Rozdział 25

586 67 18
                                    

Odszukanie drugiej osoby należącej do kluczy, było o wiele bardziej problematyczne. Chłopiec, którego widziałem w swojej wizji był bowiem dzieckiem krainy Hel, krainy śmierci, co niesamowicie kąplikowało sytuacje. Do tego miejsca był znacznie utrudniony dostęp, a nawet gdy komuś udało się tam znaleźć to przemieszczanie sie po tej krainie bez dobrego planu groziło utratą duszy i zostaniem w owym miejscu po wsze czasy. Musieliśmy więc stworzyć plan, a to wymagało czasu, dlatego puki co postanowiłem zająć się uczeniem Desi jak kontrolować jej moc.
- Chcesz go utuczyć? - spytałem wchodząc do stajni.
Czarnowłosa odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się przyjaźnie. Nie rozumiałem jak to możliwe, ale dziewczyna od razu mnie polubiła, a ja polubiłem ją. Emanowała też wyraźną niechęcią do mojego brata co zdarza się niebywale rzadko i przez to  niesamowicie mnie fascynowała.
- Twój irytujący brat ci powiedział? - mruknęła podkreślając słowo irytujący jakby chodziło o najbardziej wkurzający człowiek na świecie.
Zaśmiałem się mimowolnie.
- Zabawne - powiedziałem - Z reguły to o mnie mówiono irytujący brat, czy jakoś tak.
- Jakoś tak? - zaciekawiła się sięgając po szczotkę.
- Dużo było tych epitetów, ale irytujący zdecydowanie był jednym z łagodniejszych.
Podszedłem do młodszej i wyjąłem jej z ręki kolejne jabko, którym zamierzała nakarmić zachłannego Sleipnira.
- Starczy mu - powiedziałem stanowczo - Lepiej wracajmy do pracy.
Dziewczyna westchnęła przeciągle, ale posłusznie odłożyła owoc na miejsce. Koń tymczasem wysłał mi oburzone spojrzenie i prychnął w taki sposób, by jego ślina wylądowała na moim płaszczu.
- No wiesz ty co? - mruknąłem odwzajemniając spojrzenie zwierzęcia.
Zamroziłem plamę i po chwili nie było po niej ani śladu. Wysłałem przyjacielowi spojrzenie pełne wyższości, a on odwrócił się do mnie zadem.
- Obrażalski - prychnąłem, a Desi wybuchnęła głośnym śmiechem.
Przewróciłem oczami i ruszyłem do wyjścia, czując, że czarnowłosa podąża moim śladem.
- Nie mogę zostać jeszcze 5 minut? - jęknęła.
Odkąd dotarliśmy do Asgardu, dziewczyna spędzała w stajni całe dnie i najwyraźniej złapała z moim wierzchowcem wspólny język. Jeśli można to tak nazwać.
- Chcesz się uczyć czy nie? - spytałem krzyżując ręce na piersi.
- Chcę, ale uwielbiam zajmować się Sleipnir'em. On jest taki uroczy.
- Uroczy? - prychnąłem - Ta bestia pożarła mi 4 peleryny, a ty jeszcze dajesz mu smakołyki.
- Przecież nie możesz się na niego za to gniewać - oburzyła się - W końcu to twój koń - podkreśliła ,,twój".
- Oj wiem, ale nie rozpieszczaj go za bardzo, bo potem nie będzie się słuchał. Znam go. Zawsze tak robi.
Czarnowłosa skinęła głową, ale nie zdołała ukryć złośliwego uśmieszku zapewnie wyobrażając sobie jak ten burak pożera moją pelerynę.
Ponownie przewróciłem oczami.
Przeszliśmy dość spory kawałek zanim dotarliśmy do niewielkiej polany, gdzie mieliśmy rozpocząć zajęcia. Wybrałem miejsce dość oddalone od Asgardzkich zabudowań, bo nie chciałem narażać nikogo na przypadkową śmierć i nie lubiłem gdy niedaleko mnie kręciło się dużo osób.
Usiedliśmy na ziemi. Zamknąłem oczy, a Desi zrobiła to samo.
- Co robimy? - wyszeptała.
- Czekamy.
- Na co?
- Zamknij się to się dowiesz - mruknąłem.
Minęła godzina, potem dwie. Wszystkiego mógłbym się spodziewać po czarnowłosej, że będzie marudzić, wypytywać, albo się wiercić, ale ona tylko siedziała nieruchomo wpatrzona w ciemność pod swoimi powiekami.
- Coś czuję - powiedziała w pewnej chwili uśmiechając się lekko - i słyszę.
- Co słyszysz? - spytałem również się uśmiechając.
- Krew pulsującą w żyłach. Energie.
- Dobrze.
Dziewczyna nieświadomie otworzyła drogę swojej mocy, która nie powstrzymywana żadnym murem zaczęła wyprawiać cuda.
- Otwórz oczy - poleciłem, a Desilla posłuchała i natychmiast poderwała się na równe nogi.
- O rany! - pisnęła radośnie obserwując wirujące w powietrzu kwiaty - Ja to zrobiłam? Ale jak?
- Spokój - wyjaśniłem - Nikt nie jest w stanie kontrolować czegokolwiek bez spokoju.
- Ale ja tego nie planowałam - zauwarzyła.
- Myślałaś o tym. To wystarczy.
- To takie proste? - niedowierzała, a ja westchnąłem.
- Takie się wydaje, ale gdy przychodzą emocje ciężko zachować spokój.
- Jak ty sobie z tym radzisz? - spytała niepewnie.
- Staram się nie czuć - odparłem.

Loki jako nauczyciel 😎 Uwielbiam Desi i tą sielankę, ale jeśli mnie już znacie ( co skoro czytacie to coś już tak długo zważywszy ile to ma rozdziałów jest oczywiste ) to wiecie, że to nie potrwa długo. Do następnego! 😘

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz