Sigyn
Rozglądałam się uważnie po całym mieszkaniu ale dalej nie mogłam pojąć, że kobieta spędziła tu większość życia. Warunki były surowe, gdzieniegdzie zamieszkiwała pleśń. Przyszła królowa Azgardu nie mogła przecież wychować się w norze, którą ciężko było nazwać domostwem! Nie było tu żadnych zdobień, prywatność ograniczała się do wiszącej przy oknie zasłony. Dopiero obraz małej dziewczynki, schowany przezornie pod jedną z belek, uświadomił mi brutalnie, że mogła to być prawda. Byłam w prawdziwym szoku.
- Tu się wychowałaś? - powtórzyłam po raz kolejny - Przecież to miejsce nie nadaje się do życia! Jak to możliwe?
Królowa uśmiechnęła się nieznacznie.
- Mam z tym domem wiele miłych wspomnień - wyznała - Byłam tu bardzo kochana, to tutaj dochodziłam do siebie po śmierci rodziców. Loki odtworzył dla mnie wszystko z najmniejszymi szczegółami. Szkoda tylko, że nie obyło się bez narzekań.
Pokręciłam lekko głową a przed oczami natychmiast pojawił mi się obraz męża, który niechętnie machając dłonią przywraca do rzeczywistości zniszczony w ragnaroku budynek. W tym momencie na powrót rozgorzała we mnie złość. Bożek wyruszył na samobójczą misję a mnie uwięził w zakichanym lochu. To dopiero samolubna postawa.
- Ale właściwie jak to było? - spytałam chowając emocje - Odkąd pamiętam całe dnie przesiadywałaś w pałacu. Zaczęłam nawet myśleć, że zwyczajnie tam mieszkasz.
Sif zaśmiała się uroczo. Jej oczy zabłysły wspomnieniami, policzki pokrył rumieniec. Mimo swojego doświadczonego wieku nie przypominała wyglądem większości kobiet. Wszystkie zmarszczki zaraz się wygładzały, usta nie zdradzały zmęczenia. Nie była może ideałem, gdyż na horyzoncie świeciła Freya ale gdybym miała wybierać pod kątem wdzięku, zdecydowanie wybrałabym królową. Sztuka fechtunku uczy tego przecież najlepiej.
- To w sumie długa historia - odpowiedziała - Nie wiem czy mamy na to czas. Jesteś w końcu zbiegłą księżniczką.
- Do rana i tak się stąd nie ruszymy - oznajmiła Desi - Thor wyznał niechętnie, że trująca bariera ma zostać zniesiona dopiero jutro. Pracują nad tym ziemscy magowie, z naszej strony wspomagają ich naukowcy. Jesteśmy najbliżej wyjścia ale trzeba się trochę przyczaić. Postaram się wychwycić moment zanim doniosom o wszystkim królowi ale to może chwile potrwać. Puki co jesteśmy uziemieni.
Skinęłam niepewnie głową a siedząca przede mną Sif westchnęła teatralnie. Nie wiedziałam o co może chodzić, bo nikt o niczym mi nie powiedział ale musiałabym być chyba ślepa żeby nie dostrzec, że cokolwiek się działo szarpało moim towarzyszom nerwy.
- W takim razie chyba wam powiem - mruknęła z westchnieniem kobieta - To nie jest jednak ciekawa opowieść.***
Dziewczynka weszła do paskudnego domu, który od ponad roku stanowił wszystko co jej zostało. Usiadła na starym łóżku, wpatrzyła się w okno za którym zachodziło słońce i leżała nieruchomo dopuki nie dobiegł do niej dźwięk skrzypiących kroków. Chwilę później posłanie znowu się ugięło.
- Wiesz, że nie możesz tak uciekać? - spytała starucha kładąc dłoń na jej ramieniu - Jesteś szlachetej krwi, twoi rodzice wychowali się w luksusach. Wiem, że nie jest ci łatwo ale spróbuj dostrzec jakieś pozytywy.
- Pozytywy?!
Dziecko podniosło się z łóżka i tupnęło nogą z taką mocą, że spruchniała belka nieznacznie się wygięła. Twarz młodej Sif pokryła się szkarłatem, głowa wzniosła się dumnie ukazując niewielkie rozcięcie. Szlachcianka miała wielką ochotę spoliczkować swoją babkę ale świadomość, że tylko dzięki niej miała jeszcze dokąd wracać bardzo jej w tym przeszkadzała.
- Mam dziękować światu, że matka spłonęła a ojciec poległ w wojnie?! - wykrzyczała ledwo hamując łzy - A może mam być wdzięczna bo gniję w jakiejś norze mając za opiekunkę zgrzybiałą wiedźmę?! Ludzie patrzą na mnie jak na wyrzutka. Niby współczują, niby szanują. Co to jednak znaczy skoro nikt nic nie rozumie? Oni myślą, że to przeminie!
Kobieta wysłuchała w ciszy żalów podopiecznej a gdy tamta nie mogąc już wytrzymać osunęła się na ziemie z płaczem, pogłaskała z czułością jej czarne włosy.
- Ja tak nie myślę moje dziecko - mruknęła biorąc w ramiona roztrzęsioną istotkę - Thor tak nie myśli, jego matka również. Rozumiemy cię i próbujemy pomóc. Nie możesz ciągle uciekać.
Na wspomnienie księcia dziewczynka drgnęła a babka widząc to, uśmiechnęła się nieznacznie. Ile ona by dała żeby znowu być tak młodą i móc na nowo zakochiwać się w chłopakach. Może nie odrzucałaby tak szybko zalotów, może znalazłaby jakiegoś męża. Teraz jednak mogła tylko o tym marzyć bo jej gnijące ciało nie specjalnie przyciągało do siebie płeć przeciwną. Była w końcu czarownicą.
- Widzę jak patrzysz na tego chłopca - wyszeptała bawiąc się jej włosami - To że umiesz kochać oznacza, że zapomnisz. Może w sercu dalej pozostanie wyrwa a złość i gorycz zawitają w progi. Musisz jednak pamiętać, że nie jesteś wieczna. Ukrywanie się za filarem nie pomoże go zdobyć.I'm alive
CZYTASZ
Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]
Fanfiction- Przypomnij mi dlaczego się na to zgodziłem? - Bo nie miałeś wyjścia- odparł Thor. *** Tom I - 56 części + epilog i prolog. Tom II - 36 części + epilog, prolog i wprowadzenie. Tom III - 44 części + epilog, prolog i wprowadzenie. Tom IV - 40 części...