Rozdział 15 ( maraton cz.2 )

2.9K 221 21
                                    

- Nigdy mnie nie złapiesz! - krzyknęła dziewczynka.
- To się jeszcze okaże Sigyn.
Mała przebiegła przez plac potrącając jakąś kobietę.
- Bardzo przepraszam- wymamrotała.
Pomogłem nieznajomej wstać i podałem rzeczy, które jej wypadły.
- Bardzo przepraszamy - powiedziałem- Moja przyjaciółka nie najlepiej widzi.
- Ej! - zawołała śnieżnowłosa.
- Już dobrze- powiedziała kobieta uśmiechając się ciepło- Tylko następnym razem uważajcie.
- Obiecujemy! - powiedzieliśmy w tym samym czasie.
- No już, zmykajcie.
Pomachaliśmy jej i wbiegliśmy do pałacu.
- Kto pierwszy przy drzwiach! - zawołała.
- Sigyn zaczekaj! - próbowałem ją ostrzec, ale mała za późno się odwróciła i potknęła o nogę stolika. 
Dobiegł do mnie jej łamiący serce szloch, więc podbiegłem natychmiast i uklękłem obok niej.
- Ciii. Już dobrze Lin, to tylko zadrapanie.
Dziewczynka trzymała się za bolące  kolano i pochlipiwała żałośnie. Rozejrzałem się po korytarzu sprawdzając, czy nikogo nie ma i uniosłem dłonie.
- Popatrz Sigyn! - poleciłem.
Stworzyłem niewielką iluzję kuca biegnącego po łące, a śnieżnowłosa zapatrzyła się na nią z zachwytem. Konik stanął dęba, a mała zaśmiała się i zaczęła klaskać.
- Śliczny - powiedziała - Jak to zrobiłeś?
- To tajemnica. Nikt nie może o tym wiedzieć, jasne?
Dziewczynka skinęła głową. Pomogłem jej wstać i razem ruszyliśmy w kierunku komnaty.

***
- To niemożliwe- wychrypiałem - Przecież zaginęła dawno temu.
- A dzisiaj się odnalazła- mruknął Thor- Niesamowite!
- Zaraz! Czyli znacie tę dziewczynę? - spytała zdezorientowana Sif.
- To...przyjaciółka- odparłem.
- Zaginęła wieki temu- dodał mój brat - Śmialiśmy się, że to przyszła żona Lokiego.
Przewróciłem oczami.
- Zabierzcie ją do uzdrowicielek - poleciłem straży.
Skinęli i wszyscy razem przenieśli Lin do pałacu.
- To na pewno ona? - spytał gromowładny - Minęło dużo czasu. Gdy ostatnio ją widzieliśmy ledwo sięgała do klamki.
- To ona. Zawsze bym ją rozpoznał. Mam nadzieje, że wszystko z nią w porządku.
- Nie wiem ile leżała w tym śniegu, ale mamy dobrych uzdrowicieli. Na pewno postawią ją na nogi.
- Mam nadzieję.
Wróciłem do pałacu i krzątałem się bez celu po korytarzach. Nie mogłem uwierzyć, że Sigyn żyje. Spojrzałem w swoje odbicie w tafli jeziora.
Czy to naprawdę się dzieje?
 

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz