Ruki |Szczęście w nieszczęściu|

5.2K 212 62
                                    

Dedykuje ten shot dla MadziaMarkiel

(T/k) - Twoja książka

(T/w/f) - Twoja wersja fabuły

(T/i) - Twoje imię

(T/n) - Twoje nazwisko

(K/w) - Kolor włosów

(K/o) - Kolor oczu

Siedziałaś w bibliotece i czytałaś swoją ulubioną książkę. Nie przepadałaś za czytaniem lektur, ale uwielbiałaś czytać tę jedyną.

- Co to za książka? - Szybko podniosłaś głowę aby ujrzeć postać która właśnie zadała Ci pytanie. Okazało się ze to był Ruki Mukami.

- To jest (T/k). - Odpowiedziałaś i pokazałaś okładkę. Chłopak przez chwile wydał Ci się zafascynowany twoją książką.

- Ciekawa. A o czym ona jest?

- Jest o (T/w/f). - Powoli zaczęłaś opowiadać o czym twoja książka jest. Twoją wypowiedź przerwał przeklęty dzwonek. Chłopak podziękował za miło spędzony czas i odszedł. Też postanowiłaś pójść na lekcje.

Time skipe

Minęły wszystkie lekcje. Nie chciało Ci się wracać do domu wiec poszłaś do biblioteki. Usiadłaś na swoim ulubionym miejscu i zaczęłaś czytać.

- Hej Neko-chan! Co tam porabiasz? - Wiedziałaś kto to jest bo tylko jedna osoba cię tak nazywa.

-Witam cię Kou. Czytam. A po co przyszedłeś? - Nagle zauważyłaś że z twojej książki wystaje jakaś karta. Wyciągnęłaś ją i zaczęłaś czytać.

- "Jesteś jedną z najpiękniejszych dziewczyn jakich kiedykolwiek poznałem. Oczywiście jestem tobą bardzo zafascynowany że tak jak ja lubisz to co ja. Może byłaby szansa na to aby się spo... Nieważne." - Zauroczyłaś się tym wierszem. Ale zastanowiło cię kto to napisał. Było wielu takich co ponoć wpadłaś im w oko.

- Kou! Gdzie ty jesteś skurczybyku! - Do biblioteki wpadł wkurzony Ruki. Z pięściami rzucił się na swojego brata, ale Kou zatrzymał go i nie pozwolił się uderzyć.

- Posłuchaj mnie (T/i)! Ten list jest od Rukiego i to on zakochał się w tobie! - Oszołomiło cie to gdyż nie myślałaś że się on w tobie zakochał.

- Ty debilu! - Tym razem Ruki był silniejszy i uderzył swego brata tak mocno że aż upadł. Zaczął go mocno kopać.

- Ruki! Ogarnij się? - Próbowałaś powstrzymać chłopaka, ale on uderzył cie w twarz. Upadłaś a po twojej twarzy spływały ciepłe łzy. Nagle do biblioteki wpadli Yuma i Azusa. Yuma powstrzymał Rukiego od kopania brata, a Azusa pomagał Kou wstać.

- Jezu (T/i) nic ci nie jest? - Kou do ciebie podbiegł. Miałaś czerwonego policzka od uderzenia Rukiego. Nie mogłaś powstrzymać łez a kosmyki twoich (K/w) włosów były lekko mokre od nich. Szybko podniosłaś się i pobiegłaś w stronę wyjścia. Na twoje szczęście nikogo nie było w szkole wiec nikt nie widział w jakim jesteś stanie. Pobiegłaś na dwór nie przebierając butów. I nie biorąc kurtki. A na dworze padał deszcz. Nie było odwrotu. Nie chciałaś aby chłopaki zobaczyli cie w takim stanie. Wiec bez zastanowienia biegłaś dalej. Ile sił w nogach. Biegłaś taką ulicą że nikt cię nie widział. Biegłaś tak szybko że nawet nie wiedziałaś kiedy dotarłaś do domu. Byłaś cała mokra, po twoich (K/w) włosach spływała woda na twoją twarz. Już powolnym krokiem poszłaś w stronę łazienki. Wzięłaś pierwszy lepszy ręcznik i zaczęłaś nim wycierać swoje włosy. Ściągnęłaś mokre ubrania i założyłaś _____ (To co chcesz na siebie założyć). Ubrana zeszłaś do salonu i usiadłaś na kanapie. Nagle do twoich uszu doszedł dźwięk dzwonka do drzwi. Powoli podeszłaś do drzwi i je otworzyłaś. W progach ujrzałaś braci Mukami.

- Cześć Neko-chan! Możemy zająć Ci chwile lub dwie? - Zapytał Kou a z jego włosów zlatywały małe krople wody.

- Pewnie, wchodźcie. - Wpuściłaś chłopaków do swojego domu.

- Jesteśmy cali mokrzy więc...

- Zaraz wam przyniosę ręczniki. A tak to siadajcie na kanapie. - Pokazałaś chłopakom gdzie mają siąść, a sama poszłaś ręczniki dla braci. Po kilku minutach byłaś już z stosem ręczników w rękach. Podałaś każdemu ręcznik i sama zajęłaś miejsca na przeciw nich.

- No więc od czego by tu zacząć... - Wpatrywałaś się w chłopaków jak w obrazek, ale nie z zafascynowania tylko z ciekawości. - No więc... - Wypowiedź Kou przerwało moje dzwonienie telefonu.

- Czekajcie. Tylko odbiorę. - Podeszłam do urządzenia (Bo nie nazwę telefonu maszyną. No bez przesady ~ autorka). Gdy tylko odebrałaś telefon podeszłaś do okna.

- *Dzień dobry. Czy dodzwoniłem się do (T/i) (T/n).* - Odezwał się głos mężczyzny w telefonie.

- Tak.

- *A to chciałem pani przekazać pewną rzecz. Czy może wiedziała pani o dzisiejszym wypadku pani rodziców?* - Lekko zdezorientowana nie wiedziałaś co powiedzieć.

- J-jakim wypadku?? - Powiedziałaś to tak cicho żeby chłopaki nie słyszeli.

- *Pani rodzice mieli wypadek. I próbowaliśmy podtrzymać akcję serca, ale się nie udało i niestety, ale pani rodzice nie żyją.* - Łzy napłynęły do twoich (K/o) oczu.

- Acha, to ja ich odwiedzę jutro. Dzisiaj nie przyjdę.

- *Dobrze. Będziemy na panią czekać.* - Rozłączył się. Nie mogłaś powstrzymać łez. Odłożyłaś telefon na stolik i usiadłaś w fotelu. Łzy swobodnie spływały po twojej twarzy. Nie przejmowałaś się tym że chłopcy zauważą.

- Neko-chan? Wszystko...

- Nie nic nie gra! - O mało co się na niego nie wydarłaś. Teraz tylko jakie uczucie znałaś to wściekłość.

- Co się stało? - Zapytał spokojnie Yuma.

- Nic kurwa! Nic! Po prostu jebane nic!

- Coś się stało skoro płaczesz?

- Jak mówię nic, to oznacza kurwa nic! Czego ode mnie chcecie? - Wściekłość nad tobą zapanowała.

- No ja... Chciałem cię przeprosić za tą akcje w bibliotece, ale to chyba cię bardziej wkurzy... - Powiedział lekko nieśmiało Ruki. Ty jedynie na niego spojrzałaś i odchyliłaś głowę do tyłu.

- Nie gniewam się za to... Ten dzień jest koszmarny. Najpierw ta akcja w bibliotece, a teraz śmierć moich rodziców... Eh. Najlepiej byłoby umrzeć... - Wypowiedziałaś to lekkomyślnie. Chłopaki wstali i pokierowali się do wyjścia.

- To może lepiej będzie jak my pójdziemy.

- Jak tam chcecie. - Odpowiedziałaś obojętnie. Bracia ubrali buty i wyszli z domu. Ty stanęłaś w progu drzwi nie zamykając ich. Jednak coś cię ruszyło. - Ruki, możesz tu podejść. - Powiedziałaś a chłopak szybko do ciebie podszedł. Patrzył na ciebie pytająca, a ty jedynie pociągnęłaś go za kołnierz i go pocałowałaś. Chłopak na początku był zaskoczony, ale po chwili się przyzwyczaił do sytuacji i cię mocno objął w tali.

- No i oto mi chodziło! - Wykrzyczał radosny Kou.

- Kou nie psuj tej pięknej chwili. - Po słowach Yumy, Kou się zamknął. Przerwałaś pocałunek i tym samym odpychając chłopaka.

- Dobra swój pocałunek dostałeś, ale nocy u mnie nie spędzisz. - Powiedziałaś żartobliwie zamykając drzwi za sobą.

Diabolik Lovers ♡One Shots♥ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz