Rozdział 9

737 75 12
                                    

Lin milczała wpatrując się we mnie rozszerzonymi oczami. Pewnie nie sądziła, że powiem coś takiego. Pewnie wątpiła, że cokolwiek powiem.
- Ale..ale jak to? - wydukała.
- To tylko urywki- wyjaśniłem- przebłyski wspomnień.
- Jakich?
- Nie wiem czy powinienem ci mówić - mruknąłem.
- O nie! Teraz się nie wycofasz!
Jęknąłem.
- Po co ja się odzywałem?
Przewróciła oczami, po czym spojrzała na mnie takim wzrokiem, że byłem pewien, że nie mam innego wyjścia jak tylko powiedzieć jej prawdę.
- Pamiętam ciemność - zacząłem patrząc w przestrzeń- przebłyski innych kolorów i okropny hałas. Pamiętam noże, które były wszędzie i zapach krwi i rozkładu. Pamiętam ogromny ból, który trwał bez końca, gdy tępe narzędzia rozrywały moją skurę i wnętrzności, a potem...potem spokój. Czułem ukojenie, widziałem twarz Friggi, światło i czułem przyjemne ciepło oraz zapach kwiatów. To tyle - wzruszyłem ramionami.
- Tyle? - prychnęła - Loki to jest upiorne.
- Nie jest źle - mruknąłem- To co się dzieje teraz jest znacznie gorsze.
- Gorsze od tortur?
Przewróciłem oczami.
- Wiesz, że nie łatwo mnie wystraszyć.
- Ale jednak byłeś przestraszony. Czułam to. Chodzi o coś więcej, pamiętasz coś więcej.
Zagryzłem dolną wargę.
Czemu ta kobieta zawsze potrafi mnie rozgryść?!
- Loki!
- No dobra, dobra - westchnąłem przeciągle- Coś jeszcze tam było, ale nie wiem co. Zawszę gdy się budzę zapominam co widziałem i pozostaje tylko...
- Przerażenie - dopowiedziała.
- Zdajesz sobię sprawę, że gadamy o świecie po śmierci prawda?
- Zdajesz sobię sprawę, że użyłeś midgardzkiego zwrotu?
Spojrzałem na nią groźnie, ale białowłosa nie specjalnie się przejęła.
- Wiem, że to trudne - kontynuowała - tak żyć po śmierci.
- Doprawdy? - skrzyżowałem ręce na piersi - Myślisz, że to rozumiesz?
- Owszem- powiedziała stanowczo- Nie zapominaj, że ja też umarłam.
- Tyle, że w twoim przypadku trwało to 5 minut, a w moim pare godzin i ty nie pamiętasz tamtego świata - mruknąłem.
- Jesteś inny Lok - westchnęła.
- Jestem zmęczony.
- Czym?
- Gdybym to ja wiedział - wzniosłem oczy ku niebu, a Lin parsknęła.
- Jakim cudem przeszliśmy od piekła do...tego - machnęła ręką w stronę mojej twarzy.
Wywróciłem oczami.
- Najwyraźniej coś jest z nami nie tak - odparłem.
- Książe psychopata i była zaginiona rozmawiający o przeżyciach z własnych śmierci - podsumowała - Ta...z pewnością coś jest z nami nie tak.

***
Sigyn postanowiła oprowadzić Farabi po pałacu mimo mojej widocznej niechęci, Thor wyznaczył jej komnatę mimo mojej widocznej niechęci, a Sif chciała pokazać jej ogród mimo mojej groźby, że jeśli to zrobi jej dziecko wychowa się bez matki. Wszyscy byli dla niej niebywale mili, wszyscy ją polubili i wszyscy doprowadzali mnie tym samym do szału. Nie chciałem jej tu, nie chciałem prawdy, nie chciałem zagrożenia na jakie nas wystawiała, ale jakoś nikt nie chciał liczyć się w tej sprawie z moim zdaniem. Nie pamiętam kiedy moja obojętność do kobiety zmieniła się w nienawiść, ale to nie miało teraz żadnego znaczenia. Krążyłem wściekły po komnacie i próbowałem bezskutecznie opanować targające mną emocje.
JA JEJ TU NIE CHCĘ!!!
Thor otworzył drzwi, jak zawsze bez pukania, cały w skowronkach.
- Nie uwierzysz co Fara...- urwał widząc mój stan i podświadomie cofnął się o krok.
Przelotnie zobaczyłem jego myśli i najwyraźniej przypomniał mu się czas kiedy ostatnio widział mnie tak wściekłego i omal nie stracił przy tym życia.
- NIE. MÓW. MI. O NIEJ - wysyczałem cedząc każde słowo i delektując się widokiem przerażenia na twarzy brata.
- Lo..Loki two..twoje oczy - wydukał.
Zerknąłem w lustro i kątem oka dostrzegłem, że zmieniły barwę.
Wziąłem głęboki oddech, a moje tenczówki znów przybrały zwykły kolor.
- Nie mów mi o niej - powtórzyłem już spokojnie - Powinna stąd odejść.
- Gdy się pojawiła mówiłeś...
- Wiem co mówiłem - warknąłem- To moja matka, ale nie chcę jej tutaj, nie chcę jej w Asgardzie.
- Dlaczego?
- Nie wiem dlaczego.
Brat spojrzał na mnie nierozumiejącym wzrokiem, ale chyba w końcu go olśniło.
- Powiedziała ci coś - domyślił się - znasz prawdę?
- Część - mruknąłem - i nie chcę dowiedzieć się więcej.
- Ale..
- Nie! - przerwałem mu - ona ma stąd odejść.
- Z tym może być problem - wymamrotał blondyn.
- Jaki znów problem.
- Bifrost zniknął.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz