Epilog

1K 84 2
                                    

Coś wyrwało mnie gwałtownie z krainy śmierci i to było jedyne czego byłem pewien. Czas płynął, a ja śniłem bez snów, a może byłem nieprzytomny? Co jakiś czas docierały do mnie pojedyńcze dźwięki by zaraz zaniknąć. Czułem, że ktoś mnie niesie, potem niewiadomo skąd znalazłem się na czymś miękkim. Dźwięk. Cisza. Ból. Ukojenie. Dźwięk. Cisza. Szelest...powoli mój umysł zaczął się rozbudzać na tyle, żebym pomiędzy odpływaniem w niebyt, a chwilami świadomości mógł rozróżnić i przypomnieć sobie nazwy poszczególnych odgłosów czy odczuć. W końcu poczułem się na tyle silny, by odepchnąć od siebie pragnienie ponownego odpłynięcia w niebyt i skupić się na otoczeniu. Słyszałem ciche i niewyraźne głosy, szelest, parę razy czyjeś kroki, czułem ból, ale już nie tak silny jak w czasie chwil świadomości i strasznie chciało mi się pić. Spróbowałem unieść powieki, ale były niemiłosiernie ciężkie i posklejane dlatego trochę mi to zajęło. Gdy tylko odzyskałem nad nimi władzę poczułem jak ktoś rzuca mi się na szyję.
- Żyjesz! - pisnęła białowłosa - Thor na brodę Odyna! Zostaw tego wiepszka i chodź tutaj!
- Ciszej - jęknąłem i zakasłałem.
- Przepraszam - wyszeptała i podała mi szklankę wody do ust.
Napiłem się i westchnąłem z rozkoszy.
- Jak się czujesz? - spytał gromowładny podchodząc do łóżka. 
- Boli, ale bywało gorzej.
- Chyba sobię żartujesz - prychnęła Sigyn.
- No dobra. Nie było gorzej. Umarłem.
Skinęli głowami.
- Jak mnie ożywiliście?
Spojrzeli po sobie niepewnie.
- To nie my - powiedział w końcu mój brat.
- To kto?
- Twoja matka.
Zaśmiałem się.
- Przecież ona nie żyje - zauważyłem.
- Nie Frigga - mruknął Thor - Twoja biologiczna matka.
Zmarszczyłem brwi.
- O czym wy mówicie?
- Pojawiła się niewiadomo skąd i zniknęła zaraz po tym jak zacząłeś oddychać.
- Skąd wiecie..?
- Jesteś do niej podobny - powiedziała Lin - Ma na imię Fara, przynajmniej tak powiedziała.
- Farabi - poprawiłem ją - Fara to skrót.
Zmarszyłem brwi jeszcze bardziej.
Skąd to wiem?

***
Po miesiącu dochodzenia do siebie mój brat zorganizował wielkie przyjęcie na moją cześć i chcąc nie chcąc musiałem się na nim pojawić. Sigyn przetańczyła ze mną cały wieczór, ale w pewnej chwili poczułem, że muszę odetchnąć i wyszedłem na balkon. W ciemnościach ujrzałem kobietę o czarnych jak noc włosach i zielonych oczach ślniących w blasku księżyca. Jej skura była niemal biała, a lekko różowe usta zacisnęła w wąską linię.
- Farabi? - wychrypiałem.
Ciężko było się nie domyślić. Kobieta była moją żeńską wersją.
- Witaj Loki - podeszła ostrożnie i przejechała mi dłonią po policzku.
Nie odsunąłem się i to mnie zaskoczyło, bo od zawsze nie lubiłem gdy ktoś mnie dotykał, chyba że to była Lin lub Frigga.
- Wyrosłeś.
- Co tu robisz? - spytałem - Pojawiasz się po 27-u latach, ratujesz mi życie, uciekasz i znowu się pojawiasz.
- Myślisz, że cię pożuciłam - westchnęła.
- To chyba oczywiste.
W końcu się odsunąłem.
- Nie miałam wyboru. Kiedyś ci wyjaśnię.
- Czemu teraz? Czemu zjawiasz się dopiero teraz?
- Twoja moc się dopełniła.
- Co to znaczy?
- Moc ognia, szmaragdowa, Jotuna i wyuczona połączyły się tworząc złotą. Jesteś teraz najpotężniejszy z całego naszego rodu począwszy od Telesa.
- Czyli to prawda? Jestem jego potomkiem?
- Tak, to prawda. Musisz być ostrożny. Inni będą chcieli cię wykorzystać.
- Jacy inni?
- Nie mogę powiedzieć.
- Dlaczego?
- Wybacz proszę. Muszę już iść.
Ruszyła w stronę barierki, ale chwyciłem ją za rękę.
- Nie możesz. Musisz mi to wszystko wyjaśnić.
- Zrobię to - zapewniła - Ale nie dziś. Powiedziałam i zrobiłam już zbyt wiele i jestem pewna, że tego porzałuję, ale puki co - podeszła bliżej i jeszcze raz przejechała dłonią po mojej twarzy - Cieszę się, że żyjesz. Jeszcze długa droga przed tobą. Żegnaj synku.
Po tych słowach zniknęła bez śladu.
- Loki? - usłyszałem za sobą zatroskany głos Sigyn - Wporządku?
- Tak - odparłem cały czas wpatrzony w noc - Chyba tak.
Odwróciłem się do niej i obdarzyłem niepewnym uśmiechem.
- Wracajmy do środka.

- Wracajmy do środka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


To już koniec🙁. Mam nadzieję, że się wam podobało i zanim zniknę ( tym razem nie na tydzień 😑) To mam do was pytanie. Zastanawiam się czy nie zgłosić tego ff na konkurs. Nie jest może jakiś genialny, ale zawsze warto spróbować prawda? Powiedzcie co o tym myślicie i...No cóż, żegnam się. Bardzo dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze i że wogólę komuś chcę się to czytać🙂. Do zobaczenia 😚

 

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz