Loki
Słońce powoli zachodziło, coraz mniej ludzi kręciło się po mieście a ja mimo wszystko dopiero teraz odżyłem. Pakowałem szybko swoje rzeczy, czyściłem sprawnie ulubioną broń, układałem plan. Żadnej z tych czynności nie robiłem jednak przypadkowo, bo świadomość, że to co postanowiłem jest głupie nie opuszczała mnie ani na sekundę. Tak naprawdę nie obchodziło mnie, że straciliśmy kilku zwiadowców czy kruki. Dysponowaliśmy ogromną armią, posiadaliśmy mnustwo sojuszników. Mogliśmy wysyłać ludzi tak długo dopuki nie znajdzie się taki, który zdoła wyjawić nam co się dzieje albo chociaż jak bardzo mamy przerąbane. Największy problem stanowiła tutaj moja żona Sygin. Zdawałem sobie przecież sprawę, że kobieta znajdzie jakiś sposób na wydostanie się z celi bez zgody a to że po ostatnim incydencie znacznie osłabła stanowiło niewielkie pocieszenie. Była uparta, niesamowicie oddana. Wszystko co stanęło jej na drodze było wyłącznie kwestią czasu. Musiałem działać szybciej.
- Czasem nie wiem czy jesteś odważny czy głupi - utęskniony głos odciągnął mnie od pracy a niewielki uśmiech wkradł się przez to na twarz jego właścicielki - W końcu nikt nie twierdzi, że zdołasz odrodzić się po raz trzeci a już na pewno, że jesteś nieśmiertelny. No chyba, że o czymś mi nie powiedziałeś.
Przewróciłem oczami. Przez ostatnie dni Farabii trzymała się na uboczu i tak jakoś wyszło, że nie zdążyliśmy zamienić ze sobą ani słowa. Ja byłem zajęty sprawą wężowatego, ona pomagała Sif w opiece nad potomstwem. Wszyscy próbowaliśmy zapełnić czymś pustkę ale żadne z nas nie wiedziało za bardzo jak sobie z tym poradzić. Strażniczka przyjechała na urodziny własnych wnuków, przywiozła im z daleka kosztowne podarki. Nie pomyślała nawet, że tak wspaniały dzień może okazać się jedną wielką katastrofą i że skończy ze złamanym sercem. Nikt o tym nie pomyślał. Dopiero teraz miałem okazje przyjrzeć się jej z bliska i natychmiast dostrzegłem, że nie zmieniła się ani odrobinę. Te same czarne jak smoła włosy, ta sama ilość zmarszczek w koncikach oczu. Jedynie jej prosta tunika zdawała się trochę bardziej zielona.
Pewnie przez Sygin
- Mów co chcesz - mruknąłem obejmując ją lekko i chwytając delikatny zapach jaśminu - Wszyscy wiemy, że intelekt odziedziczyłem ze strony twojej rodziny.
Czarnowłosa zachichotała.
- Oj synku, synku - westchnęła - tylko ty potrafisz wepchnąć szpilkę między komplementy.
Po tej krótkiej rozmowie, chwyciłem w dłonie ciężki bagaż i w towarzystwie Farabii udałem się w kierunku tenczowego mostu. Na dworze było rześko, mijani ludzie zatrzymywali się na moment, by popatrzeć na ten niecodzienny widok. Tak naprawdę odkąd wróciłem do domu wyszedłem z pałacu może ze dwa razy. Byłem wtedy okryty ogromnym kapturem, dla bezpieczeństwa wymknąłem się bardzo późno. Nie chciałem, żeby Azgardczycy dowiedzieli się o mojej wizycie, bo mogliby pomyśleć, że zostaje na trochę dłużej. Mogliby stwierdzić, że to nie miejsce dla mnie.
- Jesteś pewien, że to co robisz jest słuszne? - spytała czarnowłosa patrząc na mnie ze smutkiem. W oczach miała troskę, w sercu bezgraniczną rozpacz. Wiedziałem, że chce mnie zatrzymać ale nie mogłem pozwolić, żeby narażała Sygin. Czułem, że to nierozsądne.
- To jedyne wyjście - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - Muszę ocalić nasze dzieci.
Uściskałem matkę jeszcze raz, podszedłem do milczącego Haimdalla i zrozumiałem wreszcie jaka jest przyczyna tej troski. Cały obraz wszechświata został okryty ciemym płaszczem, wokół bariery rozciągała się mgła przypominająca trochę dymną kolczugę. Od razu dostrzegłem, że jest dla nas toksyczna i że żaden As nie zdoła tego przeżyć. Musiałem improwizować.
~ Strange? - pomyślałem - Potrzebuję twojej pomocy.Najprawdopodobniej nie zdążę przed 2 września więc już teraz chcę wam życzyć mnustwa siły na następny rok. Przetrwamy to jakoś 😅
CZYTASZ
Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]
Fanfiction- Przypomnij mi dlaczego się na to zgodziłem? - Bo nie miałeś wyjścia- odparł Thor. *** Tom I - 56 części + epilog i prolog. Tom II - 36 części + epilog, prolog i wprowadzenie. Tom III - 44 części + epilog, prolog i wprowadzenie. Tom IV - 40 części...