Rozdział 23

562 71 10
                                    

- Podejrzewam, że potrafisz łączyć swoją podświadomość z rzeczami i zaginać rzeczywistość do własnej woli - mruknąłem nie spuszczając wzroku z tańczących pod sufitem przedmiotów.
Dziewczyna skinęła głową i pojawiła się metr ode mnie.
- Umiem zmieniać - poprawiła - Sprawiam, że coś nie jest takie jakie być powinno. Nie kontroluje czasu, ani materii, ale mogę sprawić, że woda zapłonie, a człowiek wywróci się na drugą stronę.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - odezwał się Strange przyglądając się im z bliska.
- Wnętrzności na wierzch - odparłem za nią, a mój brat przełknął wymioty - ale wracając. Możesz kontrolować co się zmieni?
Czarnowłosa zagryzła dolną wargę.
- Nie zawsze - wymamrotała - Przez większość czasu to się po prostu dzieje, ale czasem udaje mi się to kontrolować, a nawet wybrać właściwości. Tak było z tym na górze - wskazała tańczące rzeczy.
- Niesamowite - powiedziałem uśmiechając się trochę szalenie.
- Raczej upiorne - prychnął Thor, a ja już któryś raz tego dnia wywróciłem oczami.
Gromowładny trzymał się na uboczu, obawiając się mocy młodej Desi, co było moim zdaniem dość nieuprzejme, ale to w końcu Thor.
- Nie lubię go - stwierdziła młodsza, a a mina mojego brata była wręcz bezcenna.
Uwielbiam tą małą!
- Ilu osobom zrobiłaś krzywdę? - spytałem obojętnie będąc świadom własnego doświadczenia w tej kwestii.
- Nie chcesz wiedzieć - mruknęła spuszczając wzrok na buty.
- Chcę - odparłem - W ten sposób oszacuję jak wielką masz blokadę.
Czarnowłosa westchnęła cicho znikając i chwilę później dostrzegłem ją na jednym z latających krzeseł. Jej brwi były ściągnięte w zamyśleniu i przygryzała koniec języka próbując przypomnieć sobie liczbę.
- Nie liczyłam dokładnie - wymamrotała - ale będzie z 90.
Strange i Thor spojrzeli na nią przerażeni, a ja uśmiechnąłem się smutno.
-  Męczy cię to - domyśliłem się, a mała skinęła głową - Mogę ci tylko powiedzieć, że nie jest z tobą tak źle.
- A w twoim przypadku? - spytała pojawiając się ponownie tuż obok.
- Nie chcesz wiedzieć - powtórzyłem jej wcześniejsze słowa.
- Może i tak.
Nastała cisza podczas której doskonale słyszałem krople spadające z sufitu. Ja w wieku Desilli miałem na koncie więcej ofiar, ale mimo wszystko najlepiej wiedziałem, że nikt nie zasługuje na dźwiganie takiego brzemienia.
- To co Desillo? - odezwał się midgarczyk wyrywając nas wszystkich z zamyślenia - Pozwolisz się chronić?
Czarnowłosa zastanowiła się przez chwilę, ale odpowiadając nie patrzyła na Stranga. Patrzyła na mnie.
- Zgodzę się - zaczęła - ale musisz mi obiecać, że nikt przez to nie zginie.
Uśmiechnąłem się blado.
- Nie mogę ci tego obiecać Desi. To, że będę cię uczył nie znaczy, że uda mi się wszystkiemu zapobiec. Przyrzekam jednak, że jeśli moja nauka przyniesie skutki, to nie będzie już więcej przypadkowych ofiar. Co ty na to?
Milczenie Desi zdawało się trwać bez końca, a ja z każdą chwilą obawiałem się, że to jej nie wystarczy. Polubiłem małą i świadomość, że Retus na nią poluje przypominała mi, że straciłem Sigyn.
Znowu.
Może na zawsze.
W końcu jednak dziewczyna przystała na moją propozycje i wszyscy mimowolnie odetchnęliśmy z ulgą.
- To dokąd się udamy? - spytała zbierając do chusty najpotrzebniejsze rzeczy.
- Byłaś kiedyś w Asgardzie? - spytał mój brat szczerząc się w uśmiechu.
To się nie może dobrze skończyć.

Tym oto pesymistycznym akcentem kończymy ten rozdzialik 😁 Co myślicie? Jak wam się podoba Desi? Napiszcie koniecznie i do następnego 😘 Wieem krótkie.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz