Rozdział 5

958 96 16
                                    

- Co to ma być? - spytał Thor przyglądając się roślinie, która otoczyła niemal cały  Vanaheim.
Kraina bożków płodności zawsze była pokryta mnóstwem roślinności, ale ta niemal wyparła wszystkie inne rosnące tu rośliny. Przypominała trochę ciernie wijące się na wszystkie strony i rosnące tak blisko siebie, że niemal twożące ciąg.
- Królowa twierdzi, że pojawiły się w nocy.
- Roślina nie może opleść całej planety w przeciągu jednej nocy - odparłem.
- Wiesz co to może być?
- Nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkałem.
- Nie podoba mi się to - mruknął gromowładny.
- Mówiłem ci, że spokój już długo nie potrwa.
- Miałem nadzieję, że się mylisz.
- W takich sprawach nigdy się nie mylę.
- No ale ta roślina przecież tylko jest prawda? To żaden wróg.
- Thor pomyśl chwilę. Oplotła całą planetę i dalej rośnie. To jak infekcja, w końcu rozprzestrzeni się na wszystkie 9 światów.
- Czyli trzeba ją zniszczyć - podsumował.
- A proszę bardzo - odparłem krzyżując ręce na piersi.
Blondyn wyjął miecz i wziął zamach, ale ostrze roztrzaskało się nie czyniąc rośnie żadnej szkody.
- Na brodę Odyna! - krzyknął- To najtwardszy metal w 9-ciu światach. Jak to możliwe?
- Nie wiem.
- Czemu nie powiedziałeś? - warknął przypatrując się temu co zostało z miecza.
- Bo to zabawne widzieć cię z tak żałosną miną - zaśmiałem się, a brat wysłał mi lodowate spojrzenie.
Nie przejąłem się.
Wróciliśmy do Asgardu, a ja zamknąłem się w bibliotece by poszukać czegoś o tej roślinie. Miałem dziwne wrażenie, że coś takiego już raz widziałem, ale nie byłem pewien więc nie powiedziałem o niczym Thor'owi. W księgach nie było ani słowa.
Wyszedłem w końcu i skierowałem się do sali tronowej, ale tuż przed wejściem usłyszałem pełen troski kobiecy głos i postanowiłem najpierw dowiedzieć się co się dzieje. Narzuciłem osłonę niewidzialności i teleportowałem się do środka.
- Panie - mówiła uzdrowicielka nie spószczając wzroku z podłogi- już od roku nie poddawałeś się leczeniu. Jeśli dalej będziesz tak postępował to zapadniesz w letarg.
- Jestem świadom ryzyka - mruknął Thor.
- Ale panie...
- Dość! - warknął i nakazał kobiecie wyjść.
- Co ty robisz? - wysyczałem materializując się nagle obok niego.
- Loki! - blondyn położył dłoń na piersi - Litości nie strasz mnie tak! 
- Mówiłeś, że się leczysz - warknąłem zastanawiając się jakim cudem nie wykryłem kłamstwa.
To pewnie przez tą sprawę z Sigyn i Surturem.
- Daj spokój bracie - machnął ręką z lekceważeniem.
- Thor czy tobie odbiło! Jesteś królem na brodę Odyna! Nie możesz lekceważyć choroby!
Spojrzałem na granatowe palce blondyna.
Jak mogłem być taki nie uważny?
Odkąd zacząłem kłócić się z Lin i odwiedzać Muspelheim wszystko inne nie było już dla mnie istotne. W końcu trwał pokój. Pozwoliłem by coś całkowicie pochłonęło moje myśli, a nigdy wcześniej coś takiego nie miało miejsca. Zawsze byłem gotowy do walki i zawsze dostrzegałem to czego inni nie widzieli. Coś złego zaczęło się ze mną dziać.
- Nie przysięgałem, że będę dalej poddawał się leczeniu- mruknął gromowładny.
- Dlaczego? Czy ty nie widzisz jakie to głupie?!
- Widzę, ale niedługo to nie będzie miało znaczenia.
- Jak to? - zdziwiłem się.
- Loki, ja dalej chcę, żebyś przejął władzę - odparł.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz