Rozdział 52

1.4K 123 57
                                    

- Nie chcę tu być - powiedziałem nerwowo rozglądając się po jaskini.
Thor już raz korzystał ze źródła. Było to przy ataku Ultrona.
- Wyglądasz na przestraszonego - zakpił.
- Zamknij się!
Nie podobało mi się to. W jaskini roiło się od dusz, a że byłem również Widzącym ( Thor o tym nie wiedział ), to mogłem je dostrzec i usłyszeć. Ich sylwetki przenikały przez nasze ciała, a mnie za każdym razem przechodził dreszcz. Kiedyś jeden z tysięcy moich wrogów oddzielił moją duszę od ciała i przez to nie lubiłem przebywać w miejscach gdzie one się gromadziły. 
- Co to ma na celu? - spytałem - Jestem zmęczony. Chcę iść spać.
- Jak nie możesz spać jesteś nie do zniesienia- mruknął- a źródło to jedyny sposób na odkrycie z kim mamy doczynienia.
- I przy okazji możesz zginąć - prychnąłem- a martwy się nie przydasz.
- Dlatego ty też tu jesteś. Wyciągniesz mnie jeśli coś się będzie działo.
Spojrzałem niepewnie na źródło zapełnione duszami. Zrobiły sobie z niego basen.
- Miło było cię nienawidzić - odparłem.
Gromowładny przewrócił oczami i wszedł do wody. Zamknął oczy i wtedy się zaczęło. Jego oczy zaświeciły, a woda poczęła się gotować i pryskać na wszystkie strony. Od ścian odbijały się pioruny, a dziwny hałas przebijał się do wnętrza czaszki. Gdy to się skończyło, zmusiłem się by wyciągnąć brata ze źródła. Żył.
- Heimdallu bądź tak dobry i zabierz nas z tej przeklętej groty! - warknąłem.
Strażnik usłuchał, ale nie darował sobie przepełnionego jadem spojrzenia. W końcu Thor się ocknął.
- Na brodę Odyna! To lepsze niż nektar!
Przewróciłem oczami.
- Wiesz coś?
- Nie jestem pewien.
Obdarzyłem go pytającym spojrzeniem.
- Najpierw muszę to sobie poukładać.
- Co?
- Tego jest sporo Lok. Źródło nie pokazuje tylko tego co chce się zobaczyć.
- To co jeszcze?
- Przeszłość, jakieś silne emocje, fragmenty przyszłości...To złożone.
- Na litość! Wiesz z kim walczymy czy nie?! - zniecierpliwiłem się.
- Po 1 nie walczymy z jedną osobą, ale jedna tym kieruje. Nie znam tej osoby, ale to As. Twarz mi mignęła, ale nie umiem jej opisać.
Załamałem ręce.
- Czyli nic nie wiemy - podsumowałem.
- Przeszukam wielką księgę. Wiem, że poznam tę twarz.
Wielka księga była zbiorem podobizn wszystkich Asgardczyków.
- Dobry pomysł, ale to zajmie ci kilka dni - mruknąłem.
- A masz lepszy pomysł?
- Nie.
- Idź się połóż- rozkazał - bo zaraz zaczniesz przypominać upiora z moich koszmarów.
Zaśmiałem się.
- Postaram się - zapewniłem idąc w stronę komnaty.
Zasnąłem szybko, ale znów śnił mi się koszmar z Walim. Zawsze to samo. Mianowicie, że ten szaleniec w ramach zemsty wpycha mnie do żelaznego lasu i że mieszkające tam demony próbują rozerwać mnie na strzępy. Zbudziłem się cały zlany potem, ale chyba nie krzyczałem. Jeszcze raz spróbowałem rzucić zaklęcie pozbawiające snów i o dziwo tym razem ( Po 9 dniach ) poskutkowało.

***
Obudziłem się następnego dnia w samo południe. Nie wierzyłem, że wreszcie udało mi się pożądnie wyspać, ale po zmęczeniu nie było ani śladu.
- Znalazłeś coś? - spytałem wchodząc do biblioteki.
Blondyn siedział nad księgą i wyglądał jak ja wczoraj.
- Jeszcze nie - wyznał.
- Zrób sobie przerwę - poradziłem.
- Chyba masz rację.
Wstał z krzesła, ale zaraz potem runął na ziemię, bo mięśnie mu się zastały.
Wybuchnąłem śmiechem, a brat zgromił mnie spojrzeniem.
- Widzę, że się wyspałaś- mruknął.
- Tak.
- Nie wierzę, że kiedyś byłeś uroczym dzieckiem.
- Ja? - prychnąłem.
- Nic nie mówiłem.
Przyjrzałem mu się uważnie.
- Co jest? - spytałem.
- A co ma być?
- To, że powiedziałeś, że byłem uroczym dzieckiem. Pierwszy raz to słyszę.
- To to głupie źródło- westchnął - przypomniało mi parę rzeczy.
- Na przykład? 
- Zapomniałeś już kto się tobą zajmował jak matka była zajęta.
Zagryzłem dolną wargę.
- No...ty.
- Właśnie.
- Raz prawie mnie nie utopiłeś - przypomniałem sobie, a gromowładny zaczął się śmiać.
- Myślałem, że matka mnie zabije. Jej słowa utkwiły mi w pamięci: Nie mogę uwierzyć, że jesteś tak nieodpowiedzialny! Twój brat mógł umrzeć! Boję się już o moje wnuki.
Mimowolnie zachichotałem.
- Nie wiesz jaki byłem szczęśliwy jak cię tak zrugala.
Blondyn przewrócił oczami.
- Wiem - odparł - śmiałeś się jak głupi i nie chciałeś przestać.
- Zasłużyłeś.
- Wiem, ale musisz przyznać, że poza tym incydentem byłem dobrym starszym bratem.
Milczałem, bo przyznanie tego byłoby dla mnie nie do zniesienia, zwłaszcza, że to była prawda.

***
- Loki wszystko dobrze? - spytał.
- A co ma być?
- Wyglądasz na przestraszonego.
- Ja? Ja niczego się nie boję - odparłem.
- Każdy się czegoś boi.
- A ty?
Thor się zaśmiał.
- Matki jak przypomina mi że jestem za ciebie odpowiedzialny - zachichotał - ma wtedy takie upiorne spojrzenie mówiące: Jak coś mu się stanie to rozerwę cię na strzępy.
Wybuchnąłem śmiechem, ale gdy usłyszałem grzmot skuliłem się i uśmiech natychmiast zniknął z mojej twarzy.
- Oho! Ktoś tu boi się burzy.
- Wcale nie! - krzyknąłem, ale usłyszałem kolejny grzmot i ukryłem się pod kołdrą.
- Spokojnie Lok. To tylko grzmot.
- Nie boję się - wymamrotałem nie wychodząc.
- No pokaż się wreszcie - Thor zaczął się śmiać.
- Nie śmiej się ze mnie.
- Nie robię tego. Loki nie ma się czego bać. Jestem tu, nic ci nie grozi.
- A obiecujesz.
Uśmiechnął się.
- Obiecuję.

Miałem wtedy 4 lata.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz