Rozdział 36

851 86 7
                                    

Thor otworzył oczy gdy poczuł dziwne ciepło, które wypełniało jego ciało niesamowitą energią. Próbował się podnieść, ale ścierpł. W końcu jednak się udało. Usiadł i rozejrzał się dookoła. Ściany były popękane i w niektórych miejscach walał się gruz. Nie mógł przypomnieć sobie nic co się działo po zniknięciu Lokiego, ale czuł dziwny niepokój. Na chwiejnych nogach i opierając się o ścianę wydostał się z pomieszczenia. Zobaczył kilku słóżących leżących na ziemi albo siedzących pod ścianą i wyglądających jakby również próbowali sobie przypomnieć co się wydarzyło.
- Panie? - odezwał się jeden ze słóg- Ty...ty  nie śpisz.  
- A powinienem?
- Nie tylko...zapadłeś w letarg i...więcej nie pamiętam.
- To jesteśmy dwaj.
Gromowładny doczołgał się do wyjścia i do tęczowego mostu. Na jego końcu zobaczył leżącego Heimdalla. Podbiegł do niego, przykląkł i potrząsnął przyjacielem.
- Heimdallu wszystko wporządku?
- Thor? - wychrypiał strażnik podnosząc się do pozycji siedzącej - Miło widzieć cię wśród żywych. Już traciliśmy nadzieję.
- Co się stało?
- Zapadłeś w letarg, roślina dotarła do Asgardu i zaczęła zabijać. Loki wyruszył, by ją zniszczyć.
- Dokąd? Muszę się tam natychmiast znaleźć.
- To raczej nie będzie możli...Chwila.
Mężczyzna podniósł się niepewnie i podszedł do okna.
- Loki otworzył przejście - powiedział - Nie mam pojęcia jak to możliwe, ale to zrobił. Jego energia jest we wszystkich światach.
- To niemożliwe. On nie ma takiej mocy!
- Najwyraźniej ma. Ciesz się panie, że był po naszej stronie.
- J..jak to był? - wychrypiał blądyn.
- Nie czuję jego ducha.

***
Sigyn otworzyła oczy i podniosła się do siadu. Rozejrzała się dookoła, aż jej wzrok nie zatrzymał się na leżącej niedaleko skulonej, ale nieruchomej postaci. Poderwała się z miejsca omal nie przewracając i pobiegła do przyjaciela. Był zimny, nie oddychał, a jego serce już dawno przestało bić. Położyła sobie jego głowę na kolanach, głaskała go po głowie i płakała. Nie wiedziała jak długo tak siedziała, ale w pewnej chwili poczuła na ramieniu czyjąś dłoń. Uniosła wzrok i zobaczyła Thora. Wtuliła się w niego i siedzieli tak opłakując księcia, aż nie poczuli czyjejś obecności.
- Tli się w nim jeszcze życie - powiedziała nieznajoma.
- Jego serce nie bije - załkała Lin.
- Ale drobinki złocistej mocy dalej są w jego ciele. Mogę spróbować go ożywić za ich pomocą.
- Kim jesteś? - spytał Thor.
- Kimś kto ma moc. Dużą moc. Może nie tak wielką jak on,  ale dostatecznie dużą. Pozwolicie?
Spojrzeli po sobie i skinęli głowami.
Kobieta podeszła do zielonookiego i położyła mu dłonie na czole. Thor i Sigyn przyglądali się jej w milczeniu, ale oboje mieli wrażenie, że skądś znają czarnowłosą. Spod palców kobiety wypłynęło złote światło wnikając pod skurę Lokiego. Przez dłuższą chwilę nic się nie działo i oboje stracili już nadzieję gdy zobaczyli jak klatka piersiowa maga nieznacznie się unosi. Kobieta wstała, a przyjaciele uklękli przy nim płacząc ze szczęścia.
- Odchodzisz? - spytała białowłosa widząc jak nieznajoma się odwraca.
- Nie obudzi się prędko, ale lepiej żeby mnie wtedy już nie było.
- Nie rozumiem. Ocaliłaś go! 
- Nie powinnam była.
- Powiec chociaż kim jesteś. Chcę wiedzieć komu tak wiele zawdzięczam.
Czarnowłosa westchnęła.
- Nie powinnam.
- Proszę.
- Jestem Fara, bogini księżyca i...
- I kto? Wydajesz się znajoma, ale...- spojrzała jeszcze raz na Lokiego i spowrotem na kobietę.
Przez chwilę tylko patrzyły na siebię. Oczy kobiety wypełniał smutek, tęsknota i poczucie winy.
- Ty...- wychrypiała Lin - Ty jesteś jego matką.
Kobieta potwierdziła skinieniem i rozpłynęła się w powietrzu.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz