Rozdział 33

1.6K 132 10
                                    

Szykowaliśmy broń razem z Thorem. Mieliśmy się spotkać dzisiaj z Avengers ( jeszcze nie wiedzą, że żyję), czego nie mogłem się wprost doczekać.
- Postaraj się za bardzo ich nie wkurzyć - mruknął blondyn.
- Bracie, prosisz o niemożliwe.
Wtedy właśnie do komnaty wpadł jeden ze sług.
- Wybacz panie - ukłonił się nisko, a gromowładny dał mu znak, by mówił. - Tak?
- Właśnie wróciła ostatnia grupa szukająca ocalałych z planety gigantów.
- I?
- Odkryli siedmiu, ale są w fatalnym stanie.
Thor natychmiast rzucił wszystko i wybiegł z komnaty. Westchnąłem, odłożyłem broń na stół (poza sztyletami, które miałem zawsze przy sobie) i ruszyłem niespiesznie za nimi. Faktycznie ,,Ogniści", nie wyglądali dobrze. Zwłaszcza, że się nie palili, byli chłodni.
- Da się ich odratować? - spytałem uzdrowicielki.
- Nie wiem. Nie znamy się na gigantach.
- Bracie? - zwróciłem się do Thora.
- Tak.
- Musimy przełożyć spotkanie z twoimi przyjaciółmi - mruknąłem niezadowolony - Odejdźcie kawałek- poleciłem unosząc ręce.
- Co chcesz zrobić? - spytał blondyn.
Uśmiechnąłem się obłąkańczo.
- Zwariować - odparłem.
Uwolniłem moc otrzymaną przez nauki Friggi z małą domieszką mocy naturalnej. Po ciałach stworów zaczęły tańczyć płomienie, aż w końcu giganty same zaczęły płonąć, a ich stan się poprawiać.
- Jak...? Jak to zrobiłeś? - wychrypiał mój brat.
Wzruszyłem ramionami i spojrzałem po sobie.
- Po prostu- odparłem.
Myślałem, że będzie gorzej.
Od razu pożałowałem tej myśli. Poczułem ogromne zmęczenie, runąłem na ziemię i straciłem przytomność.

***
Otworzyłem oczy, a pierwsze słowa jakie usłyszałem to:
- Czy tobie odbiło?!
Uśmiechnąłem się i mimo że każdy ruch palił moje ciało żywym ogniem, przybrałem całkowicie obojętny wyraz twarzy.
- Już dawno temu bracie - odparłem - Co z ognistymi?
- Ocaliłeś ich.
- I nie usłyszę podziękowań? - zrobiłem smutną minę, ale zaraz potem wybuchnąłem obłąkańczym śmiechem.
- Co ci strzeliło do głowy?
- Jestem od nich wytrzymalszy - mruknąłem- Z gorszych sytuacji wyszedłem cało.
Ale gdybym nie użył odrobiny magii naturalnej najpewniej bym zginął - pomyślałem.
- Nie mam do ciebie siły. Pragniesz śmierci?
- Czasami.
Zignorował moje słowa.
- Jutro jak dojdziesz do siebie lecimy spotkać się z Avengers.
- Jak miło - klasnąłem w dłonie- Już myślałem, że odwiedziłeś ich beze mnie.
- Dostali informacje, które przekazałeś Furiemu i opracowują plan. Dołączymy do nich i zobaczymy co ustalili.
- Pewnie coś co nie ma szans się udać.
- Ach! Zamknij się wreszcie!
Przekrzywiłem głowę zaskoczony, ignorując ból. Gromowładny wydawał się nienaturalnie wyczerpany, a ja dopiero teraz zrozumiałem co się z nim dzieje.
- Masz chorobę Odyna - stwierdziłem - Nie sądziłem, że to dziedziczene.
Blondyn zamarł i spojrzał na mnie groźnie, ale się nie przejąłem.
- Dlatego chcesz zrezygnować z władzy?
- Nie - odparł tylko.
- Powinieneś zwrócić się do uzdrowicielek. Ojciec tego nie zrobił i zapadł w długi sen. Mógł się nie zbudzić. 
- Nic mi nie jest.
- Właśnie widzę - mruknąłem.
- Jak się domyśliłeś? - spytał po chwili.
- Masz granatowe palce.
Thor spojrzał na dłoń i szybko ukrył ją w rękawie.
- Chodziłem na naukę uzdrawiania. Takie rzeczy to nic, jeśli się tego nie ignoruje jak Odyn, czy ty.
- Poradzę sobie. Teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie.
Podniósł się z krzesła i wyszedł. Usiadłem na brzegu łóżka ponownie ignorując bul i wstałem. Kręciło mi się w głowie, a moje nogi ledwo utrzymywały mój ciężar. Sprawdziłem poziom magii. Był niski, ale starczył na odzyskanie sił. Westchnąłem zdając sobie sprawę, że przez cały dzień będę praktycznie bezbronny, bo moje moce muszą się odnowić. Wyszedłem z komnaty prawie wpadając na Valkirie.
- Ty...?Jak...?- nie mogła znaleźć słów.
- Magia - wzruszyłem ramionami.
- To co zrobiłeś było szalone.
- Czemu? Warto było skoro mogłem zobaczyć wasze głupie miny - zaśmiałem się, a dziewaczyna przewróciła oczami.
- Nigdy nie przyznasz, że zrobiłeś to w dobrej wierze, prawda?
- Czemu miałbym skoro to nie prawda?
Wojowniczka westchnęła.
- Nikogo więcej nie było na planecie, to ostatni żyjący giganci - mruknęła.
- Wiem.
Uniosła brwi zaskoczona.
- Skąd?
- Widziałem ich wspomnienia. Garm z armią zastawił im karzdą możliwą drogę ucieczki. Przeżyli tylko dlatego, że byli w tak złym stanie, że wilk uznał, że szczesną nim ich odszukamy. Popełnił ten sam błąd co Laufey.
- Zapomniałam, że potrafisz czytać wspomnienia- mruknęła.
- Potrafię wiele rzeczy - wzruszyłem ramionami.
- Widziałam. Nie sądziłam, że masz tak dużą moc.
To jeszcze nic.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz