Rozdział 6

446 41 0
                                    

Sigyn

- Dlaczego w ogóle ta gadzina porwała wasze dzieci? - spytała Heid wysłuchawszy całej historii ale przez ten czas nie spojrzawszy na nas ani razu - Czy nie powinien...nie wiem... zarządać czegoś w zamian?
Czarownica przycinała pędy winogron porastające niemal cały Wanaheim, a jej wiecznie zmieniające kolor, obecnie czarne włosy, zdawały się pochłaniać ciepło słonecznego poranka. Całe szczęście, że wokół pałętało się mnustwo dzieci. Inaczej atmosfera byłaby niemalże grobowa.
Znalezienie kobiety nie należało do łatwych zadań i nawet ustalenie gdzie była stanowiło problem. Musieliśmy przekopać się przez tony sprzecznych informacji, przesłuchać miliony świadków, a nawet poprosić o pomoc Tracka, bo czary Wanówki zapewniały jej jakby osłonę niewidzialności. Gdy jednak odkryliśmy, że siedzi na rodzinym Wanaheimie i co jeszcze dziwniejsze, oddaje się pracy opiekunki oraz pielęgnacji ogrodów, doznaliźmy prawdziwego wstrząsu. W końcu ledwie przed trzema laty pragnęła zemścić się za mojego przyrodniego brata (który nawiasem mówiąc był jej mężem) zabijając Lokiego.
- To gra - odpowiedział Laufeyson opierając się o jedno z pobliskich drzew - Wylazł wreszcie na powieszchnie, więc chce żebym go szukał. Droczy się z nami.
Ciemnowłosa uśmiechnęła się pod nosem ale dalej oddawała się swojemu zajęciu jakby wcale nas tu nie było. To doprowadzało mnie do szaleństwa, bo nie dość, że przyszliśmy błagać ją o pomoc niemalże na kolanach, to jeszcze nie raczyła zwrócić na nas uwagi, przez co nie mogłam mieć pewności czy udzieli nam potrzebnych informacji czy po prostu odeśle z kwitkiem. Marnowaliśmy czas.
- Muszę przyznać, nieźle to wymyślił - zaśmiała się cicho - No ale dość tych głupot.
To mówiąc podniosła się z miejsca i po raz pierwszy od naszego przyjścia odwróciła spojrzenie od niesamowicie długich pędów winogron. Najwyraźniej zamierzała zdradzić nam wreszcie swoją decyzję.
- Pomogę wam - oświadczyła - Nie robie tego jednak za darmo, a więzy krwi mało mnie obchodzą. Chcę żeby cofnięto mi wygnanie, bo zmienianie wyglądu za każdym razem gdy potrzebuję pracy jest niesamowicie uciążliwe. To jak? Umowa stoi?
Zielonooki zamyślił się przez chwilę, a moje młodsze jakby-rodzeństwo rozbiegło się w dwie różne strony szukając ciekawszego zajęcia. Wiedziałam czemu mój mąż nie chce zdeklarować się od razu mimo że proźba Heid jest w obrębie jego kąpetencji. Chodziło o jej przeszłość.
Czarownica była niegdyś bardzo potężna i siała niezgodę pośród społeczeństwa Wanów mamiąc mężczyzn pragnieniem władzy i bogadztwa. Wraz z wygnaniem utraciła tę część mocy i Loki obawiał się, że gdy nie będzie już imigrantką wróci do dawnego życia. Nie mieliśmy jednak wyboru.
- Umowa stoi - odpowiedział niechętnie patrząc jej w oczy czarnymi tenczówkami - Ale zostawię ci nadzór i jeśli znowu wywołasz wojnę trafisz na stałę do Asgardzkiego lochu. Zrozumiałaś?
Kobieta wzdrygnęła się znacznie gdy mrok bijący od bożka popłynął w jej stronę ale przystała na te warunki. Najwyraźniej uciekanie przed całym światem było dla niej gorsze od każdej kary z jaką wiązało się ultimatum czarnowłosego.
- W takim razie zarezerwujcie sobie najbliższy tydzień - oświadczyła - Musicie zostać.
Uniosłam brwi i wymieniłam z mężem zaskoczone spojrzenia, ponieważ oboje nie zrozumieliśmy o co jej chodzi. Gullweig nie spieszyła się jednak z wyjaśnieniem. Uklęknęła za to między krzewami, odgarnęła największe gałązki i zabrała się za ich przycinanie. W końcu żadna praca nie chańbi jak mówi midgardzkie przysłowie, a błękitna krew nie wybiera.
- Zgaduję, że niedługo się tu pojawi - mruknęła - W końcu nie tylko Loki naraził się naszemu wężowatemu znajomemu.

Hejka 😊
No to wracamy do opowieści i mamy całkowicie odmienioną Heid, która jednak jak zawsze nie pomaga z dobroci serca. Szykuje się urlop na Wanaheimie, albo i nie urlop 😏 Następny rozdział pojawi się chyba dopiero za 2 tygodnie. Muszę nadrobić rozdziały w innej książce😕 Do następnego! ❤

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz