Epilog

814 58 32
                                    

Koniec maratonu 🙂

- Laufeyson! - krzyknęła Sigyn wparowując do naszej komnaty gdzie w spokoju czytałem książkę.
Nie miałem pojęcia co znów zrobiłem, ale ostatnio moja żona wściekała się dosłownie o wszystko. Westchnąłem cicho odkładając lektórę i oparłem twarz na dłoniach.
- Co się znów stało? - spytałem starając się brzmieć wyrozumiale.
- Val przyniosła list do Thora i chwilę powspominałyśmy - mruknęła - Wspomniała, że kiedyś po pijaku cię pocałowała. Czemu na brodę Odyna ja nic nie wiem?
Skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na mnie złowrogo. Ponownie westchnąłem.
- To było tak dawno, że sam zdążyłem już o tym zapomnieć - odparłem - Powiesz, czemu jesteś zła?
- Ja..- zaczęła, ale chyba w końcu zdała sobie sprawę, że nie wie dlaczego - Wybacz Loki. Sama nie wiem.
Usiadła mi na kolanach, a ja objąłem ją rękami.
- Ostatnio ciągle się wściekasz - zauważyłem- I to o błachostki. Zaraz potem przepraszasz, bo sama stwierdzasz, że to nic takiego. Możesz mi to wyjaśnić?
Białowłosa długo milczała, a ja czekałem cierpliwie licząc z nudów jej oddechy. Jeden, dwa...trzynaście...
- Chyba powinnam powiedzieć ci o tym już dawno - wymamrotała prostując się i patrząc na mnie poważnym wzrokiem - Nie wiedziałam tylko jak.
- O czym ty mówisz? - zdziwiłem się.
- Loki, ja jestem w ciąży.
Przez chwilę te słowa nie docierały do mojego umysłu, ale gdy wreszcie się przebiły, natychmiast poderwałem się z miejsca.
- Naprawdę? - zawołałem radośnie - Od kiedy wiesz?
- Jakoś od dwóch tygodni - powiedziała z uśmiechem głaszcząc brzuch.
Poderwałem ją natychmiast z ziemi i obróciłem dookoła. Byłem taki szczęśliwy, że wręcz zapomniałem jak bardzo takie zachowanie jest dla mnie nienaturalne.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - krzyknąłem stawiając ją spowrotem na kamiennej posadzce.
- Właśnie widzę - zachichotała - A myślałam, że będziesz przerażony.
Podrapałem się po głowie zakłopotany. Fakt faktem nigdy nie widziałem siebie w roli ojca.
- Myślę, że to drugie przyjdzie z czasem - stwierdziłem.
Lin zaśmiała się cicho, a ja jeszcze raz ją do siebie przytuliłem i pocałowałem w policzek.
- Cieszę się- powtórzyłem ruszając ku drzwiom.
- Chwila - dziewczyna złapała mnie za rękę - Dokąd idziesz?
Zatrzymałem się posłusznie, słysząc niepokój w jej głosie. Odkąd została moją żoną bez przerwy się martwiła. Nawet, a może zwłaszcza wtedy, gdy nie było ku temu powodu.
- Muszę coś załatwić - odparłem wymijająco - Później ogłosimy to światu. Z pewnością się ucieszą.
Sigyn przytaknęła i niepewnie puściła moją dłoń.
- Jesteś pewien? - spytała jeszcze, zakładając za ucho kosmyk włosów, który uciekł jej z kucyka.
- Jestem - powiedziałem całkowicie pewnie.

***
- Gratuluję wieści o potomku - usłyszałem ochrypły głos demona.
Byłem w tej samej jaskini co w wizji, którą miałem jeszcze przed porwaniem Lin i teraz czułem okropne deja vu, które nie chciało dać o sobie zapomnieć.
- A więc powstałeś - mruknąłem- Co teraz zrobisz?
Niebieskie kryształy oświetliły przerażającą postać potwora, a ja odruchowo dotknąłem dłonią rączki sztyletu.
- Spokojnie książe - skłonił się lekko - Nie zamierzam sprawiać problemów. Moje dzieci potrzebują ojca, nie ważne czy rogatego i czarnego jak słoma. To nimi zamierzam się teraz zająć.
Uniosłem brwi.
- Tak po prostu?- zdziwiłem się - Za pierwszego życia wolałeś niszczyć.
Potwór zaśmiał się ochryple. Nie wydawał się urażony moją uwagą, ale wolałem być czujny. Z takimi stworami nigdy nic nie wiadomo.
- Ty za pierwszego nie lubiłeś wiśni - parsknął - Ludzie się zmieniają.
Pokiwałem głową ze zrozumieniem, ale jedna rzecz wciąż niedawała mi spokoju.
- Demony najwyraźniej też - wymamrotałem- Zanim jednak odejdziesz, chcę ci zadać jedno pytanie.
Rogacz podszedł bliżej, a stukot jego kopyt rozniósł się echem po całej jaskini. Nie cofnąłem się, mimo że naprawdę miałem na to ochotę i uniosłem głowę.
- Jakie Potężny? - zaciekawił się.
- Skąd tyle o mnie wiesz?
Demon skrzywił się odsłaniając kły co miało chyba uchodzić za uśmiech.
- Obserwowałem się chłopcze - powiedział kładąc potężną dłoń na moim ramieniu - Zarówno w twoim pierwszym życiu jak i w tym. Twoja matka wierzyła, że zostałeś stworzony do wielkich rzeczy i najwyraźniej miała racje. Nie zapominaj o tym.
Po tych słowach rozpłynął się w czarnej mgle, a ja zostałem sam. Spojrzałem jeszcze raz na lśniące błękitem kryształy i uśmiechnąłem się pod nosem.
- O z pewnością o tym nie zapomnę.

Tak oto dotarliśmy do końca 3 tomu 🙂 Dziękuję z całego serca wszystkim czytającym zarówno za gwiazdki, komentarze, jak i za to że po prostu byliście. Żadna moja książka nie cieszy się bowiem, aż takim zainteresowaniem a liczba wyświetleń mówi sama za siebie 😎
Nie pozbędziecie sie mnie jednak tak łatwo 😂 Planuję zrobić jeszcze 4 tom tej serii i to będzie już naprawdę ostatni ( zastanawiam się czy tym zdaniem próbuje przekonać siebie czy was🤔 ). Nie no poważnie! Później mam jeszcze w planach stworzyć zupełnie inną książkę o Lokim, której opis daje wam poniżej👇. Podsumowując, mam nadzieję, że ta historia wam się podobała i że zostaniecie ze mną, mimo że następny tom najpewniej pojawi się dopiero po nowym roku ( tak to nie żadna przesada ). Pozdrawiam jeszcze raz wszystkich moich czytelników i do zobaczenia 😘

 Pozdrawiam jeszcze raz wszystkich moich czytelników i do zobaczenia 😘

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz