Rozdział 5

731 79 39
                                    

Tęsknię za komentarzami 😣

Nie odezwała się więcej mimo próźb i gróźb, siedziała tylko i patrzyła w przestrzeń nieobecnym wzrokiem. Po jakimś czasie w końcu dałem za wygraną i wróciłem do pokoju rozumiejąc jeszcze mniej niż dotychczas. Długo jednak nie nacieszyłem się samotnością, bo u progu zjawiła się Sigyn oczekując wyjaśnień. Przedstawiłem jej więc w skrucie czego się dowiedziałem pominąwszy ostatnie pytanie.
- Czyli dotkniesz go i po sprawie?
- Na to wychodzi.
- Niesamowite!
- Uhm.
Zdecydowanie nie udzielił mi się entuzjazm białowłosej, która szybko to zauwarzyła.
- Coś się stało?
Westchnąłem.
- To nic takiego- zapewniłem siląc się na uśmiech.
Miałem 27 lat, a czułem się jak zmęczony życiem stulatek, czekający na to by poległe Valkirie zabrały go z tego świata.
- Odkąd umarłeś jesteś inny. Zmęczony życiem, zatroskany i tylko momętami szczęśliwy.
- Ciężko jest umrzeć i dalej być sobą.
- Pamiętasz coś z tamtego świata?
Milczałem, ale to najwyraźniej wystarczyło jej za odpowiedź.
A mówią, że milczenie zawsze jest dobrym wyjściem. Eh...
- Co pamiętasz? - spytała.
- Tylko urywki, ale nie chcę o tym rozmawiać.
- Dlaczego?
- Świat po drugiej stronie powinien zostać po drugiej stronie. Chodźmy lepiej sprawdzić, czy to co mówiła Farabi jest prawdą.
Podniosłem się z miejsca, a Lin westchnęła przeciągle i ruszyła za mną do wypranego z kolorów pomieszczenia. Thor siedział na krześle przypatrując się uważnie zwłokom, a Sif gdzieś przepadła. 
- To jest upiorne - mruknął i podniósł się, żeby rozprostować nogi - wiecie coś?
- To się okarze - odparłem podchodząc do ciała i dotykając dłonią zimnej twarzy nieboszczyka. Jego skóra natychmiast się rozjaśniła, a małe iskierki rozbiegły się po całym ciele przywracając zwłokom pierwotny wygląd. Nie skończyły jednak jeszcze naprawy, bo zaraz przeskoczyły na korzenie i podłogę usówając roślinę i szarość. Zanim się obejrzałem wszystko wróciło do normy, a brat i nażyczona wpatrywali się we mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Hmm - mruknąłem- Czyli mówiła prawdę.
Spojrzałem ponownie na zwłoki, które chwile później zmieniły się w złoty pył i uciekły z pomieszczenia przez otwarte drzwi, by powendrować do krainy umarłych.
- Jak to zrobiłeś? - spytał gromowładny nie spuszczając wzroku z blatu na którym przed chwilą leżał nieboszczyk.
Wzruszyłem ramionami.
- Jakoś - odparłem przyglądając się z zafascynowaniem swoim dłoniom.
- Fara mówiła coś jeszcze? - zagadnęła Sigyn.
- Farabi ma zdecydowanie za dużo tajemnic - wywróciłem oczami, a białowłosa skrzyżowała ręce na piersi i wysłała mi kpiący uśmieszek.
- Wygląda na to, że to rodzinne - powiedziała.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz