Loki
Gdy położyłem się do łóżka było już trochę po dwudziestej trzeciej. Światła lamp przyćmiły blaskiem gwiazdy, automatyczne rolety zazgrzytały cicho zasłaniając mi widok. Miałem wygodny materac i pościel, nie musiałem przeganiać służby czy czekać na ciepłą wodę ale mimo wszystko czegoś mi tu brakowało. Nie czułem oddechu Sygin, która przewracała się w łóżku jakoś co 10 minut. Nie słyszałem kszątaniny ludzi czy śmiechu w kołysce, który oznaczał senne marzenia. Pierwszy raz od dawna tęskniłem tak bardzo za dawnym życiem a świadomość trwającej w kuchni narady, skutecznie rozpraszała moje myśli. Zastanawiałem się kto planował już moją zagładę, ile osób stanęło po przeciwnej stronie. Byłem pewien, że Clint i Tony szykują już cały arsenał ale nie wiedziałem, że puki co stoją za nimi prawie wszyscy. Nie wiedziałem, że dyskusja przeciąganie się do rana.
Co do reszty problemów to nie było tak źle jak mogłoby się z początku wydawać. Strange obiecał, że nie zdradzi dróżynie prawdziwej przyczyny mojej wyprawy, nie powie ani słowa o chłopcach czy Sygin. Byłem mu za to ogromnie wdzięczny i cieszyłem się w duchu, że nie zrobił tego wcześniej. Nowe więzy rodzinne, dobry ojciec bliźniaków. Wszyscy wokół wiedzieli przecież, że to do mnie niepodobne i że prędzej czy później ta piękna "przemiana" skończy się wielką katastrofą. Nie byłem w końcu zdolny do miłości czy jakiegokolwiek zaangażowania. Przynajmniej tak myśleli mściciele. Uśmiechnąłem się pod nosem uświadamiając sobie fakty. Postawa czarownika wywołała w wieży prawdziwe oburzenie ale czułem, że część osób bardzo to zastanawiało. Mężczyzna był prawdziwym autorytetem, mógł ujrzeć przyszłość czy przeniknąć w najgłębsze zakamarki wszechświata. To, że stał za mną murem musiało coś znaczyć i wszyscy w budynku doskonale zdawali sobie z tego sprawę. To dlatego Peter i Wanda stali się dla mnie tacy mili. Uśmiechnąłem się pod nosem przewracając na drugi bok i na ułamek sekundy wróciłem wspomnieniami do dzieci. Widziałem ich twarze, słyszałem śmiechy, czułem przerażenie. Trwało to tylko krótką chwilę ale jednak wystarczyło, żeby na nowo przypomnieć sobie swoją sytuację. Wystarczyło, żeby złapać się w pułapkę zaklęcia.
~ Czy ktoś tam jest?
Głos Narviego przedostał się przez postawioną w mózgu barierę a jego emocje, nie powstrzymywane przez nic, natychmiast zalały mnie gorączką. Tak dawno nie słyszałem jego głosu, tak dawno nie czułem bicia serca. Po ucieczce z Azgardu więź jaką nas połączyłem była dla mnie nie do zniesienia. Chciałem zapomnieć o dawnym życiu, pozwolić im zacząć od nowa. To wszystko było jednak zwykłą ułudą ponieważ tuż przed zaśnięciem sprawdzałem zawsze czy żyją i czy nic im nie grozi. Odcinałem od siebie uczucia, odcinałem te trudne myśli. Dopiero niedawno moja ochrona stała się dla nich na tyle krucha, żeby mogli się ze mną skontaktować. Dopiero niedawno mogłem poczuć ich siłę.
~ Tatusiu? Czy to ty?
Wstrzymałem oddech i zacisnąłem powieki a moje serce przyspieszyło wywołując dreszcze. Mój młodszy syn zawsze miał ze mną lepszy kontakt a ja nigdy do końca nie odkryłem dlaczego. To właśnie jego emocje przedzierały się jako pierwsze, to jego lęk łamał mi serce w połowie. Nie sądziłem, że chłopak będzie mnie pamiętał a co dopiero poznawał mój cień. Nie sądziłem, że ktokolwiek będzie.
~ Jeśli nas słyszysz a wiem że tak jest, musisz wiedzieć, że nigdy cię nie zapomnieliśmy. Mama dużo nam mówiła, my chętnie chcieliśmy słuchać. Tu gdzie jesteśmy jest niesamowicie strasznie. Wiemy jednak, że nas ocalisz, bo w końcu zawsze z nami byłeś. Jesteś naszym tatą.
Po tych słowach nie wytrzymyłem i pozwoliłem łzom spłynąć po policzkach. Czułem bliskość moich dzieci, wiedziałem jak wielką pokładają we mnie nadzieję. Gdybym mógł ruszyłbym natychmiast ale prawda była taka, że nie miałem ani mocy ani konkretnego planu. Chciałem spróbować sił, sprawdzić swoją teorię. Myślałem, że jak zginę to przynajmniej nikt inny nie ucierpi ale ten jeden raz to mój brat miał świętą rację. Nie ja ich potrzebowałem. To oni potrzebowali mnie.
- Znajdę was - wyszeptałem zaciskając pięści w geście przyżeczenie - Niedługo wszystko naprawię.Maraton 1/3
CZYTASZ
Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]
Fanfiction- Przypomnij mi dlaczego się na to zgodziłem? - Bo nie miałeś wyjścia- odparł Thor. *** Tom I - 56 części + epilog i prolog. Tom II - 36 części + epilog, prolog i wprowadzenie. Tom III - 44 części + epilog, prolog i wprowadzenie. Tom IV - 40 części...