Rozdział 12

448 34 16
                                    

Loki

- Dobrze rozumiem? - spytał Thor pochylając się na krześle tak nisko, że niemal dotykał łokciami podłogi - Ten kolorowooki Wan, który stoi na zewnątrz i rozmawia z naszą małą diablicą, zaprowadził was do zaginionego źródła mądrości Odyna i to stamtąd wiecie jak namierzyć tego całego Nidhoda? Do tego jest on jakby krewniakiem czarownicy, która chciała zabić Lokiego, ma do niej jakieś rodzinne uczucia i jagby tego było mało, domaga się jej odzyskania? To się przecież kupy nie trzyma!
Przewróciłem wymownie oczami. Mój brat zarówno za młodu, jak i w obecnej dekadzie uchodził wśród ludzi za wyjątkowo porywczego mężczyznę. Łatwo było go sprowokować, łatwo wykorzystać. Z czasem nauczył się to rzecz jasna kontrolować ale to nie zmieniło jego irytujących nawyków czy sposobu postrzegania rzeczywistości. Wiedziałem, że chciałby dopaść wężowatego a zaraz po nim Heid. To dlatego nie zdradziłem mu z początku szczegółów naszego układu.
- Nidhögg'a - poprawiłem ignorując niechęć, spowodowaną historią młodego - i owszem, to zdecydowanie trzyma się kupy. Problem w tym, że ty nic nie rozumiesz i ciągle zadajesz te same pytania. Na brodę Odyna! Rozmawiamy już ponad 3 godziny!
Król zignorował moje rozdrażnienie ale mimo wszystko zwrócił głowę w kierunku Sif, której rady były dla niego wyjątkowo cenne. Westchnął również z rezygnacją. Blada twarz z każdym dniem wydawała się coraz starsza, dawna choroba niszczyła go od środka a on i tak za żadne skarby nie chciał pokazać po sobie zmęczenia. Zbliżał się najgorszy okres.
- Co o tym sądzisz ukochana? - spytał niemal szeptem przyglądając się brunetce spod przymróżonych powiek.
- Myślę, że gdyby to naszę dzieci zostały porwane nie wachałbyś się ani chwili - odparła - To oczywiste, że dawne urazy pozostają ale w tej sytuacji każda pomoc jest ważna. Pamiętaj, że tylko ten dzieciak jest w stanie wyznać nam całą prawdę a nie zrobi tego dopuki nie obiecasz ochrony dla jego opiekunki. Troszczy się tylko o swoją rodzinę. Czy my nie robimy tego samego?
Gromowładny zmarszczył brwi, ponownie przeniósł wzrok na mnie, po czym oparł się na krześle i mruknął coś nosem. Tak bardzo przypominał mi w tej chwili Odyna.
- No dobrze - westchnął zrezygnowany - Zapewnimy mu opiekę i zagwarantujemy to co obiecał Loki ale po wszystkim, nie chcę już nigdy więcej widzieć tej kobiety. Zrozumiano?
- Oczywiście bracie - przytaknąłem - Zajmę się tym osobiście.
Po tych słowach opuściłem pokój i udałem się do stajni, pragnąc pobyć zupełnie sam chociaż przez krótką chwilę. Jako chłopiec przychodziłem tu bardzo często. Chciałem uciec od dręczycieli, od obowiązków, od strachu. Pragnąłem zatopić się w marzeniach i poczuć wzbierającą we mnie moc. Tym razem nie chodziło jednak o coś tak błachego. Teraz chciałem tylko zdjąć z siebie tę przebrzydłą maskę obojętności, oddać rozpaczy płynącej w moich rzyłach odkąd dowiedziałem się o porwaniu i odpocząć od kłamstw, którymi zatruwałem sobie umysł. Potrzebowałem się zrestartować. Odciąć.
- Widzisz Slepnir do czego to doszło? - mruknąłem kładąc się na sianie niczym pierwszorzędny sługa - Ja wielki Loki...eh...nawet nie chce mi się wymieniać swoich tytułów.
Ułożyłem się wygodnie, zamknąłem oczy. Przez chwilę czułem się znowu dzieckiem, które niedoceniane przez ojca i wciąż stojące w cieniu brata pragnie tylko zwyczajnie odpocząć. Potem jednak wróciły do mnie myśli związane z chłopcami a pojedyńcza łza spłynęła po policzku, nie czekając na zaproszenie. Miałem przed sobą załzawione oczy Valiego, małego Narviego pocierającego zdarte kolana i próbującego nie wybuchnąć płaczem. Niemalże czułem ich bezgraniczny strach, który rozdzierał serce niczym olbrzym szaty rywali. Potrzebowałem snu. Potrzebowałem moich synów.

Do wszystkich którzy nie widzieli jeszcze Avengers Endgame albo myślą że już poradzili sobię z traumą: DEPRESJA POENDGEMOWA BARDZO ŁATWO SIĘ ODNAWIA I ZDECYDOWANIE UTRUDNIA PRAWIDŁOWE FUNKCJONOWANIE.

Tak. Byłam na filmie.

Będę też na nim po raz drugi w poniedziałek na 4D (Kraków) razem z przyjaciółkami, które jeszcze go nie oglądały i coś czuję, że czeka mnie poczwórna trauma.

Jeśli ktoś chce ponarzekać/popocieszać się w komantarzach to nie mam nic przeciwko ale prosiłabym, żeby odbywało się to w formie:

Jeśli ktoś chce ponarzekać/popocieszać się w komantarzach to nie mam nic przeciwko ale prosiłabym, żeby odbywało się to w formie:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Proszę. Nie niszczmy seansu tym co jeszcze nie oglądali.

Co do rozdziału to przepraszam za tak długą nieobecność ale systematyczność zdecydowanie nie jest moją mocną stroną. Czekam na komentarze i do następnego! ❤

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz