Rozdział 32

1.5K 138 2
                                    

- Too... - zaczął Thor, a ja już wiedziałem o co chce spytać.
- Żadnych pytań - ostrzegłem.
- Błagam bracie. Tylko ty spotkałeś tego parszywca. Opowiedz!
- Za bardzo się nakręcasz.
- Czy ty właśnie użyłeś zwrotu Midgardczyków?
- Zapomnij. Niczego nie mówiłem.
Gromowładny zaniósł się śmiechem.
- Dobra, dobra, ale opowiedz jak się na niego natknąłeś?
- Byłem na jednej z planet i nagle znalazłem się na statku kosmicznym - mruknąłem- Nic wielkiego.
- A czemu mu tak zależy na twoich wspomnieniach?
- Są ponoć dość...ciekawe.
- W sensie.
- Mniejsza.
- A czemu chce cię zabić?
- Bo zniszczyłem mu statek i uwięziłem na kilka wieków w krainie śmierci.
- Jak?!
- Długa historia.
- To opowiedz! Wiesz, że kocham opowieści.
- Wiem, ale nie zaspokoję twojej ciekawości.
Odszedłem od brata, opadłem na łóżko w komnacie i przypomniałem sobie co działo się na statku porywacza.

***
-Prawie uciekłeś Asie - powiedział z udawanym podziwem - Prawie.
Wybuchł obłąkańczym śmiechem, a ja tylko przewróciłem oczami.
- Jesteś szalony - stwierdziłem fakt.
- A ty nie? - zakpił.
- Owszem, jestem nieco obłąkany, ale z tobą naprawdę jest coś nie tak.
Porywacz usiadł koło mnie i uśmiechnął się szyderczo.
- Już nie mogę się doczekać, aż wykasuje ci wspomnienia. To istny dramat! - klasnął w dłonie.
- Że niby moje życie to dramat?
- Nie udawaj. Zawsze drugi, niekochany przez ojca, niedoceniany, niezauważany, nic nie znaczący, od małego próbujący go zadowolić, sprawić, że będzie dumny. Różnisz się od Asgardczyków. Nie masz jasnych włosów i oczu, nie masz takiej postury i wszyscy przez to się z ciebie śmiali. Masz też ogromne pokłady mocy, którą niestety musisz ukrywać, bo obiecałeś to matce, jedynej kobiecie której na tobie zależy. Pogódź się z tym bogu psot. Jesteś ofiarą losu, imitacją człowieka i chodzącą porażką. Jesteś nikim.
Moje oczy przybrały zieloną barwę, a przez ciało zaczęła przepływać niesamowita energia.
- Co ty robisz?! - krzyknął mężczyzna- Przecież ty nad nią nie panujesz, nie możesz...
Zielone światło rozeszło się po całym pomieszczeniu niszcząc wszystko na swojej drodze i uszkadzając silniki. Stanąłem nad rozpłaszczonym na ziemi porywaczem.
- Nie - szepnąłem lodowatym jak lód głosem- To ty jesteś nikim.
Zniknąłem.    

***
- Coś cię męczy- stwierdziła Val.
- Mam współpracować. Ja! I to z osobami, które mnie nienawidzą i urządziły sobie "imprezę", by uczcić fakt, że zginąłem - prychnąłem.
- To nie to. Wiem, że cieszysz się, że dopieczesz im swoją obecnością wśród żywych.
- Może trochę - uśmiechnąłem się pod nosem.
- To co cię martwi?
- Porywacz.
- Kto?
- No ten cały " Władca Pamięci".
- Myślisz, że cię dorwie?
- Mam być przynętą.
- W czym sęk?
- W tym, że oni myślą, że poradzą sobie z nim jak ze zwykłym złoczyńcą!
- Z tobą dali radę - zauważyła.
- Bo się hamowałem. Uwierz, gdybym chciał...Z resztą nie ważne.
- Czemu się chamowałeś?
- Obiecałem coś raz matce i nie mogłem złamać słowa.
Valkiria przekrzywiła głowę i spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
- Co takiego?
- Nie ważne.
- Musisz być zawsze taki tajemniczy?
Uśmiechnąłem się chytrze.
- Taki mój urok złotko.
 

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz