywiłem się widząc, że doktor pozostał niewzruszony.
- Dawno się nie widzieliśmy- zwróciłem się do stwora.
- Rzekłbym, że miło cię znów widzieć, ale nasze ostatnie spotkanie kosztowało mnie życie.
Brat wysłał mi groźne spojrzenie, ale tylko wzruszyłem ramionami.
- Mogę wiedzieć co tu robimy? - wtrącił się Strange.
- Szukacie odpowiedzi - odpowiedziała za mnie kreatura - A tylko ja mogę wam ich udzielić.
- Kim więc jesteś stworze? - spytał Thor.
- Słyszałeś o mnie Gromowładny. Byłem postrachem Duńskiej krainy Midgardu i nikt nie był w stanie mnie pokonać.
- Beowulf - wychrypiał mój brat - Poległeś!
- I się odrodził - mruknąłem - z własnej odciętej głowy. Na szczęście nie zdołał już uformować ciała w to co było wcześniej.
- Boleję nad tym - odparł potwór.
Thor przysiadł na skale i potarł dłonią czoło. Najwyraźniej musiał poukładać myśli.
- Skąd się znacie? - spytał Strange dalej nie poruszony.
- Skontaktował się ze mną, gdy potrzebowałem informacji- wzruszyłem ramionami - Teraz jednak nie ma już czasu na opowieści. Mów kreaturo! Co wiesz o kluczach?
Stwór uśmiechnął się paskudnie i podszedł, a raczej przeczołgał się, bliżej naszej trójki.
- Na pewno to na to pytanie chcesz znać odpowiedź magus fortis?
Wzdrygnąłem się, a brat spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami.
- Jak on cię nazwał? - spytał.
- Nie teraz - mruknąłem i ponownie zwróciłem się do potwora - Co masz na myśli?
Stwór uśmiechnął się jeszcze paskudniej.
- Nie chcesz wiedzieć skąd znasz język stróżów nocy, choć nigdy się go nie uczyłeś?
Zagryzłem dolną wargę. Ta poczwara czytała w myślach i nawet moje zaklęcia nie były w stanie ukryć przed nią wszystkiego. Beowulf wiedział jak mnie to męczy i dlaczego nie chcę pytać o to Farabii, a że jest potworem, próbował przez to odciągnąć moją uwagę. Nie jestem jednak taki głupi. Jedno wcielenie, jedno pytanie - tak to działa - a ocalenie Sigyn było teraz moim piorytetem. Jeśli po wszystkim dalej będzie mnie to męczyć, najwyżej znowu go zabiję.
- Nie - odparłem - Mów o kluczach.
Potwór zrobił ruch przypominający wzruszenie ramionami i cofnął się o krok.
- Skoro taka twoja wola.
Poczułem ostry ból i po chwili przed oczami stanęły mi dwie postacie. Była to młoda kobieta prawdopodobnie z Wanaheimu i dziecko przypominające trupa.
- Co to ma być? - wychrypiałem- Miałeś mówić o kluczach.
- Ta dwójka to klucze. Mają moc, dużą moc i tylko dzięki nim, można otworzyć przejście do pnia. Myślisz, że Sigyn jest jedyna?
Zacisnąłem pięści. To nie miało tak wyglądać, to nie miały być żywe istoty. Rzeczy można ukryć, ludźmi trzeba się zająć, a to zawsze sprowadza większe ryzyko.

I co wy na to? Rozkręcam się? 😁

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz