Kou x Yuma|Głuptas|

1.7K 77 29
                                    

Ta opowieść jest dla Cream_Shot

Pov. Kou

Od czego by tu zacząć... Może od tego że mój własny brat, Yuma, podoba mi się! Żadna moja fanka nie przypadła mi do gustu, a Yuma to co innego. Odtrąca mnie gdy jestem zbyt nachalny, ale to właśnie mnie podnieca.

- Kou... Wstawaj... - Poczułem jak Azusa szturcha mnie łokciem.

- Co jest?

- Mamy robić zadanie 17... A ja nie... Umiem... Pomóż mi... - Westchnąłem cicho i spojrzałem do książki.

Ech. Trochę to zadanie trudne, ale pomogę Azusie i wrócić do rozmyślania nad powiedzeniem Yumie co do niego czuje. Zabraliśmy się za zrobienie zadania i odziwo skończyliśmy dość wcześnie. Odwróciłem się do tyłu ponieważ za mną siedział mój obiekt westchnień.

- I jak? Radzisz sobie z tym zadaniem? - Zapytałem zaglądając do jego zeszytu.

- Nawet... A wy już skończyliście?

- Tak... Kou mi... Pomógł... - Azusa dołączył się do rozmowy.

- To może mi też pomożesz. - W duszy skakałem ze szczęścia. Nie mogę mu odmówić, nie ma takiej opcji!

- Jasne. - Starałem się opanować, aby nie robić żadnych podejrzeń.

Pomogłem mu zrobić zadanie, a jak już skończyliśmy dzwonek zadzwonił. Wyszliśmy z sali, a ja uradowany nie mogłem powstrzymać się od skakania, ale nie chce robić sobie przypału.

Time Skipe

Już jesteśmy w domu. Ruki został dłużej gdyż ma więcej lekcji. Przynaniej nie będzie nam przeszkadzać, a Azusa raczej będzie bawił się w swoim pokoju. Znów się po tnie.

- To ja... Idę się... Pobawić... - I znikł.

- Czy on kiedyś przestanie się ciąć? - Yuma popatrzył się na mnie pytającym wzrokiem.

- Raczej nie... Dla niego to zabawa. - Przez chwilę tak wpatrywaliśmy się w siebie. Moglibyśmy tak wpatrywać się w siebie przez całe życie... No albo pół życia.

- Czemu się tak na mnie gapisz? - I wyrwał mnie z myślenia. No nie ładnie.

- Bo od tego mam oczy. - Prychnął i se w najlepsze poszedł. - A byłoby tak blisko...

Smutny poszedłem do pokoju, a gdy dotarłem do swojej sypialni padłem na łóżka, a twarz zatopiła się w poduszce.

- Czemu ja nie potrafię mu tego wyznać?!

- Ale... Czego... Wyznać...? - Spadłem z łóżka szybciej niż kiedykolwiek. Gdybym był człowiekiem to dawno bym na zawał zszedł.

- Azusa! Kurwa nie strasz! - Wrzasnąłem na niego chyba najgłośniej. Ten jedynie spuścił głowę, a ja spojrzałem na jego ręce.

- Chciałem... Zapytać... Czy masz... Bandaże...

- Ech... Naprawdę? Chodziło tylko o bandaże? - Wstałem i zaprowadziłem go do kuchni gdzie jeszcze mamy jakieś bandaże. Wziąłem ostatnią rolkę i zacząłem owijać pokaleczoną rękę brata. - Jak tak dalej będziesz robił to znów będę musiał zapierdalać  po kolejne 500 pudełek z bandażami.

- Oj no... - Odwrócił wzrok. - Co chciałeś... Wyznać...? Komu... Chciałeś wyznać...?

- Nie twoja sprawa... Już. Skończone. - Wyszedłem z kuchni.

I kto by pomyślał że Azusa będzie taki ciekawy. Wyszedłem z rezydencji I poszłem w stronę ogrodu. Tam właśnie zastałem Yume.

- Co robisz? - Zapytałem swoim kawaii głosem.

- Gapie się w niebo. - Odparł. Spojrzałem do góry i zobaczyłem niebo pełne gwiazd.

- Woo... - To trochę dziwna wypowiedź. Brzmi jakbym nigdy nie widział takiego nieba.

- Nie raz przecież widzisz takie niebo, wiec czemu się dziwisz?

- "Ponieważ przy tobie wszystko wygląda pięknej?" - Pomyślałem i spojrzałem na bruneta. - Bo... Dzisiaj wygląda pięknej!

- Aha... Dobra, ja idę do pokoju. - I znikł.

- Kurwa! - Kopłem jakiś kamień. - Czemu nie mogl mu tego powiedzieć?

Pojawiłem się w rezydencji w tej samej chwili co Ruki.

- O! Cześć Ruki.

- No hej... - Ruki od razu poszedł w stronę kuchni, a więc poszłem za nim.

- Trzeba będzie kupić dodatkowe bandaże...

- Ja kiedyś go za morduje... - Wzruszyłem ramionami i poszłem na górę.

Tak se chodziłem korytarzem i jedynie myślałem o Yumie. Jakby tu mu to powiedzieć?

- A jeśli powiem mu tak prosto z mostu? - Stałem tak przez chwilę w miejscu, ale i tak się w końcu ruszyłem. - To jedyna... Najlepsza opcja.

Szybko poszedłem w stronę pokoju brata. W głowie juz miałem wiele scenariuszy jak to się potoczy. Niektóre były dobre, a niektóre złe. Stanąłem przed drzwiami do pokoju Yumy, aby po chwili bez wahania do niego wejść.

- Pukać nie umiesz co? - Zapytał od razu na wyjściu.

- Nie! Nie umiem! - Tupnąłem nogą jak jakiś bahor. - Musimy pogadać!

- Niby o czym? - Znów jego wzrok lustrował mnie od stóp do głów.

- O... B-bardzo ważnej sprawie! - Czemu ja krzyczę? Czemu ja się jąkam?

- No to mów. Ja posłucham. - Chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem nic kąpletnie wykrztusić. Coś mi blokowało każde słowa. - No. Czemu nic nie mówisz?

Nie potrafię tego powiedzieć. Czemu? Jak mi tego nie powiem to znowu mnie zbyje. Nie. Coś musze zrobić.

Ten jedynie patrzył się na mnie jak na kretyna. No ja mu się nie dziwię. Jeśli nie potrafię tego powiedzieć to mogę mu to pokazać. Rzuciłem mu się na szyję i namietnie wpiłem się w jego usta. Na początku nie odwzajemnił tego, ale gdy tylko bardziej robiłem się zachłanny on to powoli odwzajemniał. Po jakiś 10 minutach całowania oderwaliśmy się od siebie.

- Kocham cię, Yuma. - Wtuliłem się w jego tors. Poczułem jak jego silne ramiona obejmują mnie.

- No ja ciebie też głuptasie.

Dzisiaj będzie bardziej yaoi'stycznie! Postaram się o 5 rozdziałów z yaoi. I... Jeśli któryś z wampirów się dowie to błagam o litość... A i przepraszam za to że ten rozdział jest taki denny i do dupy. Dosłownie

Diabolik Lovers ♡One Shots♥ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz