Rozdział 47

1.3K 116 16
                                    

O dziwo armia Garma zrobiła coś całkowicie sprzecznego z logiką. Zamiast gonić wycofujące się oddziały Asgardczyków i elfów, również się wycofali. To było tak bardzo bez sensu, że nawet nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Następne wieści od szpiegów jeszcze bardziej mnie zdezorientowały, bowiem oddziały syna Heli zniknęły.
- Najpierw nie atakują, a następnie rozpływają się w powietrzu. To bez sensu! - stwierdził Thor.
- Mnie to mówisz?- prychnąłem.
- Korzystają przecież z twoich zdolności- przypomniał.
- Co nie znaczy, że rozumiem wszystko co robią.
- Może chcą zaatakować, gdy już wrócimy do Asgardu? - podsunęła Sif.
- Nie, to nie to. Z łatwością mogliby nas pokonać.
- A więc czemu uciekli? - spytała Valkiria.
- Może...
- Co?
- Thor, mogę z tobą porozmawiać w cztery oczy? - poprosiłem.
Wyszliśmy z namiotu i odeszliśmy kawałek.
- Co wymyśliłeś? - spytał.
- Jeśli masz rację i ta wojna jest również uderzeniem w moją osobę to chyba wiem dlaczego się wycofali.
- Dlaczego?
- To tylko teoria, ale wydaje mi się, że ta bitwa to było przedstawienie.
- Przedstawienie?
- Widziałem Sigyn.
- Co?
- Chciała mnie zabić.
- Dlaczego?
- Ktoś rzucił na nią czar. Cała ta bitwa była tylko po to bym utwierdził się w przekonaniu, że ona jest pod ich kontrolą.
- Zabili tylu naszych, żebyś się w tym utwierdził? - niedowierzał blondyn.
- Innej teorii nie mam.
- Powiedzmy, że to prawda. Jaki tego cel?
- Taki, że teraz wiem, że mogę być zmuszony z nią walczyć- odparłem.

***
Zostaliśmy w Alfheim jeszcze 2 dni by się upewnić, że armia Garma na pewno nie wróci i Heimdall przeniósł nas spowrotem do Asgardu. Zamknąłem się w komnacie i próbowałem poukładać myśli. Przerwało mi pukanie, co w tym pałacu było nadzwyczajne. Otworzyłem drzwi i ujrzałem Val.
- Hmm?
- Mogę wejść?
Skinąłem głową i przepuściłem wojowniczkę.
- Pierwszy raz ktoś puka do moich drzwi, a nie po prostu wchodzi bez zgody - powiedziałem- Co cię sprowadza?
- W czasie twojej krótkiej walki z Sigyn, zobaczyłam na jej nadgarstku znamie.
- Ma je od urodzenia- odparłem.
- Aha - dziewczyna spóściła wzrok.
- Val? Co się stało?
- Zanim dołączyłam do Valkiri musiałam złożyć przysięgę, między innymi, że zapomnę o swoich bliskich. Mój ojciec zginął w walce, a z matką nie byłam blisko więc nie stanowiło to dla mnie problemu.
- Ale?
- Ale usłyszałam raz, że matka wyszła ponownie za mąż i oczekuje dziecka. Zmierzam do tego...Podejrzewam, że...
- Że Sigyn może być twoją siostrą - dokończyłem za nią.
- Mam identyczne znamię.
- Jej mama miała na imię Tamora - powiedziałem.
- Tak. To moja siostra. Szkoda, że dopiero teraz się o tym dowiaduję.
Zasmuciła się.
- Przykro mi.
- Myślisz, że możemy ją odbić? - spytała..
- Nie wiem, ale zrobię co w mojej mocy.
- Dziękuję.
Zamierzała już wyjść, ale coś sobie przypomniała.
- Loki?
- Tak?
- Co ty do niej czujesz? Tak naprawdę.
Kochasz ją?
Zmieszałem się.
- Jest mi droga, ale to raczej nie to uczucie.
- Raczej? Już wszystko wiem.
Po tych słowach wyszła.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz