Kanato |"Mam nadzieje,że bedziesz czekać"|

2.2K 140 33
                                    

Zadedykowane dla Ewa_Madejska

(T/i) - Twoje imię

(K/o) - Kolor oczu

(K/w) - Kolor włosów

Za oknem padał deszcz, a ty swoimi smutnymi oczami przyglądałaś sie każdej kropelce. Nagle poczułaś jak ktoś szturcha cię w ramie. Odwróciłaś głowę w strone osoby, która właśnie zakłócała twój spokój.

- (T/i) uważaj trochę na lekcjach. Nauczycielka zaraz może wpisać Ci uwagę. - Kanato Sakamaki. Twój najlepszy przyjaciel.

Zawsze się o ciebie martwi, ale od ostatniego tygodnia martwi się o ciebie coraz to bardziej. Zdarzyło mu się nawet zapomnieć swojego pluszaka, ponieważ był zmartwionym twym ponurym zachowaniem (Koniec świata będzie! 😱). Twoje rozmyślanie przerwał dzwonek na przerwę. Szybko spakowałaś swoje rzeczy i czym prędzej wyszłaś z klasy. Pobiegłaś na dach. To było jedyne miejsce w którym mogłaś się czuć swobodnie.

- Dzisiaj jesteś jakaś taka... Nieobecna. - Odwróciłaś się i spojrzałaś na fioleto włosego. - Coś się stało?

- Czemu cię to interesuje?

- Ponieważ się martwie o ciebie. - Podszedł do ciebie i delikatnie pogłaskał cię po policzku.

- M-martwisz się...? - Zapytałaś z niedowierzaniem w głosie.

- Tak! Martwię się o ciebie jak o nikogo innego! - W tej chwili chłopak zrobił coś... Czego byś się nie spodziewała.

Pocałował cię. W usta na dodatek. Nadal nie wierząc co się dzieje odwzajemniłaś pocałunek. Objęła jego kark, a on natomiast objął cię w talii i jeszcze bardziej pogłębił pocałunek. Jednak po chwili oderwaliście się od siebie, ciężko dysząc.

- Jesteś moja. I tylko moja. - Chłopak spojrzał w twoje (K/o) oczy. Bardzo urzekły cię jego słowa.

- Kocham cię, Kanato. - Delikatnie cmoknęłaś go w usta.

- Ja ciebie też, (T/i).

*timeskipe*

Wybiegłaś z domu płacząc. Pokłóciłaś się z rodzicami, ale tego co oni Ci powiedzieli... Nie mogłaś im po prostu wybaczyć. Biegłaś przez całe Tokio, próbując się przecisnąć między tłumem ludzi. Teraz nie miałaś gdzie się podziać. Nagle zaczął padać deszcz.

- Kurwa! I co jeszcze?! - Tupnęłaś nogą i spojrzałaś w niebo. - Muszę się gdzieś schować...

Nagle do głowy wpadła Ci pewna myśl. Szkoła. Szybko tam pobiegłaś i na twoje szczęście, była otwarta. Na dodatek nikt nie miał lekcji i nie widziałaś żadnego nauczyciela.

- Uff... Mogę się gdzieś schować. - Powiedziałaś sama do siebie i poszłaś w stronę biblioteki.

Gdy już tam dotarłaś to usiadłam pod oknem i podkuliłaś kolana.

- Czemu...? Czemu oni mnie tak... Nienawidzą... - Po twoich policzkach spłynęły łzy.

Nie ważne ile razy wycierałaś swoje oczy jak i policzki, aby te były suche, to i tak kolejne łzy powodowały ich zmoczenie.

- Pewnie jak tam wrócę... To znów zacznie się kłótnia. I zaczną po mnie krzyczeć... Że jestem beznadziejna... I prędzej woleli... By mojej śmierci. - Przez łzy ledwo mogłaś cokolwiek powiedzieć.

Prze twoją głowę przeszła pewna myśl, która by pewnie pozwoliła Ci w końcu od tego wszystkiego odetchnąć. Na dobre.

Wstałaś i poszłaś do składzika, na miotły i takie tam. W kącie pokoiku zauważyłaś stołek i sznur. Uśmiechnęłaś się pod nosem i wzięłaś wcześniej wspomniane rzeczy. Przez chwilę zastanawiałaś się gdzie by teraz pójść, aż w końcu wybrałaś. Dach szkoły. Poszłaś tam i od razu przystąpiłaś do działania. Zawiązałaś sznur na kratach, które to miały niby uchronić przed upadkiem z wysokości. Zawiązałaś pętle po czym stanęłaś na stołku, zawiesiłaś pętle na szyi i spojrzałaś w niebo.

- Teraz... Będę szcześliwa... - Kopnęłaś stołek na, którym stałaś i się powiesiłaś.

*timeskipe*

*POV. Kanato*

Stałem na dachu szkoły, wgapiony już w martwe ciało (T/i). Głowę miała spuszczoną w dół, a jej (K/w) włosy zasłaniały jej twarz.

- Jak mogłaś mi to zrobić...? Jak mogłaś?! - Upadłem na kolana, a z moich oczu popłynęły łzy.

Zacząłem głośno szlochać, nie martwiąc się o to czy ktoś mnie usłyszy czy nie. W tej chwili czułem taką pustkę. Jakbym stracił część siebie.

Wstałem, podszedł do ciała i je ściągnąłem. Usiadłem na ziemi, tuląc zimne ciało osoby, którą pokochałem. Moje łzy najpierw spływały po moich policzkach, a potem spadały na twarz (T/i).

- Już cię nie odzyskam... - Delikatnie pogłaskałem ją po policzku. W końcu jednak lekko się uśmiechnąłem. - Nie martw się (T/i)... Zaraz będziemy razem.

Chwyciłem Teddy'ego i oderwałem mu głowę od reszty ciała (R.I.P Teddy) i wyciągłęm z niego sztylet Subaru, który kiedyś mu zajebałem. Trzęsącymi się dłońmi, chwyciłem sztylet w obie dłonie i wymierzyłem sobie w serce.

- To wszystko dla ciebie, (T/i). - Po tych słowach przebiłem sobie serce.

Czułem chwilowy ból, jednak i on zniknął. Przed twarzą miałem ciemność, a potem nic nie czułem i nic nie słyszałem.

Mam nadzieję, że będziesz czekać.

I tym o to smutnym akcentem kończymy ten shot.
Pewnie się nie spodziewaliście tego, że jeszcze wrócę do tej książki, co? Heh... Jednak wróciłam! I nie wiadomo ile napisze, ale mam zamiar jednak trochę napisać.
No i z góry od razu przepraszam za tą NIEOBECNOŚĆ! Możecie mnie bić, zlecić komuś gwałt na mnie, a nawet ZABIĆ. Ja wszystko przyjmę. No po śmierci umrę, ale to nawet dobrze, co nie?
Jeśli mi nawet nie wybaczcie, to spoko. Zrozumiem.
Czasem ja zabiorę sie za pisanie innego shota i mam nadzieję, że mi wyjdzie. Do następnego! Cześć!

Diabolik Lovers ♡One Shots♥ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz