Rozdział 35

1.5K 142 6
                                    

Przekazaliśmy dróżynie brakujące informacje i Thor (mimo mojej niechęci) opowiedział im o wydarzeniach z Ragnaroku. Nie wierzyli w moją rehabilitację, ale już nie chcieli mnie zabić, czego trochę żałowałem.
- No dobrze- zaczął kapitan- ale po co temu porywaczowi twoje wspomnienia?
Westchnąłem.
- Czemu wszyscy zawsze o to pytają? - jęknąłem - Nie możemy po prostu zacząć?
- I tak nie powie - mruknął gromowładny- Nie ma co się wysilać.
- Mówiłeś, że on nas nie lekceważy- wtrąciła się Wanda - To dlaczego się nie ukrywa?
- A po co skoro ma przy każdym wejściu po 40 ochroniarzy? No...prawie przy każdym.
- Skąd wiesz?
- Czuję ich - odparłem wzruszając ramionami.
- Jak to? - spytał Stive.
- To Asgardczyk - mruknął Clint - Przecież wiemy, że zna różne sztuczki.
- W gwoli ścisłości Jotun i owszem, można powiedzieć, że to taka sztuczka - odparłem.
- Mówisz, że nie wszędzie są strażnicy?
- Jest jedno wejście, ale nie jestem pewien czy część z was się tam zmieści i prześlizgnie niezauważona.
- To znaczy?
- Jest wąskie. Mój brat zapewne by tam utknął.
- Ej!
- I ma czujniki, które wykrywają technologie, więc maszyna Starka odpada.
- Ja się zmieszczę - mruknęła Natasha - Jestem najdrobniejsza i nie raz musiałam uciekać przez wąskie przejścia, do tego sama jestem bronią.
- Sama nie możesz iść.
- Przecież ty z nią pójdziesz- odezwał się Stark, po raz pierwszy od początku rozmowy.
- Ja?
- Nie należysz do zbyt masywnych osób- prychnął - więc co za problem?
- Chyba miałem być przynętą - mruknąłem.
- Najpierw trzeba tam wejść. Unieszkodliwicie strażników przy jednym z bocznych wejść i wpuścicie nas do środka.
- Nas jest dwójka, a ich 40.
- Radziłeś sobie z całą armią - przypomniał Thor.
- Ale bym musiał... - zamilkłem.
- Co byś musiał?
- Dobra, niech będzie- odparłem.
- Chcecie mu zaufać? - niedowierzał Clint.
- Nie mamy wyjścia- odparł Rogers.

***
Natasza wślizgnęła się za mną do wąskiego korytarza. Nawet jak na niewiarygodnie szczupłą kobietę ledwo udawało jej się przecisnąć.
Półka 2 metry wyżej. Skoczyłem tam i wyciągnąłem dłoń, by pomóc Romanow. Niechętnie przyjęła moją pomoc, bo sama nie byłaby w stanie tam wejść. Przewróciłem oczami i ponownie zagłębiliśmy się w korytarz, który wydawał mi się węższy niż ostatnio. Ale wtedy byłem przecież młody, bardzo młody.
- Zastanawiam się- odezwała się po raz pierwszy- Czemu wciąż się chamujesz?
Zastygłem bez ruchu, ale po chwili odwróciłem się w jej stronę.
- O czym ty mówisz?
- Thor mówił, że pokonywałeś całe armie, a dałeś się zniewolić przez kilkoro ludzi? Coś mi tu nie pasuje.
- Możesz nie przypominać? - mruknąłem usilnie pragnąc zmiany tematu.
- Skoro jesteś tak potężny- nie ustąpiła - To dlaczego sam nie zaatakowałeś Ziemi? Przecież nie potrzebowałeś armii prawda?
- A co cię to tak nagle zainteresowało Midgardianko? - ostatnie słowo wypowiedziałem z największym obrzydzeniem na jakie było mnie stać.
- Ta, ta, nienawidzisz ludzi. Nie musisz odzywać się z takim niesmakiem, wiem jak nas postrzegasz. O wielki książe- zakpiła - Czy możesz mi to wyjaśnić?
- Nie muszę się przed tobą tłumaczyć, przed nikim nie muszę.
- Czyli mnie nie oświecisz?
- Wy ludzie nigdy niczego nie rozumiecie.
- A wy Asowie niby wszechwiedzący?
- Jestem Jotunem, nie Asgardczykiem.
- Tak to podkreślasz, a twój lud dalej o niczym nie wie.
Szedłem dalej ignorując słowa rudowłosej, ale ostatnie zdanie przykuło nieco bardziej moją uwagę.
- Skąd wiesz?
- Jestem szpiegiem - prychnęła.
- Zbierasz informacje do karty Furego?  Tak wiem o niej.
- Skąd?
- Jestem bogiem - prychnąłem.
- Chcesz bym zamilkła?
- Owszem.
- To odpowiedz tylko na jedno pytanie. Czemu się chamujesz?
Westchnąłem.
- Odpowiem i dasz mi spokój?
- Słowo.
- Bo obiecałem - mruknąłem zjeżdżając w dół, bo przejście gwałtownie opadało.
- Komu?
- Miało być jedno pytanie - odparłem, a kobieta zamilkła.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz