Rozdział 11

401 33 14
                                    

Loki

To co zobaczyliśmy to ogród. Przynajmniej na początku wydawało nam się, że to ogród. Podłoże falowało miarowo sprawiając że traciliśmy stabilność, poskręcane drzewa bujały się to w jedną to w drugą stronę, niczym trawa na wietrze a kwiaty porastające całe pomieszczenie były tak egzotyczne, że nawet ja nie potrafiłem ich rozpoznać. Nie mniej jednak zachwycały.
Na środku komnaty umieszczono niewielki, owalny staw w któreho centrum leżał czarny jak smoła kamień. Ten kamień poruszył się szybko, gdy tylko podeszliśmy do brzegu.
- Czy to jest golem? - spytała Sygin odsuwając się od oka i patrząc na Samuala z przerażeniem - Błagam powiec, że to nie jest golem! Powiec, że nie stoimy na twarzy wielkiego, pozbawionego rozumu potwora!
Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Chyba nie chcesz żebym kłamał - zachichotał. Przyjrzałem się istocie, tak dobitnie przypominającej ogród i dostrzegłem, że tak naprawdę jest to ogromny człowiek. Chociaż nie. Bardziej pierwowzór człowieka.
Istota ludzka stworzona przez synów Bora z porzuconej kłody znalezionej podczas wędrówki, była przecież z początku pozbawiona wszelkich darów. Nie miała duszy, intelektu czy zmysłów oraz przede wszystkim nie umiała sama o siebie zadbać. Nazwa ,,Golem" powstała jednak gdzie indziej. Bogowie nie lubią nazywać nieudanych eksperymentów.
- Dobrze rozumiem? - spytała Desi przybliżając się do "stawu" jeszcze bardziej niż ja - Stoimy na twarzy wielkiego człeko-podobnego stwora, który w każdej chwili może nas zrzucić albo połknąć? - Samuel pokiwał głową - Ale odlot! Czemu nie mówiłeś wcześniej?
Zaśmiałem się mimowolnie. Czarnowłosa zdecydowanie była moją ulubienicą a jej wspaniały entuzjazm udzielał się chyba każdemu. Stojąca nieopodal Lin nie podzielała jednak mojego zdania a jej wielce wymowne spojrzenie mówiło samo za siebie. Zdecydowanie wolała ludzi w ich skończonej formie. Nie byli wówczas tak szeroko nieobliczalni i co za tym idzie niebezpieczni. Nie byli mną.
- Zgaduję, że golem jest czegoś strażnikiem - domyśliłem się - To dla tego czegoś tu jesteśmy i narażamy się na pożarcie. Jest tu coś co zaprowadzi nas do Heid, naszego wężowatego przyjaciela i do mo...i do dzieci. To o to w tym wszystkim chodzi.
Wan skinął głową po raz drugi a ja uchwyciłem uważne spojrzenie białowłosej. Zdecydowanie nie udawała jakoby umknęło jej moje zawachanie, więc mogłem być pewien iż w najbliższym czasie może dojść między nami do kolejnej przykrej rozmowy. Nie byłem jednak pewien czy nie skończy się ona tragedią. Po takim czasie nasza więź mogła się osłabić.
- Oświecicie mnie? - poprosiła Desi trzepocząc rzęsami z udawaną słodyczą. Zdziwiłbym się gdyby powstrzymała się od jakiegokolwiek komentarza, bo wprost uwielbiała sprowadzać nas na ziemię. Czasem było to nawet przydatne a zwłaszcza wtedy, gdy mieliśmy ważniejsze rzeczy na głowie niż roztrząsanie beznadziei istnienia. Wtedy pomagła.
- Jasne - powiedział kolorowooki ignorując jej prowokacyjne zachowanie - Pamiętacie źródło mądrości w którym Odyn zostawił swoje prawe oko?
Wszyscy pokiwaliśmy głowami. Legenda opowiadana przez mojego opiekuna obeszła świat w zastraszającym tępie i nim skończyłem 5 lat uchodziła już za fakt. Bóg mądrości, wspaniały Odyn... Nic dziwnego, że został władcą wszystkich 9-ciu światów, skoro jego kłamstwa tak szybko stawały się prawdą. Ludzie zapomnieli już nawet, że dokopał się do tronu w wyjątkowo brutalny sposób, bo w zamian rozdał im w swojej "hojności" połowe Asgardzkiego złota. I to mnie nazywacie najochydniejszym kłamcą? Ja przynajmniej mam jakieś zasady!
- Po jego intrydze - ciągnął Samuel patrząc na nas z jakimś wstydem i nie dostrzegając kolejnego ruchu źrenicy - zostało ono przeniesione do świata, w którym mądrość nie jest nawet w połowie tak ceniona jak wygoda czy dostatek. Teraz znajduję się tutaj. Zabawne prawda?
Nikt nie odpowiedział. Pozbawieni ufności pielgrzymi czekali na moją ocenę a ja widząc to nie mogłem powstrzymać przepełnionego rezygnacją westchnienia. Bycie bogiem kłamstw czasami niesłychanie nuży.
- W sumię to ma sens - przyznałem ciągnąc Desi z dala od niespokojnego oka - Najlepszymi strażnikami są ci którym nie zależy na skarbie.

Wypadało coś wstawić więc oto jest🍷 Czy dobre, to już sami oceńcie. Mam nadzieję, że tak wiele nawiązań do mitologii nordyckiej (pomijając golema, który jest postacią z biblii) nie zniechęciła was do tej historii😅 Czekam na komentarze i do następnego!

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz