Rozdział 7

934 90 3
                                    

Szedłem korytarzem zastanawiając się nad wszystkim co się ostatnio działo, ze mną...i z wszystkim dookoła.
Jednak po raz pierwszy od dawna byłem czujny. Wiadomość o nowym zagrożeniu przywróciła mi dawną gotowość, dlatego zamaskowanemu przeciwnikowi nie udało się mnie zaskoczyć. Chwyciłem rękę, w której trzymał nóż i wykręciłem ją. Napastnik jęknął z bólu, ale szybko się opanował i podciął mnie. Upadając przeturlałem się na brzuch, unikając w ten sposób cięcia. Podniosłem się i pchnąłem go od tyłu przyciskając nogą do ziemi.
- Poddajesz się? - zaśmiałem się obłąkańczo.
- Tak - wychrypiał, a wtedy go rozpoznałem.
Pozbawiłem go ostrza i poderwałem do góry zdejmując mu chustę z twarzy.
- Dag - warknąłem.
- Cześć Loki.
Bożek dnia starał się nie pokazywać po sobie strachu, ale coś mu nie wyszło.
- I po co mi było to zlecenie.
Puściłem go.   
- Kto cię nasłał?
- Nie wiem.
- Mów zaraz!
- Ale ja naprawdę nie wiem przyjacielu - jęknął.
- Nie mów tak do mnie - warknąłem.
- No weź! - blondyn uśmiechnął się uroczo - Zawsze cię lubiłem.
- A ja cię nie znosiłem - mruknąłem- Kto cię nasłał? 
- Przysięgam, że nie wiem. Dostałem list: Zabijesz Laufeysona, a zrobię wszystko o co poprosisz.
Westchnąłem. Dag był ode mnie starszy o 4 lata, ale nigdy nie przestał być dziecinny i co za tym idzie, niemiłosiernie denerwujący. Przyjaźnił się niegdyś z Thorem, ale gdy został łowcą nagród opuścił Asgard i tyle go widzieliśmy.
Długo nie mogłem uwierzyć, że nim jest. Chłopak miał usposobienie podobne do Fendrala. Był lekkoduchem, którego kochały wszystkie kobiety, ale w przeciwieństwie do zmarłego kolegi nie chciał ich wykorzystywać. Był wiecznie radosny i uśmiechnięty, ale w jego oczach czaiło się szaleństwo. 
- I tak po prostu się zgodziłeś? 
- To była najlepsza oferta. Ostatnio każdy chce cię zabić.
- Tak? - zaciekawił mnie.
- Owszem. Rozeszło się jaką mocą dysponujesz i wszyscy traktują cię teraz jako zagrożenie.
- Dawniej też tak było - zauważyłem.
- Tak, ale wtedy łowcy nie dostawali aż tyle zleceń. Teraz co drugie dotyczy ciebie.
- Spodziewałem się tego.
- N..naprawdę? - wydukał bożek.
- Owszem, ale dość tych pogaduszek. Zobaczmy co mój brat powie o twojej wizycie.
Dag przełknął ślinę, ale ruszył  posłusznie za mną.

***
- Dag przyjacielu! - gromowładny uściskał bożka, a ja przewróciłem oczami.
- Ładny mi przyjaciel- mruknąłem - próbował mnie zabić.
- Wskaż choć jedną osobę, która skrycie o tym nie marzy. Z resztą i tak nie miał z tobą szans.
Uśmiechnąłem się, a Dag zmarszczył brwi.
- Racja - przyznałem - ale zrób coś dla mnie i chociaż wtrąć go do lochu. 
- Jeśli tak ci zależy to postawię przy nim straż, ale gdybyś przyjął moją propozycję mógłbyś zrobić z nim co chcesz - uśmiechnął się przebiegle.
Ponownie przewróciłem oczami.
- A ten znowu swoje - jęknąłem.
- O co chodzi? - spytał zdezorientowany "więzień".
- Nagle mój od zawsze pragnący władzy brat, nie chce rządzić- mruknął Thor.
- Chcesz mu oddać tron?! Oszalałeś?!
Gromowładny zmarszczył brwi.
- Chyba masz rację Lok. Loch to dobre wyjście.

Maraton cz 1.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz