Rozdział 14

416 30 17
                                    

Sygin

Gdy ponownie otworzyłam oczy, ujżałam nad sobą zmartwioną twarz Lokiego. Moja głowa leżała na jego kolanach, jedna ręka dalej oplatała szyję ale mimo wszystko nie czułam się w tej sytuacji jakoś niezręcznie. Spędziłam z tym człowiekiem spory kawał życia, znałam na pamięć jego mroczne tajemnice. Nawet po tym co zrobił, nie potrafiłam nie czuć się jak jego yin. Nie potrafiłam go nie kochać. Moje biodra i nogi leżały teraz na lodzie, głowa spoczywała na ciele bożka a wciąż paląca ręka na ośnieżonej i cuchnącej spalenizną kupce słomy. Dość zabawne przeżycie jeśli mam być szczera.
- Wiesz co się stało? - spytałam podnosząc się do siadu i rozglądając po nagle schłodzonym pomieszczeniu. Stajnia zamarzła całkowicie, ogień zniknął bez śladu. Jedynym świadkiem jaki mógł potwierdzić, że faktycznie wybuchł tu pożar był więc przerażony Slepnir, którego niespokojne rżenie dochodziło do nas zza ściany lodu. Loki pokręcił głową.
- Pamiętam tylko, że zamknąłem oczy - wyznał cicho - Potem zobaczyłem ogień i nie myśląc za długo zamroziłem cały budynek. Nic ci się nie stało?
Zaprzeczyłam szybko. Nie chciałam, żeby czuł się winny i przepraszał, bo w tej sytuacji byłoby to bardzo nie na miejscu. Ukrywanie oparzonej ręki za plecami nie było jednak najlepszym pomysłem. Nim się zorientowałam złapał mnie ostrożnie za bolącą kończynę, przyjżał się jej ze smutkiem, po czym zdecydował, że lokko ją ochłodzi. Poczułam mrowienie, dotkliwy chłód. Na więcej obserwacji nie starczyło mi jednak czasu, bo moja poduszka postanowiła się unieść. Przeklęty bożek!
- Nie możesz siedzieć tu na takim zimnie - mruknął cicho wyciągając dłoń w moją stronę - Lepiej wyjdźmy na zewnątrz, bo w końcu się zaziębisz i potem będzie na mnie. Nienawidzę gdy wszystko jest na mnnie.
Przewróciłam oczami.
Cały Loki - pomyślałam - Jak zawsze troszczy się o innych a ZWŁASZCZA o samego siebie.
Kichnęłam z niesmakiem. Może faktycznie to że kazał mi się ruszyć było słuszne ale jednocześnie strasznie mnie zirytowało. Dopiero co uratowałam go przed rozszalałym ogniem! Mógłby chociaż podziękować. Chwyciłam wyciągniętą rękę, podskoczyłam do pozycji pionowej. Po chwili szłam już w stronę pałacu, trzymając za uzdę roztrzęsionego Slepnira i patrzyłam przez siebie z widoczną determinacją. Zamarznięta stajnia pozostała zamarznięta.
- To co się stało nie było zbyt przyjemne - mruknęłam - Desi przybiegła do mnie zaraz po pierwszym stadium ale wtedy jeszcze nic nie płonęło. Była poważnie zmartwiona.
Loki skinął głową. Wydawał się strasznie smutny, roztargniony. Zupełnie nie pasował do obrazu sprzed 4 godzin, kiedy to wmaszerował do sali tronowej i oznajmił wszystkim zgromadzonym, że mamy poważny problem. Był wtedy taki żywy, taki groźny. Nie pozwolił bratu wejść sobie w słowo, wyrzucił za drzwi wszystkich szlachetnych dostojników, zasłonił wielkie okna. Ostatecznie nawet ja musiałam opuścić pomieszczenie a jako matka zaginionych chłopców powinnam mieć przecież jakiś posłuch. Mój mąż był jednak nie do przekonania. Teraz szedł ze spuszczoną głową, szurał butami po ścieszce. Wyglądał jakby wszystkie jego siły odeszły w niebyt za sprawą głupiego pożaru. Był wyczerpany.
- Nie pierwszy raz tak się dzieje - wyznał z wachaniem - Nie pamiętam jednak kiedy ostatnio straciłem kontrolę, bo odkąd moje mocy się zespoliły...
Przystanął. Zdawał się szukać w pamięci daty, analizować ostatnie wydarzenia ale czułam, że już o tym nie myśli. Błądził gdzieś w przestworzach, nie reagował na bodźce. Musiałam coś zrobić, bo inaczej zapomniałby o wszystkim w jednej krótkiej chwili. Zapomniałby o mnie.
- W takim razie co wywołało ten chwilowy kryzys? - spytałam pewnie patrząc na niego z niechcianą troską - Dlaczego straciłeś kontrolę?
Smutne oczy spojrzały na mnie intensywnie a ja po raz pierwszy od dawna zapragnęłam przytulić ich właściciela. Wydawał się taki kruchy, tak beznadziejnie bezbronny. Nie widziałam go takim odkąd porwał mnie mój pseudobrat pragnący zwabić go w pułapkę. Nie widziałam go takim odkąd umarłam.
- Nasi chłopcy - odpowiedział - Ciągle czuję ich strach.

Dzięki wielkie nataliablack13 za komentarz, który trochę pomógł w skończeniu tego rozdziału. Mam nadzieję, że warto było czekać ❤

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz