Rozdział 13

711 74 13
                                    

Farabii ostrzegła mnie, że Retus będzie chciał się ze mną skontaktować. Nie rozumiałem tego, bo w końcu pragnął mojej śmierci, ale kobieta nie chciała mi niczego wyjaśnić.
Te tajemnice były dla mnie zarówno przekleństwem, jak i błogosławieństwem i nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Do tego jeszcze świadomość, że to co ma się rozegrać, czymkolwiek to jest, będzie miało jakiś związek z Sigyn, działało wyjątkowo źle na moje nerwy.
Potrzebowałem spokoju, potrzebowałem samotności i dlatego z samego rana udałem się do stajni, zostawiając uprzednio wiadomość dla wciąż śpiącej Lin. Wyglądała tak spokojnie, jakby nic nie miało znaczenia. Pocałowałem ją w czoło, westchnąłem i wyszedłem cicho z pokoju. Sleipnir już na mnie czekał.
Znalazłem go jak miałem 10 lat na obrzeżach miasta. Maluch odłączył się od stada, był wystraszony, brudny i głodny, więc się nim zaopiekowałem. 4 godziny, zajęło mi przekonanie Odyna, żebym mógł go zatrzymać, a gdy już się zgodził nie było łatwo. Mój przyjaciel był najmniejszy w stajni i najcudaczniejszy z posiadanych przez nas zwierząt, a jego wygląd (8 nóg ) wyjątkowo bawił Asów.
Gdy jednak podrósł nieco, a ja i Thor wkroczyliśmy w wiek rywalizacji, postanowiliśmy zrobić sobie wyścig. Jak się można domyślić, Sleipnir zwyciężył, a mój brat, który najwięcej się z niego naśmiewał, był zmuszony przyznać, że to porządny koń.
Przez wiele lat maluch był moim jedynym przyjacielem, a ja jego. Był inny, tak jak ja i nikomu poza mną nie ufał. Nikomu innemu nie pozwolił również się dosiąść, a wielu próbowało.
Był najszybszy.
Wskoczyłem na siodło, chwyciłem wodze i ruszyliśmy. Sleipnir potrafił przejść do galopu w pół minuty i zawsze się do niego rwał. Był pełen energii i młody, a to robiło swoje. Gnaliśmy przez pola i łąki, minęliśmy wodospad i ruszyliśmy ścieszką w górę rzeki. Czułem jak wiatr rozwiewa moje włosy i wywołuje przyjemny dreszcz na skórze, podczas gdy ciepło wschodzącego słońca ogrzewało włos konia, tak że po chwili maluch był cały mokry od potu. Zatrzymaliśmy się jednak dopiero na polanie u szczytu szklanej góry, skąd rozciągał się wspaniały widok na cały Asgard. Poluzowałem popręg i pozwoliłem Sleipnir'owi paść się spokojnie, a sam usiadłem na skale, spuszczając nogi nad przepaścią i cieszyłem się słońcem oraz pięknem krajobrazu. Ziemia miała swój urok, ale tylko dzięki naszej pracy i magii zdołała osiągnąć tą upragnioną perfekcje i piękno, które charakteryzowało nasz dom.
Westchnąłem cicho i podniosłem się, żeby przygotować konia do drogi powrotnej, ale właśnie wtedy poczułem okropny ból w głowie. Osunąłem się na ziemię, a Sleipnir natychmiast znalazł się przy mnie i trącił mnie lekko łbem przestraszony.
- Nic..nic mi nie jest - wychrypiałem, by nieco się uspokoił i poleciłem mu się odsunąć.
Od razu posłuchał.
Pulsujący ból znacznie się nasilił, a świat przed moimi oczami zaczął się rozmazywać. Czułem się podobnie jak wtedy gdy Track się ze mną kontaktował, ale tym razem byłem pewien, że to nie jego wina.
- Witaj Potężny- odezwał się nieznajomy, którego ujżałem dopiero gdy wyłonił się z ciemności.
Miał wygląd Asa, ale jego czarne oczy całkowicie pozbawione źrenic nie pozostawiały wątpliwości, że wcale nim nie jest.
- Zgaduję, że jesteś Retus - domyśliłem się - Spodziewałem się kogoś jak Track, albo chociażby Guldwig.
- Moja matka była Asówką - westchnął - Ale przyznam, że też nie podejrzewałem spotkać kogoś tak...
- Pospolitego?
Skrzywiłem się, bo zanim zaczęliśmy spotykać moich martwych krewnych, nie byłem w stanie odnieść tego słowa do samego siebie.
- Owszem książe nocy.
- Tym określeniem jeszcze mnie nie nazywano.
- Masz wiele imion - przyznał - ale to jest najwłaściwsze w obecnej sytuacji. Wiem co myślisz, ale nie pragnę twojej śmierci.
Uniosłem brwi.
- A co we mnie innego? Mój ród wymordowałeś.
- Oj różnisz się od nich znacznie.
- Przez czystość krwi?
- Też, ale bardziej chodzi o przepowiednie.
- Przepowiednie? - zdziwiłem się.
W głowie pojawiła mi się sytuacja sprzed kilku dni, gdy Farabii zaczęła mówić o nornach, ale nie pozwoliłem jej skończyć.
Czy mój los naprawdę mógłby być przepowiedziany?
- Ty nic nie wiesz - zaśmiał się strażnik - Może i lepiej.
- Mów czego chcesz - warknąłem poirytowany własną niewiedzą.
- Przyznam szczerze twoja ogromna moc mnie kusi, ale nie wyglądasz mi na kogoś kogo łatwo zabić.
- Słusznie.
- Twoja matka też do łatwych przeciwników nie należy - dodał.
- Bądź łaskaw jej tak nie nazywać - mruknąłem - Farabii nic dla mnie nie znaczy.
- Jak wolisz- wzruszył ramionami - ale przejdźmy dalej. Skoro zabicie cię nie przyniesie mi tego czego pragnę najbardziej postanowiłem zawrzeć z tobą umowę.
- Na jakich warunkach?
Demon uśmiechnął się złośliwie.
- Widzę, że nie pierwszy raz zawierasz pakt z diabłem.
- Jeszcze nie znasz mojej odpowiedzi- zauważyłem- Koniec gierek Retus! Czego chcesz?
- Chcę mocy świętego drzewa tylko dla siebie, pragnę klucza który otwiera drzwi do potęgi, który kruszy rzeczywistość i tworzy ją na nowo.
Skrzyżowałem ręce na piersi.
- A co ja dostanę w zamian?
- Przeżyjesz.
Zaśmiałem się.
- Strasznie nierówny ten układ - prychnąłem- Masz mnie za tchórza, albo głupca jeśli myślisz, że na to pójdę. Nie jestem żadnym z nich.
Wiem, że jesteś silny, bo odczułem to gdy mnie tu sprowadziłeś, ale gdybyś się mnie nie obawiał, nie składałbyś mi tej propozycji. Dobrze wiesz jaką mocą dysponuję, wiesz jaki jestem potężny i dlatego się boisz.
- Mylisz się synu nocy. Owszem jesteś potężny, ale przeceniasz swoje możliwości. Kluczem w tym starciu jest wiedza, a z tego co wiem, ty jej nie posiadasz. Mało tego, boisz się jej.
Jeśli nie z twoją pomocą to sam zdobędę to czego chcę, ale dam ci szansę. Przyniesiesz mi klucz do dnia złotej pełni to cię oszczędze, ale jeśli tego nie zrobisz zaręczam ci, że gorzko tego pożałujesz.
Nawet nie zdążyłem zareagować. Świat ponownie zawirował, a przez mój umysł przepłynęła gorąca fala bólu.
Znowu byłem na Asgardzie i ponownie widziałem przed sobą wielkie niebieskie oczy Sleipnir'a.
Zamrugałem kilkakrotnie i podniosłem się chwiejnie na nogi z pomocą wierzchowca. Odetchnąłem w duchu.
- Posłuchaj Retus - powiedziałem jakby do siebie- Nikt na tym świecie nie ma prawa mi rozkazywać, a jedyną osobą, która gorzko tego pożałuje jesteś ty.

Trochę mi to zajęło i było lepsze, ale usunęło mi połowę tekstu i musiałam pisać od nowa 😭 Z reguły moje rozdziały są krutsze, ale ten jest po dłuższej ( jak na mnie ) przerwie, więc no...Mam nadzieję, że teraz już pisanie będzie szło mi łatwo, ale wena nie wybiera 😕 Mam nadzieję, że się podobało i do następnej części 😚

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz