Sigyn
Siedziałam na fontannie przyglądając się roześmianemu Dimidium, który wykrzykiwał midgardzkie teksty całkowicie ignorując otoczenie. Miał rozszerzoną źrenicę, szeroki na pół twarzy uśmiech. Jedynie słowo "wykrzykiwał" było tu nie na miejscu, bo to co robił przypominało bardziej wycie Fenrrira, niż jakikolwiek ludzki odgłos. No ale cóż zrobić. To w końcu nastolatek. W tej dziwnej zabiawie brał udział również Samuel, który coraz mniej obawiał się naszego towarzystwa i coraz częściej przebywał na dworze. Był weselszy, wiecznie roztrzepany. W ostatnim czasie on i półgłówek bardzo się do siebie zbliżyli a ja po cichu liczyłam na coś więcej. Syn demona zasłużył sobie na takie szczęście. Co do mnie i moich spraw to byłam wściekła na Lokiego tak bardzo jak jeszcze nigdy. Rzucił na naszych synów zaklęcie dwóch serc, nic mi o tym nie powiedział. Nawet nie wyobrażałam sobie, że może posiadać jakąkolwiek wiedzę na temat ich położenia a co dopiero, że ma z nimi emocjonalny kontakt. Wolałabym nigdy się tego nie dowiedzieć.
- Nad czym tak rozmyślasz? - głos siostry wyrwał mnie z głębokiego transu i chwilę później czarnowłosa siedziała trochę bliżej - Czyżby chodziło o tego idiotę, który ksząta się po pałacu próbując ułożyć sensowne przeprosiny?
Wywróciłam oczami.
- Nic mi po jego przeprosinach - prychnęłam - Siedzimy w pałacu od pięciu dni, czekamy niewiadomo na co. Przecież Samuel obiecał wskazać nam drogę. Czemu wciąż nie wyruszamy?
Desi spuściła wzrok a ja widząc to uniosłam podbrudek. Dziewczyna wiedziała o czymś co zdecydowanie nie miało dotrzeć do jej wielkich uszu i zamierzałam jak najszybciej się o tym przekonać. W końcu od zawsze kochała podsłuchiwać.
- Desillo - zaczęłam patrząc na nią z groźbą - Czy chciałabyś mi może o czymś powiedzieć?
Młodsza jęknęła cicho i przez dłuższą chwilę wierciła się na miejscu, szukając wygodnej pozycji. Patrzyła w dół, patrzyła w górę. Jedynie gdy była rozdarta jej oczy nie słuchały rozumu, który podpowiadał, że należy patrzeć mi prosto w oczy. W innej sytuacji ten wzrok potrafił onieśmielić.
- Nie chcę zdradzać Lokiego - wymamrotała bawiąc się włosami - To mój ulubiony szwagier i do tego magus fortis! Przecież gdyby mógł napewno by ci powiedział.
Prychnęłam z odrazą. Ostatnimi czasy tytuły Laufeysona zaczęły drażnić mnie bardziej niż jego dawne przechwałki. Cały wszechświat (poza Midgardem rzecz jasna) znał już jego ogromną moc, urzywanie takich tytułów stało się niemal naturalne. Tęskniłam za czasami, gdy jego przeklętą wielkość wyznaczało ogromne ego. To było o wiele prostsze.
- A ja jestem twoją siostrą! - przypomniałam otrząsając się ze wspomnień - Chcę tylko odzyskać swoje dzieci i zabrać je w bezpieczne miejsce. Błagam Dessi. Przecież wiesz, że to król oszustów.
Czarnowłosa zgarbiła się lekko. Wiedziała, że to co mówię jest prawdą i że postąpi słusznie przekładając mi najnowsze informacje ale jeszcze długo wymawiała się Lokim i swoim do niego przywiązaniem. Powtarzała wciąż jak wiele dla niej zrobił, że powiedzenie tego jest czymś w rodzaju zdrady. Dopiero gdy przypomniałam, że chłopcy to jej siostrzeńcy, ten uparty język postanowił jakoś się rozwiązać. Dzięki temu wiedziałam wreszcie co robić.
- Czy zamierzaliście wspomnieć o swoim tchórzostwie? - warknęłam wpadając przez uchylone drzwi sali obrad - A może nie należę już do tej rodziny i nie mam prawa wiedzieć takich rzeczy? Jak śmieliście nie wspomnieć o 10-tym królestwie?!
Loki i Thor odwrócili się gwałtownie a zaduch jaki panował w pokoju omal nie zwalił mnie z nóg. Ściany zaszły ochydną pleśnią, okna niemal zupełnie zardzewiały. Już zapomniałam jak bardzo zaniedbaliśmy niektóre z pomieszczeń i jak bardzo przydałby się tu remont. To była przecież prawdziwa sauna.
- A mówiłem, że ktoś podsłuchiwał - mruknął mój mąż patrząc wymownoe na rozłożonego na tronie władce i zupełnie ignorując roznoszący się po pokoju odór - To było tak oczywiste, jak to, że niebo ma barwę błękitu. Cała Desilla. Słuchanie to w końcu jej hobby.
Prychnęłam z cicha opanowując początkową złość na tyle na ile było to możliwe. Łatwo szło się domyślić, że ta dwójka spodziewała się mojej reakcji czy wymuszonej zdrady Desi. Jeśli chciałam odkryć przyczynę, musiałam więc rozegrać to inaczej.
- Czyli zjawiasz się po dwóch latach, żeby stać w miejscu? - spytałam zwracając się bezpośrednio do księcia - To po to ten cały teatrzyk i zabawa w wielkiego boga? Nasze dzieci znaczą dla ciebie tak niewiele?
Loki westchnął przeciągle. Jego włosy nawet teraz lśniły przy blasku świec, szaty raziły czystością, która przebijała wszystko. Wydawał się zupełnie nie pasować do tego zapuszczonego pokoju i niechlujnie wyglądającego brata. Nie był tak zaniedbany, trzymał się lepiej niż połowa Asów. Tylko jego oczy zdradzały wiek i przywiązanie do miejsca, które kiedyś obfitowało w złote owoce. Zdawał się być zmęczony.
- Nie myślisz trzeźwo - stwierdził sucho unikając zabawy w delikatność - Miłość do chłopców nie pozwala ci zrozumieć co się dzieje i odbiera dawny rozsądek. Wróć jak odpoczniesz i zrozumiesz, że to dla twojego dobra. Wtedy porozmawiamy.
Zacisnęłam pięści. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam ani w to, jak bardzo to zabolało. Mężczyzna oskarżył mnie o brak rozwagi, śmiał wmawiać całemu światu, że to dla mojego dobra. Czegoś takiego zdecydowanie nie mogłam zaakceptować. Emocje wybuchnęły niczym wulkan, krew płynęła coraz szybciej z każdym wściekłym oddechem. To jednak jego oczy, zimne i niemal obojętne, stały się dla mnie czymś w rodzaju zapalnika. W tamtej chwili byłam czystą furią. Ziemia pod stopami zatrzęsła się w posadach, gromowładny podskoczył na tronie wydając cichy pisk i podrywając się przy tym na nogi. Jedynie mój mąż pozostał obojętny wobec sypiących się z sufitu kamieni. To, jak się pewnie domyślacie, rozwścieczyło mnie jeszcze bardziej.
- MÓWCIE NATYCHMIAST CO WIECIE!!! - rozkazałam trzęsąc zamkiem z taką siłą, że ściany zaczęły pękać niebezpiecznie blisko - CHYBA, ŻE WOLICIE ZOSTAĆ POGRZEBANI.
Loki westchnął ponownie. Dało się załważyć, że moje zachowanie niesamowicie go drażni i że ten szantaż niewiele dla niego znaczy. Mimo wszystko postanowił wywiesić jednak białą flagę i zakończyć tą bezowocną dyskusję, która prowadziła do nikąd. On jako jedyny wiedział w końcu jak bardzo potrafię się zezłościć.
- Wiemy gdzie ich ukrył - wymamrotał zaplatając palce na karku - Nie możemy jednak nic zrobić.Powiem tak. Gdyby nie nowe informacje o serialu "Loki" oraz talksy, chaty i one-shoty z Marvela, ten rozdział prawdopodobnie nigdy by nie powstał. Pisałam to coś jakieś półtora miesiąca z blokadą poendgameową i naoglądałam się przy tym mnustwa avengersowych seriali. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze został 😕
CZYTASZ
Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]
Fanfiction- Przypomnij mi dlaczego się na to zgodziłem? - Bo nie miałeś wyjścia- odparł Thor. *** Tom I - 56 części + epilog i prolog. Tom II - 36 części + epilog, prolog i wprowadzenie. Tom III - 44 części + epilog, prolog i wprowadzenie. Tom IV - 40 części...