Christa x KarlHeinz/Lemon/Historia matek 3/3

2K 61 22
                                    

Zadedykowane dla panny @Jurikooo

*POV. Christa*

Patrzyłam przez okno. Widziałam las, zamek, ogród. Piękny widok. Jednak gdy tak patrzę przez te kraty... To inaczej postrzegam wszystko. Czemu zostałam zmuszona do małżeństwa z nim?! Przecież ma już dwie żony.

Znów przeszedł mnie dreszcz. Przypominają mi się chwile z moim bratem. Tęsknię za nim. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojej celi. Odwróciłam się i ujrzałam tego, kogo ujrzeć nie chciałam.

- Co tu robisz, Karl...? - Muszę być spokojna. Muszę...

- Nie denerwuj się tak. Przyszedłem sprawdzić jak się trzymasz. - Podszedł do mnie i delikatnie pogłaskał po policzku.

Gwałtownie zrobiłam krok do tyłu. Zauważyłam na jego twarzy lekkie zirytowanie. O nie! Mam nadzieję, że się nie wkurzył.

- Ech... Christa. Wiesz, że chce dla ciebie jak najlepiej.

Nie wierzę Ci... Nigdy Ci nie uwierzę.

Zrobiłam dodatkowy krok do tyłu, ale niestety wpadłam na ścianę. Zimną i okrutną ścianę. Nagle koło mojej głowy pojawiła się jego dłoń. Obiema dłońmi oparł się o ścianę uniemorzliwiając mi tym samym ucieczkę.

- Powinnaś była być mi wdzięczna, za uratowanie cię od tamtego psychopaty. - Położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej i zaczęłam go odpychać.

- Nie mów tak o moim bracie! Zabiłeś go! Bezpodstawnie! - Odpechnęłam go mocno i pobiegłam w stronę wyjścia.

Niestety zostałam złapana za nadgarstek i przyciągnięta do niego.

- Źle postąpiłaś... Należy Ci się kara. - Teleportował nas do swojej sypialni.

Bałam się tego, co zaraz miało nastąpić. Powalił mnie na łóżku i zawisł nade mną. Już nie mogłam mu uciec. W głębi duszy zaczęłam bałagać o to, aby ktoś mi przyszedł pomóc. 

- Tylko nie myśl, że ktoś tu przyjdzie. - Szepnął mi do ucha i delikatnie przygryzł jego płatek.

Straciłam całą nadzieję. Czemu...? Czemu on mi to robi...?

Nawet nie zauważyłam kiedy to zdarł że mnię moją sukienkę. Zostałam w bieliźnie... Białej bieliźnie. Karl patrzył na mnie z dziwnym płomieniem w oczach.

- Karl... Proszę... Przestań... - Położyłam dłonie na jego ramionach i zaczęłam go odpychać.

On tylko się uśmiechnął i zdarł ze mnie moją bieliznę. Pisknęłam głośno gdy poczułam jego dłonie na moich piersiach.

- No... Nie są tak duże jak u Cordena czy Beatrix, ale wciąż można się bawić. - Przyssał się do moich piersi, a ja znów pisnęłam przerażona.

- Przestań...! - Oderwał się od mojej piersi i spojrzał na mnie lekko zdziwiony.

- Nie podobało się? Zaraz sprawię, że będziesz czuła się jak w niebie. - Na jego twarzy pojawił się jego firmowy uśmieszek.

Szybko pozbył się swoich ubrań i bez ostrzeżenia wszedł we mnie. Bolało jak cholera! Z mojej kobiecości poleciała krew, a po moich policzkach spłynęły krystaliczne łzy. Wbiłam palce w ramiona Karla.

- No proszę... Byłaś dziewicą. - Uśmiechnął się, a ja byłam bliska histerycznego płaczu.

Zaczął się we mnie poruszać. Ból nie ustawał. Coraz mocniej zaciskałam palce na jego ramionach. Po chwili ból minął, a poczułam... Przyjemność...? Sama nie wiem. Nie chce czerpać z tego przyjemności. Nie chce!

- Karl... Przestań... - Wyjąkałam przez łzy.

Zignorował mnie i tylko bardziej przyspieszył. Jeszcze kilka minut go tak błagałam po czym odpuściłam sobie. Nie ma sensu z nim walczyć. I tak jest ode mnie silniejszy. Przyspieszał z każdą sekundą, a ja czułam małe bóle. Bóle w podbrzuszu. Nie jestem przyzwyczajona do tego. Pieprzył mnie coraz mocniej. Czułam pieczenie w części złączenia moich ud. W pewnej chwili poczułam ciepłą ciecz a sobie. Po tym Karl wyszedł ze mnie, padł obok mnie i objął mnie w talii. Odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam cicho szlochać.

Zgwałcił... Mnie...

*timeskipe*

Znów siedziałam w jego sypialni, ale nie byłam z Karlem... Tylko z moim małym, kochanym synkiem. Miał oczy i włosy po mnie. Służącą stała przy mnie i z uśmiechem patrzyła na mnie i moje dziecko.

- I jak je pani nazwie? - Zapytała po chwili.

Gdy miałam powiedzieć imię, do sypialni wszedł Karl. Podszedł do mnie i spojrzał na mojego syna.

- Najmłodszy ze wszystkich. - Lekko się uśmiechnął. - Jak będzie się nazywał?

- Subaru. - Pogłaskałam go po główce.

Znów otworzył swoje oczka i uśmiechnął się do mnie. Jest taki uroczy kiedy się uśmiecha. złapał mnie za palec i zaczął się nim bawić. Uścisk ma mocny, albo to ja jestem już taka słaba.

- Subaru. Ciekawe imię. - Wampir jeszcze szerzej się uśmiechnął.

Nadal mnie zadziwia. To jest już jego 6 syn, a nadal jest taki uśmiechnięty. Naprawdę dziwi mnie to, ale się cieszę, że nie ma zamiaru go od tak odstawić na bok.

- Zostawię cię na chwilę samą. Muszę coś załatwić. - Wyszedł z sypialni.

Ale zamiast niego pojawiły się inne osoby. Beatrix i Cordelia. Ze swoimi dziećmi. Shu zaciekawiony podszedł do łóżka, wspiął się na nie i spojrzał na Subaru.

- No dzieci. Idźcie poznać swojego... Braciszka. - Cordelia nie jest zachwycona, ale to normalne.

Cała piątka siedziała koło mnie i patrzyła na Subaru. Mój syn również nie spuszczał ich z nich wzroku. Wydawał się być taki zachwycony tym, że pierwszy raz widzi swoich przybranych braci.

No i to koniec 3 częściowego shota! Historia matek zakończona. The End! Tym czasem pozostały mi jeszcze inne shoty do napisania.

Diabolik Lovers ♡One Shots♥ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz